Biesłan. Trzy lata po tragedii


Minutą ciszy uczczono w poniedziałek w całej Osetii Północnej pamięć ofiar ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie we wrześniu 2004 roku.

- 3 września na zawsze pozostanie dla nas najtragiczniejszą datą. Jesteśmy szczerze wdzięczni wszystkim, którzy w tych dniach są z nami i dzielą z nami ból - oświadczyła przewodnicząca "Matek Biesłanu", organizacji pozarządowej skupiającej rodziny ofiar biesłańskiego dramatu, Susanna Dudijewa.

Dochodzenie w sprawie tragedii w Biesłanie trwa już trzy lata. Jak dotąd do odpowiedzialności karnej pociągnięto tylko jedną osobę - Nurpaszę Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku na szkołę. Spośród przedstawicieli władz - tak republikańskich, jak i federalnych - nikt nie został ukarany za śmierć zakładników.

1 września 2004 roku terroryści zajęli Szkołę Podstawową nr 1 w Biesłanie, biorąc 1127 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne wzięły budynek szturmem.

Zginęło 331 osób, w tym 318 zakładników. Wśród zabitych było 186 dzieci. W następstwie ataku na szkołę zmarły jeszcze trzy osoby. Rannych zostało 728 zakładników i mieszkańców miasta, a także 55 funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, milicji i wojska.

 
Prz grobie PAP/EPA/STR

Sprawa niewyjaśniona Do zorganizowania ataku przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął 10 lipca 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii.

Jednak zdaniem "Matek Biesłanu", do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz - zarówno republikańskich, jak i federalnych. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również prezydenta Władimira Putina.

Federalna komisja parlamentarna, która przez ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku na biesłańską szkołę, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji, to terroryści, a nie szturmujący szkołę, stali za eksplozją w budynku, która spowodowała dziesiątki ofiar.

Najbardziej zdeterminowana część rodziców i bliskich ofiar dramatu, zrzeszona w innej organizacji skupiającej rodziny poszkodowanych - komitecie "Głos Biesłanu" nie daje temu wiary i złożyła już skargę na Rosję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Źródło: PAP/Radio Szczecin