Chińczycy cenzurują, MKOl bezradny


Rosnąca kontrola, cenzura, wzmożone środki bezpieczeństwa w Pekinie, restrykcje wobec muzułmańskich Ujgurów, kontynuacja "twardej linii" wobec Tybetu, aresztowania dysydentów - zachodnie media ostrzegają, że Igrzyska Olimpijskie w Pekinie niczego w Kraju Środka nie zmienią. Zaś Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznaje, że wobec posunięć Chin jest bezradny.

- Gdy zbliża się otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, przygotowania odsłaniają niepokojącą stronę komunistycznego reżimu - na osiem dni przed rozpoczęciem imprezy pisze brytyjski "The Times".

Autor komentarza, dziennikarz i historyk Jonathan Fenby podkreśla, że igrzyska zaświadczą o spektakularnym postępie, jakie Chiny uczyniły w ostatnich 30 latach i o "autentycznej dumie" ich mieszkańców. A jednak - pisze Fenby - w sposób niezamierzony, olimpiada "przypomina o naturze reżimu, który rządzi ostatnim wielkim komunistycznym państwem świata".

Igrzyska unaoczniają jednak "trudne i niewygodne" szersze problemy z Chinami. Walka ze smogiem w Pekinie przypomina o skali kryzysu środowiska naturalnego w kraju. Przebudowa stolicy unaocznia ogromny i wciąż rosnący rozziew między miastami a obszarami wiejskimi. Dochodzą głosy o korupcji - kolejnej "znanej melodii", a rosnące ceny wskazują na skok inflacji w Chinach w ostatnim roku.

Internet cenzurujemy i cenzurować będziemy

Jaskrawym przykładem, że w Chinach nic się nie zmienia, jest stanowisko władz wobec cenzury w interenecie. - Chiny są zdecydowane kontrolować internet w czasie sierpniowych igrzysk olimpijskich, zgodnie ze swoim prawem - oświadczył wprost rzecznik chińskiego MSZ Liu Jianchao. - Jesteśmy zdecydowani wprowadzać ograniczenia - dodał.

Rzeczywiście, od wtorku w olimpijskim centrum prasowym nie można wejść na "niepokorne" internetowe strony m.in. Amnesty International, Reporterów bez Granic, Deutsche Welle, a także chińskiej wersji BBC. Zdaniem Chińczyków strony te, przynajmniej niektóre, łamią tamtejsze prawo.

A miała być tylko pornografia!

Międzynarodowy Komitet Olimpijski bezradnie rozkłada ręce. Jego rzeczniczka Giselle Davies rozbrajająco szczerze przyznała w środę, że Chiny nigdy nie rozważały zniesienia wszystkich ograniczeń. - Władze chińskie zawsze jasno stawiały sprawę, że "dostęp do pewnych stron internetowych stanowi problem, ale starają się zapewnić, by media miały możliwie najmniej ograniczeń - wyjaśniła Davies.

Według niej MKOl był jednak przekonany, iż Pekin zadowoli się zablokowaniem stron pornograficznych i zagrażających bezpieczeństwu narodowemu.

Nic Pekinu nie powstrzyma

- Chiny bardzo potrzebują, by igrzyska były sukcesem i ich chęć stłumienia wszystkich i wszystkiego, co mogłoby to zakłócić, jest naturalna - ocenia w "The Times" Jonathan Fenby. Jak pisze, iluzją okazały się nadzieje, że igrzyska zmienią Chiny, tak jak nie spełniło się przekonanie, że postęp gospodarczy przyniesie tam wielopartyjną demokrację na wzór zachodni.

Źródło: PAP, tvn24.pl