Dla rebeliantów walczą nieletni, rząd używa min przeciwpiechotnych


Rząd syryjski jako jedyny na świecie w tym roku stosował miny przeciwpiechotne - podała w dorocznym raporcie Międzynarodowa Kampania na Rzecz Zakazu Min Przeciwpiechotnych (ICBL). Z kolei organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch (HRW) oświadczyła, że syryjscy rebelianci wykorzystują dzieci-żołnierzy w bezpośrednich walkach lub w innych działaniach wojennych.

Do dziś - piszą w raporcie eksperci odpowiedzialni za monitoring stosowania konwencji o zakazie min (konwencja ottawska) - "zidentyfikowano jeden rząd czyniący użytek z min przeciwpiechotnych w 2012 roku - Syrię".

Miny przeciwpiechotne znajdowały się w 2012 roku na terytoriach 59 państw i sześciu terytoriów spornych. W 2011 roku, oprócz Syrii, miny lądowe stosowały Izrael, Libia i Birma.

Dzieci-żołnierze

Z kolei Human Rights Watch oświadczyła, że syryjscy rebelianci wykorzystują dzieci-żołnierzy. "14-letnie dzieci służyły w co najmniej trzech brygadach opozycji, w których transportowały broń, wyposażenie lub pełniły wartę; 16-latkowie nosili już broń i brali udział w walkach przeciwko siłom rządowym" - głosi komunikat HRW. Organizacja zaapelowała do przywódców opozycji, by "publicznie zobowiązali się do zakończenia tych praktyk i zakazali werbowania osób poniżej 18. roku życia dla celów wojskowych, nawet jeśli są one ochotnikami". Podkreślono, że w takich przypadkach odpowiedzialność za życie i zdrowie nieletnich spoczywa na dowódcach wojskowych. HRW podała, że rozmawiała z pięcioma młodymi ludźmi w wieku od 14 do 16 lat, którzy walczyli w szeregach opozycji w Hims, Darze i w prowincji Idlib, w pobliżu granicy z Turcją.

Kilkunastu zabitych Opozycyjny ośrodek dokumentujący przemoc w Syrii poinformował, że w walkach w szeregach Wolnej Armii Syryjskiej życie straciło co najmniej 17 dzieci. Wiele innych zostało ciężko rannych, a niektóre są okaleczone na całe życie. Rebelia przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada trwa w Syrii od marca 2011 roku. Według opozycji zginęło już ponad 40 tys. ludzi.

Hiszpania uznała koalicję

Tymczasem w czwartek hiszpański rząd uznał syryjską koalicję opozycyjną za "prawowitego reprezentanta narodu syryjskiego". Madryt wystosował oficjalne zaproszenie pod adresem przewodniczącego koalicji Moaza al-Chatiba.

W komunikacie napisano, że ten gest stanowi odpowiedź na "wysiłki różnych frakcji syryjskiej opozycji, by zjednoczyć się we wspólnym projekcie". "Osoba przewodniczącego Moaza al-Chatiba jest kluczowa dla tego porozumienia" - głosi komunikat. Pierwszym zachodnim krajem, który uznał syryjską opozycję, była Francja. Prezydent Francois Hollande przyjął w połowie listopada Chatiba w Pałacu Elizejskim i zapowiedział, że w Paryżu będzie rezydował ambasador koalicji. Gest ten spotkał się z krytyką ze strony Rosji. 11 listopada syryjskie organizacje opozycyjne obradujące w Katarze podpisały porozumienie o utworzeniu konfederacji. Zrzesza ona zarówno ugrupowania działające w samej Syrii, jak i Narodową Radę Syryjską (NRS), która za granicą kieruje działalnością opozycyjną.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Raporty: