Burmistrz Michael Bloomberg ostrzegł, że Nowy Jork może zmierzyć się z ryzykiem niewypłacalności jak Detroit. Główną przyczyną bankructwa miałby być gwałtowny wzrost zobowiązań emerytalnych i wzrost kosztów finansowania opieki zdrowotnej.
Dzieła van Gogha, Matisse'a czy Bruegla z muzeum bankrutującego Detroit pod młotek? Miasto, które ma jedną z najlepszych kolekcji sztuki w USA, chce je sprzedać, by choć częściowo spłacić wierzycieli i podratować fundusze emerytalne urzędników.
Sędzia sądu federalnego zablokowała wniosek o upadłość miasta Detroit i poleciła szefowi sztabu kryzysowego w Detroit Kevynowi Orrowi jego wycofanie. Sędzia twierdzi, że wniosek jest niezgodny z prawem stanowym i konstytucją Stanów Zjednoczonych.
Detroit - kolebka amerykańskiego przemysłu samochodowego - zbankrutowało i - niczym prywatna firma - zgłosiło w sądzie wniosek o ochronę przed wierzycielami. Długi miasta są gigantyczne, mówi się o niemal 20 miliardach dolarów. Mieszkańcy są załamani. Nie mają pracy, nie mają za co żyć i gdzie mieszkać. Metropolia Detroit się wyludnia.
Niegdyś symbol przedsiębiorczości, dziś miasto bankrut. Detroit ogłosiło upadłość, bo od dawna zmagało się z kryzysem i wciąż powiększającym się bezrobociem. Od dekady - wzrosło ono trzykrotnie. W spłacie 18,5-miliardowego zadłużenia miasta ma pomóc m.in. zmniejszenie zasiłków i emerytur czy sprzedaż dzieł sztuki.
Detroit ogłosiło w czwartek bankructwo. Jest to największa plajta miasta w historii Stanów Zjednoczonych.