Głos z kosmosu dla prezydenta


W wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych każdy głos jest na wagę złota. Dlatego też nie dziwi fakt, że nawet dwaj Amerykanie, przebywający obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, będą mieć możliwość udziału w głosowaniu.

Znajdujący się setki kilometrów od Ziemi astronauci będą mogli głosować 4 listopada w wyborach prezydenckich - poinformowała amerykańska agencja kosmiczna NASA.

Astronauci Mike Fincke i Gregory Chamitoff użyją w tym celu specjalnego elektronicznej karty do głosowania. Głosy zostaną przekazane przez centrum kosmiczne w Houston w Teksasie, a następnie trafia do teksańskich władz stanowych.

- Nawet jeśli jesteśmy daleko od domu i znajdujemy się na orbicie ponad 300 kilometrów od naszej pięknej planety, chcemy praktykować nasze prawo i konstytucyjny przywilej i wypełnić naszą kartę do głosowania - powiedział Mike Fincke w opublikowanym na stronie internetowej amerykańskiej agencji kosmicznej nagraniu wideo.

- Jeśli my to możemy zrobić, wy także - dodał astronauta, zachęcając Amerykanów do wzięcia udziału w wyborach.

Żaden z astronautów nie zdradził swoich politycznych preferencji i nie powiedział na którego z kandydatów do prezydenckiego fotela ma zamiar oddać głos.

Amerykanie mają prawo do głosowania z kosmosu od czasu wprowadzenia w Teksasie w 1997 roku specjalnego prawa zezwalającego na ten proceder.

Źródło: yahoo.fr, PAP