Bezpieka strzela do tłumów. </BR>NATO: Nie będzie interwencji

Aktualizacja:

Co najmniej 21 osób zginęło w Syrii w piątek w starciach z tamtejszymi siłami bezpieczeństwa. Wcześniej tego samego dnia NATO wyraźnie zaznaczyło, że nie będzie interweniować w tym kraju.

W Syrii od połowy marca trwają bezprecedensowe demonstracje przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada. Szacuje się, że w antyrządowych protestach zginęło w ostatnich tygodniach około 850 osób. Reżim w Damaszku tłumi protesty siłą, przy użyciu wojska, nie reagując na głosy oburzenia z zagranicy i międzynarodowe sankcje nałożone na najważniejszych funkcjonariuszy państwowych.

Nie będzie interwencji

Mimo to Zachód nie zamierza mieszać się w konflikt czy stanąć w obronie cywilów. Ostatni głos w tej sprawie należy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. - NATO nie ma najmniejszego zamiaru interweniować w Syrii - oświadczył w wywiadzie dla agencji ANSA sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Anders Fogh Rasmussen. Zaapelował jednocześnie do władz w Damaszku o wyjście naprzeciw postulatom Syryjczyków.

- Oczywiście stanowczo potępiamy brutalność syryjskich sił bezpieczeństwa i metodę żelaznej ręki stosowaną wobec cywilów - podkreślił szef NATO odnosząc się do krwawego tłumienia protestów i demonstracji przeciwko władzom tego kraju.

Rasmussen powiedział, że "jedyną możliwą drogą dla kraju jest wyjście naprzeciw słusznym żądaniom narodu i wyrażenie zgody na pokojowe przejście ku demokracji".

- Jest ewidentna różnica między Syrią a Libią - zauważył. - W Libii NATO działa na podstawie mandatu ONZ i otrzymuje wielkie wsparcie ze strony regionu. Żaden z tych warunków nie jest spełniony w Syrii - ocenił szef sojuszu w rozmowie z włoską agencją prasową.

Ostrzelani demonstranci

W piątek syryjskie siły bezpieczeństwa strzelały z ostrej amunicji do tłumów, które zebrały się w piątek na przynajmniej dwóch demonstracjach w mieście Hims w zachodniej Syrii - poinformował świadek. Tego dnia w całym kraju odbywały się prodemokratyczne manifestacje.

Według prawnika Razana Zaitouny, na którego powołuje się Reuters, zginęło co najmniej 10 osób. Cztery zginęły w Hims, a jedna w rejonie miasta Dara na południu kraju. Nie wiadomo, gdzie zabito pozostałych. Zaitouna powiedział, że czołgi wjechały do miasta Maarat Al-Numan na południe od Aleppo.

Jak poinformowała organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, w nadmorskim mieście Banijas, do którego w maju wkroczyła syryjska armia, w piątek odbyła się największa demonstracja, od kiedy przed dziewięcioma tygodniami zaczęło się powstanie na południu kraju. Tysiące osób przyłączyło się do protestów w Banijas, Al-Kamiszli, stolicy kraju Damaszku i Hims - relacjonowali świadkowie i działacze na rzecz praw człowieka.

O ofiarach doniesiono między innymi ze szturmowanego przez czołgi miasta Maaret al-Numan około 60 kilometrów na południowy wschód od Aleppo.

Tysiące uciekinierów

Z Syrii do sąsiednich państw przed brutalnym traktowaniem przeciwników rządu przez reżim w Damaszku uciekło już ponad 4 tys. osób - poinformował w piątek Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR).

Tylko w ostatnim tygodniu 1400 osób, w większości kobiety i dzieci, uciekło z Syrii do Libanu - poinformował dziennikarzy w Genewie rzecznik UNHCR Andrej Mahecić. Jak sprecyzował, wielu z uchodźców mówiło, że uciekło przed atakiem syryjskiej armii na miasto Tall Kalach przy granicy z Libanem.

Źródło: PAP, Reuters