Sekretariat Generalny Interpolu w Lyonie nie powiadomił Polski ani innych 186 krajów członkowskich, że białoruski wniosek o zatrzymanie Michalewicza jest polityczny i przez to nieważny – ujawniła tvn24.pl Komenda Główna Policji. Tymczasem Jacek Cichocki, szef polskiego MSW od prawie dwóch miesięcy nie spotkał się z dyrektorem generalnym Interpolu, by usprawnić procedury przekazywania takich informacji.
Straż Graniczna zatrzymała Michalewicza 12 grudnia 2011 na warszawskim lotnisku im. Chopina. Były kandydat w wyborach prezydenckich na Białorusi został wypuszczony tego samego dnia po interwencji polskiego MSZ. Michalewicza zatrzymano na podstawie białoruskiego wniosku, który był rozsyłany przez Interpol. Następnego dnia po skandalu wyszło na jaw, że już latem 2011 ta międzynarodowa, policyjna organizacja uznała, że wniosek jest wyłącznie polityczny. Dlaczego zatem doszło do zatrzymania?
MSW wciąż nie odpowiada
Szybkie wyjaśnienie sprawy obiecało w grudniu MSW. Rzeczniczka resortu, twierdziła, że mogła zawieść współpraca z Interpolem, bowiem informacja o politycznym charakterze białoruskiego wniosku nie dotarła do Polski. Resort zapowiedział sprawdzenie procedur. Czy po prawie dwóch miesiącach wiadomo, co się dokładnie stało? I co MSW zaproponowało, by w przyszłości nie dochodziło do takich sytuacji? Resort nie chce odpowiedzieć.
- Informacji będziemy udzielać po rozmowie ministra Cichockiego z dyrektorem generalnym Interpolu. Do spotkania nie doszło, bo jego termin wciąż jest ustalany – odpowiedziała Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.
Sekretariat Generalny Interpolu nie przekazał polskiej policji informacji o uznaniu sprawy Michalewicza za polityczną, a przesłał ją wyłącznie do Krajowego Biura Interpolu w Mińsku. Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP
Po ponad miesiącu starań na pytania tvn24.pl o kulisy zatrzymania Michalewicza odpowiedziała Komenda Główna Policji, w której działa polskie biuro Interpolu. - Sekretariat Generalny Interpolu nie przekazał polskiej policji informacji o uznaniu sprawy Michalewicza za polityczną, a przesłał ją wyłącznie do Krajowego Biura Interpolu w Mińsku. Interpol w Mińsku nie powiadomił państw członkowskich Interpolu o zaistniałej sytuacji (Interpol skupia 188 państw – przyp. red.) – tłumaczy inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Dowiedzieli się z Mińska, a nie z Lyonu
Tuż po zatrzymaniu Michalewicza Straż Graniczna powiadomiła o tym Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP. Zgodnie z procedurą policjanci zwrócili się do biarałoruskiej komórki Interpolu z pytaniem czy wniosek o zatrzymanie Michalewicza jest wciąż aktualny. Co usłyszeli? Że wniosek o ściganie opozycjonisty został uznany przez kwaterę główną Interpolu za polityczny.
- Straż Graniczna została powiadomiona przez policję natychmiast po otrzymaniu informacji od strony białoruskiej, że poszukiwania za Michalewiczem są nieaktualne – wyjaśnia Sokołowski.
Interpol milczy
Czy rzeczywiście zawiodły tylko władze Interpolu, czy współwinna także strona polska? O stanowisko zapytaliśmy kilka tygodni temu Sekretariat Generalny Interpolu w Lyonie. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
– Po przypadku Michalewicza wiadomo, że MSW powinno doprecyzować formułę współpracy z Interpolem. Powinno się to stać jak najszybciej. Tego rodzaju wpadki podważają wiarygodność tej bardzo potrzebnej organizacji - mówi tvn24.pl dr Zbigniew Rau, były wiceszef MSWiA (nadzorował m.in. Straż Graniczną).
Tortury w areszcie
Aleś Michalewicz był oskarżony przez białoruską prokuraturę o zorganizowanie masowych zamieszek w 2010 roku i rzekomą napaść na funkcjonariuszy służb państwowych. Michalewicz kandydował wtedy na urząd prezydenta Białorusi. Torturowano go. Na wolności ogłosił publicznie, że podpisał zobowiązanie o współpracy z władzą Aleksandra Łukaszenki tylko po to by wyjść na wolność. Potem udało mu się uciec do Czech.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: michalevic.org