Geje prężą muskuły


Swoje igrzyska olimpijskie mają niepełnosprawni, mają je też homoseksualiści. Do 2 sierpnia w Kopenhadze ponad 5 tys. gejów, lesbijek i transwestytów zmaga się w przeróżnych dyscyplinach sportowych.

Frekwencja jednak nie odpowiada oczekiwaniom organizatorów. Jak przypomina brytyjski "Guardian", przytaczając opinie duńskiej władzy, w Kopenhadze spodziewano się aż 15 tys. homosportowców. Tyle jednak nie przyjechało.

Niemniej, szef homoigrzysk, Uffe Elbak, jest zadowolony z imprezy, która ma pokazać "reszcie świata, że [Kopenhaga - red.] to tolerancyjne miasto, z którego jesteśmy dumni". Elbak powiedział też brytyjskiej gazecie, że chciałby, aby zawody były wiadomością dla wszystkich homofobicznych krajów na świecie.

Pobicie na otwarcie

Ale nie wszyscy Duńczycy są entuzjastami homoigrzysk - oficjalnie noszących nazwę World Outgames. W czasie gdy przed kopenhaskim ratuszem odbywała się ceremonia otwarcia, niedaleko trzech uczestników zawodów zostało pobitych.

Szwed, Norweg i Brytyjczyk trafili do szpitala.

Duńczycy za mało liberalni?

Z drugiej strony igrzyska - samą ceremonię otwarcia - krytykują liberalne media. Dziennik "Politiken" napisał, że błędem był brak udziału jakiejkolwiek osoby z rządu w ceremonii. Absencję oficjeli dziennikarze nazwali "zawstydzającą".

Organizacja zawodów kosztuje Kopenhagę blisko 4 mln euro.

Źródło: guardian.co.uk