- Obecny priorytet jest jasny, podejmiemy wszelkie niezbędne działania by przywrócić porządek na naszych ulicach - zapowiedział premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Obiecał też, że policja będzie miała w walce z chuliganami do dyspozycji armatki wodne.
Wcześniej brytyjskie władze bardzo ostrożnie wypowiadały się na temat ewentualnego użycia armatek wodnych. A to z dwóch powodów - po pierwsze policję ograniczały decyzje minister spraw wewnętrznych Theresy May, która nie chciała widzieć armatek na ulicach, a po drugie, angielska policja po prostu nie miała do dyspozycji ani jednej armatki wodnej. Do ewentualnej akcji trzeba je więc sprowadzić z Irlandii Północnej.
Najgorsza strona Wielkiej Brytanii
Wypowiadając się po drugim w ostatnich dwóch dniach posiedzeniu sztabu antykryzysowego Cobra, Cameron oświadczył, że w celu przywrócenia porządku na ulicach, zostanie podjęta każda konieczna akcja. Premier Wielkiej Brytanii podkreślił, że wciąż będą publikowane zdjęcia podejrzanych o wandalizm i nic nie przeszkodzi w ich ujęciu.
- Widzieliśmy najgorszą stronę Wielkiej Brytanii, ale także najlepszą, gdzie miliony ludzi umieściły wpisy na Facebooku popierające policję i gdzie ludzie zgłaszali się na ochotnika do akcji sprzątania - oświadczył Cameron.
Zaznaczył, że część społeczeństwa jest "mówiąc szczerze chora". - Gdy widzimy dzieci w wieku 12-13 lat biorące udział w grabieżach, jest jasne, że są rzeczy bardzo złe w naszym społeczeństwie - podkreślił.
Cameron potępił zanik społecznego poczucia odpowiedzialności, postawę zakładającą, że od społeczeństwa wszystko się należy, gdy samemu nic się do niego nie wnosi i że za własne działania nie ponosi się konsekwencji. Wskazał w tym kontekście na wideoklip z zajść ilustrujący grupę wyrostków, którzy podnieśli z ziemi młodego, zakrwawionego mężczyznę, a następnie okradli go z rzeczy, które miał w plecaku.
Ponad tysiąc aresztowanych
W związku z czterodniowymi rozruchami w Londynie i środkowej Anglii policja aresztowała jak dotąd ponad tysiąc osób, z czego ok. 750 w Londynie. Ponad 160 spośród nich stanęło już przed sądem. Ponad 100 osób aresztowano w Manchesterze, ponad 80 w Nottingham, gdzie usiłowano podpalić posterunek policji, a ponad 160 w Birmingham.
Nawiązując do zabicia trzech osób w Birmingham przez kierowcę, który zbiegł z miejsca, Cameron przestrzegł przed lekceważeniem niebezpieczeństw. Mężczyźni - muzułmanie zginęli wychodząc z meczetu.
Nieoficjalnie mówi się, że należeli do lokalnej grupy samoobrony, która pilnowała mienia przed uczestnikami rozruchów. Takie grupy powstały również w co najmniej dwóch gminach w Londynie.
Źródło: PAP, "Daily Telegraph"