Co zrobić z Turcją i propozycją KE? Europarlament zabrał głos


Europosłowie z głównych frakcji politycznych w PE potwierdzili w środę, że poprą zniesienie wiz dla obywateli Turcji tylko wówczas, gdy kraj ten spełni wszystkie warunki liberalizacji wizowej. Przestrzegli też Ankarę przed szantażowaniem UE. Również w środę eurodeputowani z większości frakcji politycznych w Parlamencie Europejskim opowiedzieli się za reformą unijnej polityki azylowej. Zdaniem socjalistów, liberałów i Zielonych najnowsze propozycje KE w tej dziedzinie nie są jednak wystarczające.

- Popieramy propozycję zniesienia wiz dla obywateli Turcji, ale mamy pewne zastrzeżenia. Są wymogi, które Turcja musi spełnić. Współpraca w sprawie kryzysu uchodźczego nie oznacza, że będziemy przymykać oczy na zobowiązania Turcji (...) Nie możemy zgodzić się na żadne wyjątki, bo to obróci się przeciwko nam - powiedziała socjaldemokratka Tanja Fajon ze Słowenii w trakcie debaty PE w Strasburgu nad propozycją wprowadzenia ruchu bezwizowego z Turcją. Także przedstawiciele największej, chadeckiej frakcji w PE oświadczyli, że tylko po spełnieniu przez Ankarę wszystkich 72 kryteriów liberalizacji wizowej będą mogli zagłosować "za".

Propozycja Komisji

Propozycję w tej sprawie Komisja Europejska przedstawiła 4 maja, przyznając jednocześnie, że Turcja musi spełnić jeszcze pięć z 72 kryteriów liberalizacji wizowej. KE chce, by rządy państw UE i Parlament Europejski podjęły decyzje w sprawie ruchu bezwizowego w czerwcu, czyli w terminie ustalonym z Ankarą w porozumieniu w sprawie zahamowania fali migracyjnej. Przyśpieszenie liberalizacji wizowej było jednym z ustępstw, jakie wynegocjowała Turcja w zamian za współpracę w rozwiązywaniu kryzysu uchodźczego. Parlament Europejski naciska jednak na hamulec i sprzeciwia się wiązaniu liberalizacji wizowej z rozwiązywaniem problemu migracji. Liberalna europosłanka z Holandii Sophia in 't Veld oceniła, że przywódcy państw UE pozwalają na to, by prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan szantażował UE. - Dlaczego na to pozwolili? Bo są słabi i podzieleni. Liderzy państw członkowskich nie potrafili porozumieć się w sprawie wspólnej unijnej polityki uchodźczej, dlatego poddali się polityce Erdogana - powiedziała Holenderka. Także eurodeputowana niemieckich Zielonych Rebecca Harms przestrzegła, że UE nie może opierać swojej strategii wobec kryzysu uchodźczego wyłącznie na Turcji. Propozycję zniesienia wiz dla Turków ostro skrytykowała Belgijka Helga Stevens z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. - Turcja nie wywiązuje się ze zobowiązań, nie przyjęła odpowiednich ustaw antyterrorystycznych ani przepisów o walce z korupcją - powiedziała. Zamiast umawiać się z Erdoganem, KE powinna bardziej zwracać uwagę na pogarszającą się sytuację w Turcji, zwłaszcza jeśli chodzi o wolność wypowiedzi. - Nie można stosować różnych miar i podwójnych standardów - powiedziała Stevens. - Jako parlamentarzyści nie powinniśmy brać udziału w sprzedawaniu naszych wartości (...) Wstydzę się tego, jak KE postępuje wobec dyktatora - dodała.

Turcja niechętnym okiem

Już w ubiegłym tygodniu liderzy grup politycznych w PE postanowili, że zamrożą prace nad propozycją zniesienia wiz dla Turcji do czasu spełnienia przez ten kraj wszystkich warunków, co stawia pod znakiem zapytania możliwość dotrzymania czerwcowego terminu decyzji, a także zagraża realizacji unijno-tureckiego porozumienia w sprawie zahamowania fali migracyjnej. Zgodnie z tym porozumieniem Turcja przyjmuje z powrotem wszystkich nielegalnych imigrantów, którzy przedostali się do Grecji, a UE ma przesiedlać syryjskich uchodźców bezpośrednio z obozów w Turcji. Determinację eurodeputowanych wzmocniły jeszcze deklaracje prezydenta Erdogana, który zapowiedział, że Turcja nie zmieni ustawy antyterrorystycznej pod naciskiem UE. Unia chce zawężenia obowiązującej w tureckim prawie definicji terroryzmu, która - zdaniem obrońców praw człowieka - jest na tyle szeroka, że daje władzom pretekst do ścigania dysydentów politycznych i dziennikarzy. W środę spór starał się załagodzić turecki minister ds. europejskich Volkan Bozkir, który w Strasburgu spotkał się m.in. z szefem PE Martinem Schulzem. Przekonywał, że Turcja bardzo ciężko pracowała i nadal pracuje, by spełnić wszystkie unijne wymogi liberalizacji wizowej. Podkreślił, że zmiana ustawy antyterrorystycznej jest niemożliwa w sytuacji, gdy Turcja na co dzień konfrontowana jest z zagrożeniem terrorystycznych. - Uważamy, że nasza ustawa jest zgodna ze standardami europejskimi - mówił Bozkir. Jak dodał, zniesienie wiz było częścią pakietu uzgodnionego w marcu przez przywódców UE i Turcji na szczycie poświęconym współpracy w sprawie migracji. Ale - uspokajał - Turcja chce się skoncentrować obecnie tylko na sprawie wiz, a nie na innych częściach tego pakietu.

Reforma "tak"

Również w środę eurodeputowani z większości frakcji politycznych w Parlamencie Europejskim opowiedzieli się za reformą unijnej polityki azylowej. Zdaniem socjalistów, liberałów i Zielonych najnowsze propozycje KE w tej dziedzinie nie są jednak wystarczające. Europosłowie po raz pierwszy dyskutowali w środę w Strasburgu nad przedstawionym 4 maja przez Komisję Europejską planem reformy zasad azylowych. Plan ten ma na celu bardziej sprawiedliwe rozłożenie między kraje UE ciężarów związanych z presją migracyjną. Zgodnie z propozycją KE za rozpatrzenie wniosku o azyl nadal będzie odpowiedzialny ten kraj, w którym uchodźca przekroczy granicę Unii (jest to obecnie obowiązujący system dubliński), ale w przypadku znacznego napływu migrantów automatycznie uruchamiany będzie system relokacji uchodźców do innych państw unijnych. Kraje niechętne przyjmowaniu uchodźców w ramach tej relokacji będą mogły się z tego wykupić, płacąc 250 tysięcy euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. "Będzie to system bardziej skuteczny i bardziej sprawiedliwy" - przekonywał w europarlamencie wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. - Chodzi o to, by zrodziła się solidarność wśród państw członkowskich - mówił z kolei komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos.

Parlamentarna dyskusja

Zdaniem przedstawicielki największej w PE frakcji chadeckiej Roberty Metsoli z Malty propozycja KE to "krok we właściwym kierunku". - Pozwoli to pokazać, że kraje frontowe nie będą musiały borykać się w samotności z problemem presji migracyjnej - oceniła. Skrytykowała jednak proponowaną możliwość wykupienia się z obowiązku relokacji przez kraje, które nie chcą przyjmować uchodźców. - To prowokacyjne rozwiązanie - oceniła. - Solidarność nie może być koncepcją, z której można się wykupić - dodała. Także liberałowie oceniają, że plan KE to punkt wyjścia do negocjacji, które powinny doprowadzić do wzmocnienia reformy polityki azylowej. - Mam nadzieję, że stworzymy solidny europejski system azylu, który będzie miał szacunek obywateli, a jednocześnie zapewni ochronę ludziom, którzy uciekają przed prześladowaniem i wojną - powiedziała liberalna europosłanka ze Szwecji Cecilia Wikstroem. Z kolei zdaniem socjalistów propozycja KE nie idzie dość daleko, bo celem reformy unijnych zasad azylowych powinno być całkowite odejście od systemu dublińskiego, w którym największe ciężary w sytuacji napływu migrantów ponoszą kraje położone przy zewnętrznych granicach Unii. - Mam wrażenie, że reagujemy tylko na symptomy, a nie na źródła problemu - mówiła Słowenka Tanja Fajon. - Potrzebujemy systemu, który oparty będzie na rzeczywistej solidarności państw członkowskich". Hiszpański socjaldemokrata Juan Fernando Lopez Aguilar przekonywał, że potrzebny jest "wspólny europejski system azylowy", zamiast "liftingu" zasad dublińskich. Podobne stanowisko zaprezentowała grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej. - System dubliński już umarł, ale próbuje się go reanimować za pomocą jakiegoś "mechanizmu korekcyjnego". To naiwność - oceniła Niemka Cornelia Ernst. Jej zdaniem uchodźcy nie mogą być traktowani "jak przedmioty, które można przerzucać" do innych krajów. Również zdaniem Zielonych nie wolno lekceważyć woli samych uchodźców, którzy musza mieć możliwość zintegrowania się ze społeczeństwem kraju pobytu i mieć kontakt z własną społecznością. UE powinna wsłuchać się w głos organizacji takich jak Urząd Wysokiego Komisarza ONZ. ds. uchodźców (UNHCR) - przekonywała brytyjska Zielona Jean Lambert.

Głos sprzeciwu

Tymczasem zdaniem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów plan Komisji idzie zbyt daleko, bo proponuje automatyczną relokację uchodźców między państwa członkowskie. Propozycja wykupu z tego obowiązku za 250 tysięcy euro "to raczej kara niż alternatywa" - ocenił brytyjski konserwatysta Timothy Kirkhope. Europoseł PiS Marek Jurek (również z frakcji EKR) ocenił, że "solidarność nie polega na zrzucaniu na innych odpowiedzialności za własną nieodpowiedzialność polityczną". - Ogromna część odpowiedzialności za obecny kryzys migracyjny spada na Komisję Europejską, na autorów tych nieodpowiedzialnych wezwań, na czele z przewodniczącym (Jean-Claude'em) Junckerem, który zapowiadał otwarcie dróg, legalizację nielegalnej imigracji - powiedział Jurek. - Teraz obserwujemy, jak próbuje się obwinić za skutki tej polityki te państwa, które mają odwagę się jej przeciwstawiać - ocenił europoseł PiS, dodając, że autorzy tej polityki, wraz z przewodniczącym Junckerem, "powinni odejść".

[object Object]
Kardynał Krajewski apeluje o przyjęcie uchodźców z GrecjiElemosineria Apostolica
wideo 2/23

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: