- Pracujemy dla całego kraju i co dostaliśmy w zamian? - pytają poirytowani pracownicy federalni, wysłani na przymusowe bezpłatne urlopy w związku z blokadą rządowych wydatków w USA. Nic nie wskazuje jednak na to, by republikanie mieli się ugiąć i odblokować budżet, choć, jak wyliczył "Washington Post", przegłosowanie takiej ustawy w Kongresie byłoby możliwe.
Wysłani na przymusowe urlopy pracownicy amerykańskich urzędów protestowali w środę w Waszyngtonie przeciwko blokadzie budżetu. "Skończcie ten szantaż" - skandowali. Mieli też transparenty z napisami "Jeszcze wrócimy" i "Wolałbym pracować dla ciebie". Wielu z nich nie kryło irytacji z powodu nieplanowanego zwolnienia.
- Mam dwoje dzieci w college'u. Jak mam za nie zapłacić? - pytał jeden z pracowników, który musiał zostać w domu. - Albo będę musiał zwrócić się o pożyczkę, albo kazać dzieciakom przerwać naukę - skarżył się.
- Wszyscy pracujemy dla rządu, ale tak naprawdę, to pracujemy dla całego kraju. I co dostaliśmy w zamian? - pytał inny. - Niech Kongres wykonuje swoją robotę. Wybraliśmy go, by działał, by stanowił prawo, a wydaje się, że politycy tylko kłócą się między sobą i nie zważają na zwykłego obywatela - dodał.
Emocje jak przy okazji wojny
Na szybkie rozwiązanie kryzysu jednak się nie zanosi. W środę Obama odwołał podróż do Azji i zwołał pilne spotkanie z liderami Kongresu, na którym ma wezwać ich do wypracowania rozwiązania patowej sytuacji. Sprawa jednak budzi wiele emocji, także wśród najważniejszych "aktorów dramatu". Lider demokratycznej większości w Senacie Harry Reid wysłał do przewodniczącego republikanów w Izbie Reprezentantów, Johna Boehnera list, w którym porównał emocje wokół sprawy do tych towarzyszących wojnie w Iraku.
- Nienawidziłem tej wojny tak mocno jak wy nienawidzicie Affordable Care Act - napisał. Affordable Care Act, potocznie znana jako Obamacare to flagowa ustawa o opiece zdrowotnej Obamy, przyjęta w 2010 r., z którą republikanie do dzisiaj nie chcą się pogodzić i już 40 razy próbowali ją uchylić lub opóźnić. To przez nią republikańska większość w Kongresie nie zgodziła się na uchwalenie ustawy budżetowej, demokraci zapowiedzieli jednak, że nie będą ulegać szantażowi.
- Mimo że głosowałem za przyznaniem Bushowi prawa do konfrontacji z Saddamem Husajnem, odrzucił mnie sposób, w jaki to zrobił - napisał Reid. - Wówczas mogłem podjąć kroki, które wy podejmujecie dzisiaj, próbując zablokować wydatki rządowe. Ale tego nie zrobiłem, bo czułem, że byłoby to dewastujące dla Ameryki - dodał.
Wystarczy głosów?
Wezwał też republikanów do wypracowania kompromisu i odblokowania rządowych wydatków.
Według rzecznika Białego Domu, Jaya Carneya, gdyby lider republikanów John Boehner przedłożył projekt ustawy odblokowującej budżet, ten by przeszedł. - Niestety, odpowiada on (Boehner) tylko na żądania jednej frakcji jednej partii jednej izby - powiedział. Nawiązał tym samym do opinii części partii republikańskiej, która zawzięcie nie chce ustąpić. Podkreślił też, że prezydent nie ugnie się przed szantażem.
"Washington Post" wyliczył, że do większości w Kongresie, która mogłaby przegłosować ustawę odblokowującą budżet, brakuje niewiele. 200 demokratów potrzebuje tylko 17 republikańskich głosów, a - według "WP" już 15 kongresmenów Partii Republikańskiej skłania się do poparcia takiego projektu, dwóch z kolei jest niezdecydowanych. Reszta - czyli 215 kongresmenów - nadal twardo mówi "nie", domagając się rewizji ustawy Obamy.
Kongres liczy 435 parlamentarzystów, ale trzy są nieobsadzone. Demokraci mają w Izbie Reprezentantów 200 przedstawicieli, republikanie - 232, co oznacza, że do przegłosowania ustawy wymagane jest 217 głosów.
Autor: /jk / Źródło: Reuters, Washington Post, guardian.co.uk