"Fakty": Część żołnierzy odmówiła strzelania do wioski

Aktualizacja:
Na miejscu były prawdopodobnie dwa moździerze i dwie obsługujące je załogi
Na miejscu były prawdopodobnie dwa moździerze i dwie obsługujące je załogi
tvn
Na miejscu były prawdopodobnie dwa moździerze i dwie obsługujące je załogitvn

Na miejscu feralnej akcji polskich żołnierzy w Afganistanie, w której zginęli afgańscy cywile były dwie załogi obsługujące moździerze. Jedna z nich odmówiła wykonania rozkazu - dowiedziała się ekipa "Faktów" TVN.

Zeznania świadków - żołnierzy stacjonujących w Afganistanie - są sprzeczne z zeznaniami oskarżonych żołnierzy. Któraś ze stron nie mówi prawdy. Prokuratura wojskowa przyznaje, że będzie przeprowadzać konfrontacje między oskarżonymi a świadkami zdarzenia.

Czego miałyby dotyczyć? Z informacji "Faktów" wynika, że jednym z tematów może być kwestia tego, kto tak naprawdę strzelał. Na miejscu był bowiem nie jeden a dwa moździerze. Obsługujący większy z nich żołnierze odmówili jednak wykonania rozkazu i nie strzelali w stronę wioski. Załoga mniejszego rozkaz wykonała i w efekcie zginęło sześcioro cywilów w tym kobiety i dzieci.

Jak informują "Fakty" postawa pierwszej z załóg sugerowałaby, że w jej odczuciu mieszkańcy wioski nie stanowili zagrożenia i że w zasięgu wzroku nie było uzbrojonych bojowników. Ewidentnie nie wszyscy biorący udział w operacji żołnierze uważali, że znajdują się w niebezpieczeństwie.

Kto wydał rozkaz Kto i dlaczego rozkaz wydał? To nadal pozostaje niejasne. Być może światło na tą sprawę rzuci amerykański dowódca grupy bojowej w skład, której wchodzili Polacy. Minister obrony narodowej Bogdan Klich udał się do Afganistanu aby z nim porozmawiać.

Nowe dokumenty w sprawie To jednak nie koniec pytań. Kolejne brzmi: czy wioska, do której strzelali żołnierze faktycznie nie miała nic wspólnego z bojownikami Talibów? Dziennikarze "Faktów" dotarli do dokumentu, który sugerowałby coś innego. Dowództwo sil międzynarodowych uważa, że osada była przez terrorystów wykorzystywana. Podobny dokument przytacza dzisiejsza "Rzeczpospolita" z tą różnicą, że jej informacje pochodzą od wywiadu USA.

- Talibowie używali tej wioski w Nangar Khel, jako zaplecza dla swoich działań i zasadzek - czytamy w dokumencie. - Dwaj złapani wczoraj członkowie komórki, mieli nagrania video, które pokazywały, że uczestniczyli oni w zasadzce sprzed dwóch tygodni, której ofiarą był Komisarz Rejonu Kushamon - pisze autor notatki.

Źródło: "Fakty" TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn