Święto Niepodległości. Zamieszki w Warszawie

14 listopada 2011
Zadyma na Nowym ŚwiecieTVN24, fot. PAP/Leszek Szymański

Konfrontacji można się było spodziewać, od kiedy zgodę na manifestację dostali organizatorzy Marszu Niepodległości, jak i zapowiadający jego blokadę "antyfaszyści". Mało kto spodziewał się jednak, że dojdzie do takiego wybuchu przemocy. Marsz Niepodległości jeszcze nie ruszył, a już doszło do starć grup "antyfaszystów" i pseudokibiców, interweniowała policja. Potem było tylko gorzej. 210 zatrzymanych, kilkudziesięciu rannych, zniszczone samochody, zdewastowane ulice - to bilans 11 listopada na stołecznych ulicach.

Zamieszki zgodnie potępiają organizatorzy obu manifestacji, choć swojej winy w tym nie widzą. Zrzucają ją na siebie nawzajem, ubolewają nad prowokacjami i agresją chuliganów, od których się dystansują.

Politycy dyskutują natomiast nad zmianami w prawie, spierają się o to, czy i w jakim stopniu zawiniły władze miasta i policja. Zaś wymiar sprawiedliwości zajmuje się uczestnikami zamieszek.