Giorgi Krilkaszwili - były wojskowy podejrzewany o wzbudzenie buntu przeciwko władzy w bazie czołgów w Gruzji zginął, a jego dwóch towarzyszy zostało rannych w wyniku operacji policyjnej - poinformował agencję Reutera wysoki urzędnik gruzińskiego MSW.
Sprawa jest bardzo tajemnicza. Jak twierdzą świadkowie cytowani przez stację telewizyjną Rustawi-2, Krilkaszwili zginął w dwugodzinnej strzelaninie na przedmieściach Tbilisi. Natomiast według anonimowego urzędnika ministerstwa, rannych zostało także dwóch jego towarzyszy - Koba Otanadze i Lewan Amiridze.
Buntownicy?
Mężczyźni to byli wojskowi. Podejrzewani byli o udział w buncie w bazie czołgów na wschód od Tbilisi z początku maja. Bunt był bezkrawy i szybko został stłumiony. Część wojskowych zbiegła z bazy i była poszukiwana przez policję. ale pogłębił obawy administracji prezydenta Micheila Saakaszwilego, że dojdzie do zorganizowanej rebelii przeciwko jego rządom.
Do czwartkowego incydentu doszło rano na obrzeżach Tbilisi. Policja uzyskała informację, że trzech ukrywających się tam spiskowców zamierza uciec ze stolicy mikrobusem. Zlokalizowano pojazd, który jednak nie zatrzymał się na żądanie policjantów, otwierając ogień do policyjnych wozów. Doszło do strzelaniny, w której zginął jeden z uciekających.
Nagroda za zbiegów
Gruzińska policja oferowała wcześniej za wskazanie miejsca pobytu trzech byłych wojskowych nagrodę w wysokości 120-30 tysięcy dolarów.
Gruzińskie władze oskarżały buntowników z bazy, iż chcieli oni udaremnić rozpoczynające się 6 maja i mające potrwać do 1 czerwca manewry wojskowe NATO w Gruzji. Rosja - którą na początku buntu Tbilisi oskarżyło o związki ze spiskowcami i prowokację - zaprzeczyła, by miała związek z tym wydarzeniem w Gruzji, i zarzuciła prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu, że chce odwrócić uwagę od problemów w swym kraju. Według gruzińskiej opozycji bunt był "przedstawieniem" mającym odwrócić uwagę od trwających od blisko miesiąca protestów przeciwko prezydentowi.
Źródło: Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA