Dalajlama nie chce sprawiać kłopotów

 
Duchowy przywódca Tybetańczyków, Dalajlama XIVbuddhismus.at

Dalajlama XIV przyjął zaproszenie i w poniedziałek przyjedzie na Tajwan - poinformowali w środę przedstawiciele gmin spustoszonych przez huragan Morakot. Jednak przyjazd duchowego przywódcy Tybetańczyków nie jest przesądzony i zależy ostatecznie od miejscowych władz.

Na razie władze Tajwanu nie poinformowały, czy zezwoliły na wizytę człowieka, którego cały świat uważa za orędowanika pokoju, a Pekin - za groźnego separatystę. A od decyzji Taipei zależy przyjazd Dalajlamy bo, jak powiedział jego rzecznik - Tenzin Takhla, Jego Świątobliwość "nie chce sprawiać kłopotów tajwańskiemu rządowi".

Głosu na temat ewentualnego przyjazdu Dalajlamy XIV nie zabrali jeszcze Chińczycy. W Chinach Biuro ds. Tajwanu było w środę zamknięte, a chińskie MSZ nie udzieliło odpowiedzi na pytanie agencji AP.

Dalajlama odwiedzi ofiary tajfunu

Według wspólnego oświadczenia przywódców gmin spustoszonych przez tajfun Morakot, dalajlama miał złożyć na Tajwanie wizytę w dniach 31 sierpnia - 4 września i odwiedzić poszkodowanych przez żywioł.

Zapraszający dalajlamę przywódcy gmin należą do opozycyjnej Demokratycznej Partii Postępowej. Zaproszenie wystosowali w czasie, kiedy prezydent Tajwanu Ma Ying-jeou jest krytykowany za reakcję władz na najcięższy od pół wieku tajfun, w którym według oficjalnych danych zginęło lub zaginęło ponad 670 osób.

Prezydent w kłopotliwym położeniu

W grudniu prezydent Ma Ying-jeou, za którego urzędowania stosunki wyspy z ChRL uległy poprawie, udaremnił planowaną wizytę tybetańskiego przywódcy, co uznano powszechnie za gest podyktowany chęcią przypodobania się Pekinowi.

Według politologa George'a Tsai z Uniwersytetu Kultury Chińskiej w Tajpej zapowiedź wizyty dalajlamy stawia prezydenta Ma w kłopotliwym położeniu. Jeśli rząd na nią pozwoli, zaszkodzi to stosunkom z Chinami, jeśli nie - społeczeństwo pomyśli, że rząd nie troszczy się o sprawy humanitarne. Jednym z zarzutów wobec prezydenta od czasu tajfunu Morakot jest zwlekanie rządu z zaakceptowaniem zagranicznej pomocy z obawy, aby nie drażnić Chin. Zdaniem wielu analistyków, zwycięży tendencja zachowawcza.

Chiny uważają Tajwan, który odłączył się od nich w rezultacie wojny domowej z 1949 roku, za część swego terytorium. Utrzymują też, że Dalajlama XIV swoimi działaniami podważa ich autorytet w Tybecie.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: buddhismus.at