Prom kosmiczny Discovery w końcu szczęśliwie wystartował. Celem 13-dniowej misji jest dostarczenie i zainstalowanie ostatniego zestawu paneli słonecznych na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Pierwotnie zaplanowano cztery spacery załogi w międzygwiezdną przestrzeń. Z powodu opóźnień, jeden się nie odbędzie.
Prom wystartował o 0.43 czasu polskiego. W 8,5 min. po starcie prom osiągnął orbitę okołoziemską.
Pechowa stodwudziestkapiątka
Start promu z przylądka Canaveral na Florydzie był opóźniany od miesiąca. Lot 125. amerykańskiego programu wahadłowcowego pierwotnie miał odbyć się w połowie lutego. Powodem były problemy techniczne. Inżynierów NASA niepokoił stan trzech zaworów regulujących ciśnienie w zbiornikach paliwa i inne usterki.
Odroczenie startu oznacza, że planowana misja będzie musiała być skrócona o jeden dzień. Nie odbędzie się jedno z czterech wyjść astronautów w przestrzeń kosmiczną. 26 marca ma bowiem wystartować rosyjski pojazd Sojuz z kolejną zmianą załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Do tego czasu Discovery musi opuścić stację.
Pierwszy Japończyk na stacji
W siedmioosobowej załodze znajduje się 45-letni Koichi Wakata, który będzie pierwszym Japończykiem-stałym rezydentem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W zeszłym roku NASA zainstalowała części japońskiego laboratorium Kibo na wartej 100 miliardów dolarów ISS.
Oprócz Wakaty w Kosmos polecieli dowódca misji Lee Archambault (48 lat), pilot Dominic "Tony" Antonelli (41), inżynier i główny kosmiczny "spacerowicz" Steven Swanson (41) i trzech innych specjalistów od spacewalków: Joseph Acaba (41), Richard Arnold (45) i John Phillips (57), który już wcześniej był stałym członkiem ISS.
Sama stacja kosmiczna to efekt działań i sporych nakładów 16 krajów, budujących ją przez przeszło dekadę. NASA ma jeszcze przed sobą 8 lotów, by skończyć budowanie Stacji Kosmicznej, zanim w przyszłym roku flota wahadłowców przejdzie "na emeryturę".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA