Światowy rozgłos, jaki zdobył portal Wikileaks spowodował, że pojawiają się jego naśladowcy. Są już "Bałkańskie przecieki", "Indonezyjskie przecieki" a niedługo mają rozpocząć działalność "Otwarte przecieki". Czy sukces organizacji kierowanej przez Juliana Assange zapoczątkował rewolucję w internecie?
Kiedy cały świat emocjonuje się kolejnymi tajemnicami amerykańskiej dyplomacji ujawnianymi przez Wikileaks, uwaga mediów skoncentrowała się na jednej osobie, założycielu portalu Julianie Assange. Jednym to się nie podoba, inni traktują to jako inspirację.
Kolektywnie lepiej
Na poniedziałek zapowiadają rozpoczęcie działalności członkowie "Openleaks". Organizacja skupia byłych członków Wikileaks, którzy są niezadowoleni z kształtu jaki przyjął obecnie najpopularniejszy portal demaskatorski. Ich zdaniem Assange zawłaszczył niegdyś kolektywny projekt i tym samym go osłabił.
- Całą uwaga dotycząca Wikileaks skoncentrowała się na jednej osobie, która jest zawsze słabsza niż organizacja - twierdzi Daniel Domscheit-Berg, jeden z twórców inicjatywy Openleaks. Jak wynika z wypowiedzi organizatorów nowego portalu, nie chcą mieć żadnej agendy politycznej. Ich jedynym celem ma być dostarczanie tajnych dokumentów mediom, tak aby nie ujawnić ich źródła.
- Im więcej, tym lepiej - skomentował inicjatywę Openleaks rzecznik Wikileaks.
Regionalne smaki
Poza nowymi tworami globalnymi, powstającym na skutek sporów w oryginalnych Wikileaks, tworzą się tez lokalne odmiany portalu. - Bałkany nie mają już sekretów - pod takim hasłem ruszyła w niedzielę wzorowana na wikileaks bułgarska strona internetowa. Można na niej znaleźć stenogramy zamkniętych posiedzeń parlamentarnych komisji w Bułgarii, utajnione porozumienia energetyczne z Rosją i raporty służb specjalnych.
Autorzy projektu wzywają do wysyłania poufnych dokumentów, podkreślając, że każdy zostanie wnikliwie sprawdzony przez publikacją. Zapewniają również bezpieczeństwo komunikacji i anonimowość współpracowników oraz dają szczegółowe instrukcje, jak uniknąć pozostawienia śladów w sieci przy wysyłaniu dokumentów.
Powstanie kolejnego portalu miało miejsce w Indonezji. Indoleaks przez miniony weekend upubliczniło serię tajnych dokumentów rządu swojego kraju. Materiały dotyczą między innymi poufnych rozmów prezydentów Sukharto i Geralda Forda, czy wyników tajnych dochodzeń związanych z morderstwem aktywisty walczącego z korupcją i o prawa człowieka Munir Said Thaliba. Stronę trapią jednak liczne problemy techniczne. Z nieznanych przyczyn nie da się otworzyć części dokumentów.
Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych
Źródło zdjęcia głównego: TVN24