Setki działaczy na rzecz praw zwierząt rozebrało się i polało sztuczną krwią, by okazać swój sprzeciw wobec korridy. Wszystko odbyło się w miejscu symbolicznym: na placu przed The Plaza de Toros de Las Ventas - sławną areną, gdzie odbywają się walki w Madrycie.
Akcja zorganizowana przez organizację Equanimal wywołała spore zainteresowanie. - Ten protest był jednoznaczną wiadomością dla polityków, że Hiszpanie nie chcą trwać w kulturze tak brutalnej i okrutnej - powiedział rzecznik Equanimal Rafael Boro.
- To spektakl pełen brutalności, tortur i okrucieństwa wobec zwierząt całkowicie sprzeczny postępowym wartościom - dodał.
Dwóch uczestników biorących udział w proteście trzymało w grze plakaty z napisem: "Tauromaquia (walki byków): ani sztuka, ani kultura".
Śmierć na arenie coraz mniej popularna
Choć w Hiszpanii prawo, ze względu na zapobiegania okrucieństwu wobec zwierząt, zakazało wielu krwawych sportów, to jednak wyjątek uczyniono dla walk byków. Niektóre miasta wprowadzają własne, odrębne obostrzenia.
Od początku XXI wieku korrida cieszy się też coraz mniejszym zainteresowaniem. Przeprowadzone w 2002 roku badania instytutu Gallupa pokazały, że 68.8 proc. Hiszpanów nie jest zainteresowanych walkami byków, a zagorzałym zwolennikiem tej krwawej i brutalnej rozrywki jest jedynie co dziesiąty obywatel (10,4 proc.).
Państwowa telewizja TVE od 2007 roku nie pokazuje walk byków na żywo. Uczyniła tek ze względu na dobro dzieci, które mogłyby znaleźć się przed telewizorem - ale także ze względu na... nieopłacalność transmisji.
Źródło: barcelonareporter.com, tvn24.pl