ONZ musi pilnie zapewnić ochronę ludności na obszarach, które przeszły pod kontrolę rebeliantów w Syrii - oświadczył we wtorek prezydent Francji Francois Hollande, w czasie swego pierwszego wystąpienia na forum Zgromadzenia Narodowego ONZ w Nowym Jorku.
Prezydent zaapelował o "pilne" działanie wspólnoty międzynarodowej na rzecz złagodzenia kryzysów w Syrii i Sahelu. - Wzywam Narody Zjednoczone, by bezzwłocznie dostarczyły Syryjczykom wszelką pomoc, o jaką nas proszą, i by chroniły strefy wyzwolone oraz zapewniły pomoc humanitarną dla uchodźców - mówił Hollande. Podkreślił także, że reżim prezydenta Baszara el-Asada nie ma żadnej przyszłości na arenie międzynarodowej.
Już dość
Francja w sierpniu rozpoczęła dostarczanie pomocy na znajdujące się w rękach rebeliantów obszary Syrii, tak by umożliwić im podjęcie zadań związanych z administracją i rozwiązanie kwestii uchodźców. Inicjatywa nie przewiduje jednak wprowadzenia strefy zakazu lotów, egzekwowanej przez wspólnotę międzynarodową, czego domaga się syryjska opozycja. - Ilu jeszcze ludzi musi umrzeć? Jak długo możemy akceptować paraliż w ONZ? - pytał Hollande z trybuny, odnosząc się m.in. do stanowiska Rosji, która wraz z Chinami kilkakrotnie zablokowała projekty rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ grożące reżimowi w Damaszku sankcjami. Zapewnił też, że Paryż "uzna tymczasowy rząd, reprezentatywny dla nowej wolnej Syrii, gdy tylko postanie".
Tak nie może być Hollande ostro skrytykował też, jako "nie do przyjęcia", ingerencję Iranu w Syrii. - Mamy wszelkie dowody na ingerencję Iranu w Syrii poprzez wsparcie ludzkie i materialne, co jest nie do przyjęcia - oświadczył, nie rozwijając jednak tego wątku. Także we wtorek oskarżył on Iran o to, że w dalszym ciągu rozwija program budowy broni atomowej i podkreślił, że "Francja nie może tolerować postępowania, które zagraża regionalnemu bezpieczeństwu". Francuski prezydent zwrócił się również do członków RB o poparcie rezolucji w sprawie Mali, w zachodniej Afryce, "która umożliwiłaby temu krajowi odzyskanie integralności terytorialnej". Północ Mali od wiosny kontrolowana jest przez rebeliantów z Al-Kaidy, którzy kilka miesięcy wcześniej wsparli tuareskich partyzantów. W maju, po proklamacji niepodległości tuareskiego państwa, Al-Kaida zwróciła się przeciwko Tuaregom.
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP, Reuters