- Wierzę w to, że naród ukraiński od granic wschodnich do zachodnich jest jednym narodem i ma jeden cel. Wydaje mi się, że może najtrudniejsze, najcięższe czasy są już za nami - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malski. Zapytany o to, kto sprawuje w Kijowie władzę po ucieczce Wiktora Janukowycza i odebraniu mu władzy przez Radę Najwyższą, ambasador nie miał wątpliwości: - Dzisiaj parlament wyraża interes narodu ukraińskiego - podkreślił.
W sobotę Rada Najwyższa Ukrainy odsunęła od władzy Wiktora Janukowycza. Nowe wybory prezydenckie mają odbyć się 25 maja. Pełniącym obowiązki prezydenta został mianowany w niedzielę szef parlamentu Ołeksandr Turczynow.
Miejsce pobytu Wiktora Janukowycza, który w piątek opuścił Kijów, jest nieznane. Razem z nim zniknęli prokurator generalny i ministrowie z ekipy byłego prezydenta.
Jak wyjaśnił w "Faktach po Faktach" ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malski, "dzisiaj parlament wyraża interes narodu ukraińskiego". Malski dodał również, że jeszcze w piątek zwrócił się z apelem do innych ukraińskich ambasadorów, aby działali zgodnie i wykonywali rozkazy Rady Najwyższej.
- Ukraińska dyplomacja, a szczególnie ambasada Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej, zawsze była po stronie narodu ukraińskiego i zawsze działaliśmy w tym kierunku. Dlatego uważałem, że natychmiast po rozpoczęciu prac przez Radę Najwyższą, należy natychmiast wykonywać jej rozkazy - wytłumaczył ambasador.
Rozpad Ukrainy byłby "bardzo niekorzystny"
W sobotę prezydent Wiktor Janukowycz oświadczył w wywiadzie telewizyjnym, że ostatnie wydarzenia w Kijowie są przykładem zamachu stanu. Jak ocenia te słowa Markijan Malski? - To nowe państwo, to nowe procesy, to nowa przyszłość - powiedział.
Ambasador stwierdził również, że "nie chciałby wierzyć", iż scenariusz rozpadu Ukrainy jest realny. W jego ocenie byłby to bardzo niekorzystny kierunek rozwoju. - Gdyby doszło do podziału kraju, stracilibyśmy szansę wielkiego, europejskiego państwa na najbliższą przyszłość - przyznał.
- Wierzę w to, że naród ukraiński od granic wschodnich do granic zachodnich jest jednym narodem i ma jeden cel. Wydaje mi się, że może już najtrudniejsze, najcięższe czasy są już za nami - powiedział Malski.
Komentując prorosyjskie demonstracje, do których doszło na Krymie, Malski stwierdził, że przed Ukrainą stoi jeszcze "dużo pracy w regionach wschodnich, żeby przekonywać mieszkańców tych regionów, że są oni Ukraińcami". - Że mamy wspólną przeszłość i wspólną przyszłość - powiedział.
Potępił przemoc
Ambasador Malski potępił przemoc na Ukrainie już w grudniu, kiedy doszło do zamieszek w Kijowie. Jak zareagowała na jego oświadczenie ukraińska władza? - Czy władza w Kijowie miała jakieś pretensje, usiłowała jakoś pana odwołać, zdyscyplinować, ukarać? - dopytywał się prowadzący "Fakty po Faktach" Piotr Marciniak. - Jako ambasador nie chciałbym odpowiadać na to pytanie, ale wszystko było - stwierdził dyplomatycznie Malski.
Jak dodał, pozostawiono go na stanowisku z uwagi na intensywność stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Ukrainą. - Zmiana ambasadora wymaga czasu. Widać, że ten czas jeszcze nie nadszedł - powiedział.
Autor: kg/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24