Niemiecki Bundestag przyjął uchwałę, w której zwraca się do rządu, by rozważył ustanowienie 5 sierpnia dniem pamięci o ofiarach wypędzeń. Uchwała przeszła głosami chadecko-liberalnej koalicji rządzącej, cała opozycja była przeciw.
Uchwała nawiązuje do obchodzonej w zeszłym roku 60. rocznicy proklamowania "Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych" z 5 sierpnia 1950 roku. Według uchwały Bundestagu, dokument ten był "kamieniem milowym na drodze do integracji i pojednania".
Wyjątkowość aktu miała polegać na tym, że organizacje wypędzonych zaledwie pięć lat po wojnie, wyrzekły się zemsty i odwetu oraz zobowiązały się do budowy zjednoczonej Europy.
Przed głosowaniem doszło do pełnej emocji debaty Bundestagu na temat uchwały. Przedstawiciele opozycji zarzucili politykom CDU/CSU i FDP zniekształcanie historii i próbę umniejszenia winy Niemiec za II wojnę światową.
Wypaczone spojrzenie
Wiceprzewodniczący Bundestagu socjaldemokrata Wolfgang Thierse ocenił, że autorzy uchwały próbują "kanonizować" Kartę Niemieckich Wypędzonych i "niosą ją przed sobą niczym monstrancję". - To nieuzasadnione ani z moralnego, ani z politycznego punktu widzenia - powiedział polityk SPD.
- Niemcy po wojnie, którą wywołali, i zbrodniach, które popełnili, nie mieli w żadnym razie prawa do zemsty i odwetu - podkreślił wiceprzewodniczący Bundestagu.
Zwrócił też uwagę na fragment uchwały, który stwierdza, że Niemcy ze "szczególną wrażliwością" reagują na współczesne wypędzenia, gdyż sami w swej najnowszej historii byli ofiarami wypędzeń. W ocenie Thiersego to zdanie uchwały "skraca i wypacza historię".
- Ważne jest to, że Niemcy sami w swojej najnowszej historii byli sprawcami masowych wypędzeń innych narodów i przysporzyli im nieskończonych cierpień. Dopiero potem sami padli ofiarą wypędzeń. Historia jest zawsze konkretna. Bez wspominania za każdym razem o przyczynach wypędzeń i bez dokonania właściwego uporządkowania zdarzeń, nie może być mowy o zrozumieniu historii i pojednaniu - dodał Thierse.
Afront dla Polski
Posłanka Lewicy Luc Jochimsen wyraziła ubolewanie, że pomimo apeli opozycji, koalicja rządząca nie zdecydowała się na wycofanie projektu uchwały. - To bardzo zaszkodzi wizerunkowi naszego parlamentu. Zarówno w kraju, jak i za granicą - powiedziała.
Wymieniła także nazwiska sygnatariuszy Karty, którzy byli funkcjonariuszami SS i innych organizacji reżimu narodowosocjalistycznego. - Czy autorzy uchwały tego nie wiedzą, czy jest im to obojętne? - pytała Jochimsen.
Zdaniem polityka Zielonych Volkera Becka uchwała jest "afrontem wobec wschodnich sąsiadów Niemiec". Proponował, by dniem pamięci o ofiarach wypędzeń ustanowić raczej 20 czerwca, który jest Światowym Dniem Uchodźcy.
W trakcie debaty przedstawiciele opozycji wielokrotnie cytowali komentarz polskiego historyka Krzysztofa Ruchniewicza, członka rady naukowej niemieckiej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". W tekście opublikowanym na łamach "Frankfurter Rundschau" Ruchniewicz ocenił, że "Karta niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych" jest kontrowersyjnym dokumentem i nie stanowi podstawy do pojednania dla narodów, które w czasie II wojny światowej padły ofiarą niemieckiej agresji, wypędzeń i mordów.
Jego zdaniem uczczenie "rezygnacji z zemsty" poprzez ustanowienie 5 sierpnia dniem pamięci o ofiarach wypędzeń byłoby "powrotem do czasów zimnej wojny" i "złym sygnałem" z historyczno-politycznego punktu widzenia.
Nadludzka siła
Broniąc uchwały poseł CDU Thomas Strobl powiedział, że "utrata ojczyzny przez 14 milionów Niemców" powinna stać się "pomnikiem wszystkich wypędzeń". Zarzucił opozycji wypieranie tematu wypędzeń z historii Niemiec. - Los wypędzonych to część niemieckiej historii, na którą nie wolno zamykać oczu - mówił.
Zdaniem liberała Patricka Kurtha "Karta niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych" to dokument wskazujący właściwą drogę na przyszłość i wzór dla ofiar współczesnych wypędzeń.
Szefowa Związku Wypędzonych (BdV) i posłanka CDU Erika Steinbach oświadczyła, że "wypędzenia to zbrodnia przeciwko ludzkości". - Część Niemców, która mieszkała na wschodzie, musiała ponieść zbiorową karę za zbrodnie, chociaż nie ponosiła za nie większej czy mniejszej winy, niż wszyscy inni - powiedziała.
Według Steinbach Karta Wypędzonych, którzy wyrzekli się uczucia zemsty, była "nadludzkim dokumentem", biorąc pod uwagę czasy, w jakich została ogłoszona.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia