Coca-Cola "powinna zacząć wspierać ruch demokratyczny"

 
Mswati III podczas ceremonii, na której wybrał kolejną żonęWikipedia

Suazi to mały kraj wycięty z terytorium RPA, w którym mieszka w skrajnym ubóstwie nieco ponad milion ludzi rządzonych przez absolutnego króla Mswatiego III. Stoi tam też duża fabryka Coca-Coli, a obrońcy praw człowieka twierdzą, że mający za nic los swoich poddanych władca żyje dzięki pieniądzom z podatków wielkiego koncernu.

Około 1,1 miliona obywateli Suazi w ponad 70 procentach utrzymuje się z rolnictwa. Ponad połowa żyje za 1,25 dolara dziennie. Najpoważniejszym problemem kraju jest jednak masowa epidemia HIV. Według ONZ około 26 proc. mieszkańców Suazi jest nosicielami wirusa, a w dłuższej perspektywie "istnienie kraju jest zagrożone".

Władca miliona

Pomimo tego rządzący krajem Mswati III ma się dobrze i nie narzeka na biedę. Co więcej, jest znany z zamiłowania do luksusu. Jego majątek szacuje się na 100 milionów dolarów. Monarcha ma też 13 żon, których grono powiększa się co kilka lat, gdy na specjalnej ceremonii król wybiera sobie kolejną wybrankę spośród zgromadzonych półnagich dziewic. Obrońcy praw człowieka i nieliczni żyjący opozycjoniści oskarżają Mswatiego III o rabowanie państwowych pieniędzy i regularne naruszanie praw człowieka.

Według organizacji Swaziland Democracy Campaign (SDC), znaczący udział w dobrobycie króla ma Coca-Cola. Koncern ulokował bowiem w 1987 roku w tym biednym kraju dużą fabrykę koncentratu do swoich napojów, po tym gdy wycofał się z RPA w latach apartheidu. Według aktywistów, podatki płacone przez Coca-Colę stanowią obecnie około 40 procent PKB Suazi. Budżet w tym kraju jest natomiast niemal równoznaczny z prywatnym skarbcem króla.

- Coca-Cola musi wiedzieć, że robi interesy z złym człowiekiem - stwierdziła Mary Pais Da Silvia, działaczka z SDC, cytowana przez brytyjskiego "Guardiana". - Dochody z fabryki w żaden sposób nie pomagają obywatelom, a król staje się bogatszy z każdym dniem. On doi ten kraj i staje się coraz silniejszy, dzięki czemu może miażdżyć opozycję - dodała.

Kwestia suwerenności

Coca-Cola odpiera zarzuty, twierdząc, że nie jest w stanie kontrolować tego, na co są przeznaczane podatki, które płaci w Suazi. Sam król ma natomiast nie otrzymywać bezpośrednio żadnych pieniędzy z tytułu działalności fabryki w kraju. Ma też, wbrew plotkom, nie być udziałowcą w zakładzie.

- Przy pomocy Afrykańskiej Fundacji Coca-Coli, która działa w Suazi od 2001 roku, mieszkańcy tego kraju korzystają z pomocy w dziedzinie bezpieczeństwa socjalnego, opieki zdrowotnej, edukacji i dostępu do wody - mówi Sherree Shereni, rzeczniczka Coca- Coli w Afryce Centralnej.

Jak dodaje pracowniczka koncernu, kraje, w których działają fabryki, mają wyłączne prawo decydować, co robią z podatkami otrzymanymi z tego tytułu. Działaczy i opozycji to jednak nie zadowala. - Coca-Cola powinna znaleźć sposób, aby skierować pieniądze do obywateli Suzi. Powinni zacząć wspierać ruch demokratyczny - powiedział Lukcy Lukhele, rzecznik Swaziland Solidarity Network.

Źródło: Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia