Agresywni intruzi zostali wyparci z terenu ambasady USA w stolicy Sudanu. Rzecznik placówki oświadczył, że nikt z personelu dyplomatycznego nie ucierpiał. Przed ambasadą pod kołami policyjnego samochodu miał zginąć jeden z demonstrantów. Wcześniej kilkutysięczny tłum podpalił ambasadę Niemiec i próbował wedrzeć się na teren ambasady Wielkiej Brytanii.
Ambasada USA początkowo nie była celem ataku, ale pewien czas po rozpoczęciu protestów w centrum Chartumu w kierunku amerykańskiej placówki leżącej na przedmieściach też ruszyli demonstranci.
Początkowo policja starała się powstrzymać agreswyny tłum liczący według różnych szacunków nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Funkcjonariusze po trwającej godzinię bitwie wycofali się, kiedy pod kołami jednego z ich pojazdów zginął człowiek.
Demonstranci następnie zdołali sforsować ogrodzenie silnie ufortyfikowanej placówki USA i zawiesili islamską flagę na balkonie jednego z budynków. Kilkanaście osób próbowało wspinać się po zewnętrznych ścianach na dach, jednak dostępu do nich bronili ochroniarze oddający strzały ostrzegawcze. Dwie godziny później rzecznik amerykańskiej ambasady poinformował, że z terenu placówki wyparto wszystkich napastników. Nikt z personelu ambasady nie został ranny.
Europejczycy dostają rykoszetem
Nie ma doniesień o tym, czy zakończyły się też walki wokół ambasady Niemiec i Wielkiej Brytanii, które stoją obok siebie w centrum Chartumu. Placówki zostały równocześnie zaatakowane przez tłum liczący około pięciu tysięcy ludzi. Agresywni ludzie rzucali kamieniami i próbowali się przedrzeć przez zabezpieczenia obu ambasad.
Policja odpowiedziała gazem łzawiącym i pałkami, ale napastnicy wdarli się do niemieckiej placówki i zerwali flagę państwową oraz godło. W zamian powiesili czarną islamską flagę z wersetem koranu.
Demonstranci wybili też okna w budynku ambasady i wzniecili ogień w kilku miejscach.
- Niemiecka ambasada w Chartumie jest aktualnie celem ataków agresywnych demonstrantów - poinformował szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. Zapewnił, że pracownicy ambasady są jednak bezpieczni.
Nie ma doniesień o wdarciu się tłumu na teren ambasady Wielkiej Brytanii.
Agresja religijna
W związku z zajściami do MSZ w Berlinie już w piątek rano został wezwany ambasador Sudanu w Niemczech. - Przypomniano mu, że rząd jego kraju ma obowiązek ochraniać instytucje dyplomatyczne - oświadczył szef niemieckiej dyplomacji w komunikacie MSZ. Dodał, że w ministerstwie pracuje sztab kryzysowy, który jest w kontakcie z ambasadą w Chartumie.
Także brytyjskie MSZ potwierdziło, że demonstranci zaatakowali ich placówkę. Londyn podkreślił, że dostępu do niej broni sudańska policja.
Po ataku na Niemców i Brytyjczyków Sudańczycy ruszyli na placówkę USA. Według agencji Reutera około 5 tys. demonstrantów przybyło autobusami i samochodami na ulicę w pobliżu silnie ufortyfikowanego i pilnie strzeżonego przedstawicielstwa dyplomatycznego Stanów Zjednoczonych. Na pobliskim placu w kilku miejscach podłożono ogień.
Zachód na celowniku
Jak zapowiedziało wcześniej w piątek rano niemieckie MSZ, środki bezpieczeństwa w niektórych krajach muzułmańskich zostały wzmocnione. Zrobiono tak w obawie przed nasileniem protestów przeciwko zamieszczeniu w internecie filmu obraźliwego wobec islamu.
- Oczywiście obawiamy się o nasze własne przedstawicielstwa dyplomatyczne w tych krajach [objętych protestami - red.]. Odpowiednie środki bezpieczeństwa zostały już wdrożone - powiedział w piątek szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle w wywiadzie z telewizją ARD. Zaapelował on do demonstrantów o "umiarkowanie i opamiętanie", a do rządów państw, gdzie trwają demonstracje - o zapewnienie bezpieczeństwa placówek dyplomatycznych. Film nie może być pretekstem do przemocy - Podzielamy oburzenie na ten okropny pamflet w internecie, ale jesteśmy przekonani, że ten straszny film, który jest naprawdę niesmaczny, nie może być pretekstem do przemocy i mordowania ludzi - dodał minister.
MSZ nie potwierdziło na razie doniesień tygodnika "Der Spiegel", że placówki dyplomatyczne Niemiec w krajach Afryki Północnej, Afganistanie i Pakistanie, pozostaną w piątek zamknięte. Falę antyamerykańskich nastrojów na Bliskim Wschodzie i w krajach muzułmańskich, w tym m.in. Libii, Egipcie, Tunezji, Maroku, Jemenie, Sudanie i Iranie wywołał wyprodukowany w USA film "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów), którego fragmenty można oglądać na portalu YouTube. Przedstawia on Mahometa jako oszusta i nieodpowiedzialnego kobieciarza, który aprobował molestowanie seksualne dzieci. W nocy z wtorku na środę w następstwie ataku na amerykański konsulat w Bengazi zginęły cztery osoby, w tym ambasador USA w Libii.
Autor: jak,mk//gak / Źródło: PAP, Reuters