"Zakapturzeni" podpalali Ateny. "Jak po bitwie"


Greccy politycy tną wydatki, które wymusza na nich Unia Europejska, a ateńczycy w geście sprzeciwu rujnują swoje miasto. W niedzielnych starciach, które miały miejsce na ulicach stolicy Grecji, ranne zostały 74 osoby. - Za te walki odpowiada głównie grupa ok. 200 osób, zwanych tutaj "Zakapturzonymi" - tłumaczyła na antenie TVN24 Katarzyna Jakielaszek z "Kuriera Ateńskiego".

Do ciężkich starć z policją doszło w niedzielę na marginesie pokojowej demonstracji z udziałem około 100 tys. tysięcy ludzi, jaka zebrała się w niedzielę wieczorem przed greckim parlamentem. W tym samym czasie odbywało się tam głosowanie nad przyjęciem kolejnego programu oszczędności.

"Ateny już się przyzwyczaiły"

W wielu miejscach stolica Grecji została zdewastowana przez grupy zamaskowanych, agresywnych demonstrantów, którzy w nocy z niedzieli na poniedziałek protestowali przeciwko przyjęciu przez rząd planu kolejnych oszczędności. 74 osoby zostały ranne.

Po nocnych protestach reprezentacyjne ateńskie ulice, Panepistimiu i Stadiu, oraz główny plac Syntagma wyglądają jak po bitwie. Służby komunalne pracują na zwiększonych obrotach, usuwając sterty śmieci i gruzu.

- Mijają już prawie dwa lata od pierwszych takich protestów i Ateny już się do nich powoli przyzwyczaiły. Za te walki odpowiada głównie grupa ok. 200 osób, zwanych tutaj "Zakapturzonymi" - mówiła reporterka ateńskiego dziennika Katarzyna Jakielaszek, charakteryzując walczącą z mundurowymi grupę jako osoby "najczęściej pojawiające się na ulicach w kapturach albo w kaskach motocyklowych".

Podpalali i kradli

To właśnie "Zakapturzeni" jako pierwsi i tym razem skierowali w stronę policji kamienie, odłamki marmuru i kawałki asfaltu z potrzaskanej jezdni, a także butelki z płynem zapalającym. Funkcjonariusze musieli użyć gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. W odpowiedzi, agresywni protestujący rozdzielili się na kilka grup, które w różnych częściach miasta zaczęły podpalać sklepy i banki.

Z 45 podpalonych budynków kilka spaliło się całkowicie. Straż pożarna reagowała ze znacznym opóźnieniem, ponieważ część chuliganów przeszkadzała w gaszeniu - podał jej rzecznik.

Wszystkie partie polityczne w poniedziałek potępiły starcia, a winą za nie obarczyły bliżej nieokreślone, "podejrzane środowiska".

Płace minimalne w dół

Grecki parlament przyjął w niedzielę kolejny pakiet reform ograniczający m.in. wydatki publiczne. Stanowiło to warunek konieczny do udzielenia Grecji nowej pomocy finansowej o wartości 130 mld euro przez kraje Unii, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny.

Przyjęty program oszczędnościowy przewiduje m.in. zmniejszenie zatrudnienia w sektorze publicznym o 15 tys. osób do końca roku, liberalizację przepisów prawa pracy i zmniejszenie płacy minimalnej o 20 proc. (z 751 euro do 600 euro miesięcznie) oraz cięcia świadczeń emerytalnych.

Źródło: TVN24, PAP