Czy Kenii grozi "rwandyzcja"?

Czy Kenii grozi "rwandyzacja"?
Czy Kenii grozi "rwandyzacja"?
TVN24, PAP/EPA
Czy Kenii grozi "rwandyzacja"?TVN24, PAP/EPA

Prezydent oskarża swojego konkurenta o rozpętanie "kampanii ludobójstwa", ten zapowiada, że nie wycofa oskarżeń pod adresem władz o wyborcze fałszerstwa, a świat apeluje o spokój - tak wyglądał kolejny dzień w Kenii, która od kilku dni jest sceną krwawych etnicznych porachunków. Czy Kenii grozi "rwandyzacja"?

- To oczywiste, że te świetnie zorganizowane akty ludobójstwa są planowane, finansowane i popieranie przez opozycję - stwierdził minister spraw wewnętrznych Kivutha Kibwana, podkreślając, że z opinią tą zgadza się prezydent Mwai Kibaki. To właśnie ponad 50 członków popierającego Kibakiego plemienia Kikuju spłonęło żywcem w podpalonym na zachodzie kraju kościele.

Sprawcami masakry w Eldoret okazali się członkowie plemienia Luo wspierającego przywódcę opozycji, Raila Odingę. Ten jednak oskarżenia o wzniecanie nienawiści etnicznej odrzuca, a winą za zbrodnię obarcza władze.

Ze swojej strony Odinga podtrzymuje również zarzut, że wybory prezydenckie 27 grudnia zostały sfałszowane. Wątpliwości co do ich uczciwości mają również zachodni obserwatorzy. Ich zdaniem, doszło do wielu nieprawidłowości, a minimalna przewaga Kibakiego mogła być efektem nadużyć.

Zachód wysyła mediatorów

Mimo to, świat apeluje do opozycji o powstrzymanie kampanii przemocy. Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Miliband zaapelowali do polityków kenijskich o "wykazanie ducha kompromisu na rzecz interesów demokratycznych Kenii".

W wyniku europejskich i amerykańskich nacisków do Kenii wybierze się również afrykański negocjator - prezydent Ghany John Kufour. Według słów brytyjskiego premiera Gordona Browna, pojawi się on w Nairobi już w czwartek. Do Kenii wybiera się również laureat pokojowego Nobla południowoafrykański arcybiskup Desmond Tutu.

Od 27 grudnia w walkach między policją a zwolennikami opozycji na zachodzie kraju i slumsach Nairobi zginęło co najmniej 300 osób. W 1994 r. w Rwandzie, w walkach plemion Hutu i Tutsi wymordowanych zostało oficjalnie 800 tysięcy ludzi. Nieoficjalnie mówi się nawet o milionie.

Źródło: Reuters, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/EPA