Oddanie czci, zaduma, modlitwy i wspomnienia, ale też dyplomatyczny skandal oraz manifestacje, podczas których nie zabrakło ostrych słów. Polska uczciła rocznicę katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, w której zginęło 96 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.
Obchody rocznicy zaczęły się już 9 kwietnia od wizyty w Smoleńsku Pierwszej Damy Anny Komorowskiej towarzyszącej części rodzin ofiar katastrofy. Uroczystości rozpoczęły się od modlitwy przy wraku. Potem rodziny, Pierwsza Dama i rosyjscy oficjele przeszli pod symboliczny kamień ustawiony w miejscu katastrofy nieopodal brzozy, w której utkwił odłamek samolotu. - Losu nie da się zmienić. Nie da się zawrócić czasu. Można zachować pamięć, można pomagać sobie wzajemnie. Można razem się modlić - powiedziała Anna Komorowska, kończąc swoje wystąpienie słowami: - Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen. Później rodziny i Pierwsza Dama odwiedziły jeszcze cmentarz w Katyniu, cel delegacji sprzed roku.
Uroczystości w Smoleńsku towarzyszył jednak poważny zgrzyt dyplomatyczny. Okazało się, że w przeddzień Rosjanie zdjęli z symbolicznego kamienia tablicę, którą jeszcze w ubiegłym roku przytwierdziła do niego grupa rodzin ofiar katastrofy. "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, którzy 10 kwietnia 2010 roku zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w drodze na uroczystości upamiętnienia 70 rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w lesie katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 roku", brzmiał oryginalny tekst na tablicy. Na nowej, zawieszonej przez Rosjan, nie ma już informacji o tym, że polska delegacja leciała na obchody 70. rocznicy mordu w Katyniu. Rosjanie tłumaczyli się, że tablica uprzednio zawisła bez ich zgody i nie miała wersji rosyjskiej. Dodali też, że o planowanej zamianie poinformowali polski MSZ. Warszawa odpowiedziała, że o chęci zmiany tablicy była informowana, ale się na nią nie zgadzała.
Incydent poruszył nie tylko dyplomatów i polskich polityków, ale i rodziny ofiar. Jak się okazało, wpłynął też na przebieg uroczystości. "Tu jest Polska, a nie Moskwa"
Szczególny oddźwięk znalazła podczas wieczornej manifestacji kilku tysięcy osób przed ambasadą rosyjską w Warszawie, a potem przez Pałacem Prezydenckim. "Tu jest Polska, a nie Moskwa", "Komorowski won do Moskwy", "dajcie skrzynki, weźcie Bronka" - to tylko niektóre hasła skandowane przez uczestników manifestacji. Przed ambasadą spalono kukłę Władimira Putina. Marsze pamięci przeszły też ulicami innych polskich miast. Modlitwa, kwiaty, znicze...
Główne uroczystości rocznicowe zaplanowano jednak na niedzielę 10 kwietnia. W Smoleńsku tego dnia pojawili się polscy dyplomaci. Nie złożyli jednak kwiatów pod kamieniem, z którego Rosjanie zdjęli pamiątkowe tablice. Położyli je przed brzozą w Smoleńsku, w którą uderzył prezydencki samolot.
Przed godz. 7na płycie lotniska wojskowego Okęcie rozpoczęło się na nabożeństwo ekumeniczne z udziałem rodzin ofiar katastrofy. Rodziny modliły się wspólnie w tym samym czasie, w którym przed rokiem rządowy Tu-154M startował do Smoleńska - o godz. 7.27. O godz. 8, jak co miesiąc, w sąsiadującym z Pałacem Prezydenckim kościele seminaryjnym odprawiono mszę św. z udziałem polityków PiS. Następnie kwiaty przed Pałacem złożył Jarosław Kaczyński. Zgromadzeni skandowali: "Jarosław, Jarosław!" oraz: "Tu jest Polska, tu jest Polska!". Podczas składania wieńców doszło jednak do incydentu. Według PiS, dwie posłanki tej partii zostały poturbowane przez służby porządkowe, gdy chciały dołączyć do składających kwiaty przed Pałacem. Policja zaprzeczyła, jakoby przekroczyła granice prawa.
Uroczystości również w Sejmie
O godz. 8.41 rozpoczęły się również oficjalne obchody rocznicowe. W Katedrze Polowej Wojska Polskiego prezydent Bronisław Komorowski, marszałek sejmu Grzegorz Schetyna i marszałka senatu Bogdan Borusewicz oraz premier Donald Tusk złożyli wieniec i zapalili znicze przed tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej. Niecałą godzinę później prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego w towarzystwie parlamentarzystów złożyli kwiaty najpierw przed tablicą poświęconą 18 posłom i senatorom, później przed drugą - upamiętniającą marszałka Sejmu III kadencji Macieja Płażyńskiego.
O godz. 10.30 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach rozpoczęła się główna część uroczystości państwowych. Uczestniczyli w nich m.in. rodziny ofiar, prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Rozpoczęto minutą ciszy, następnie odegrany został hymn narodowy. Jako pierwszy głos zabrał Bronisław Komorowski. - To już rok, to minął już cały rok, od tego momentu, gdy wielu z nas, gdy dla wielu z obecnych tutaj na warszawskich Powązkach zawalił się świat - rozpoczął prezydent. Jak podkreślał, z perspektywy tego roku możemy zobaczyć ogrom dramatu i bólu, jaki przejął naród i państwo polskie. W imieniu rodzin przemówiła Jolanta Przewoźnik, żona Andrzeja Przewoźnika, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczństwa. - 10 kwietnia runął nasz świat, w jednym momencie zastygł czas. Ten wstrząs zmienił życie naszych rodzin. A tymczasem znów przyszła wiosna i toczy się życie. Staramy się żyć w spokoju, godnie, ale w naszych domach na zawsze zostanie puste miejsce przy stole, grób z palącym się światełkiem i słowa modlitwy wypowiadane w cichości serca. Coraz więcej w nas wspomnień. Czasami z trudem przebijają się przez pokłady bólu. Wraca obraz naszych bliskich, ciepłu uśmiechu, czułość dotyku – mówiła. W niecałą godzinę po zakończeniu oficjalnych uroczystości na warszawskie Powązki przybyli przedstawiciele PiS. Jarosław Kaczyński złożył kwiaty i znicze pod pomnikiem ofiar smoleńskiej katastrofy i na grobach parlamentarzystów PiS. Towarzyszyli im także przedstawiciele niektórych rodzin ofiar.
O godz. 13 rozpoczęła się msza św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w Archikatedrze Warszawskiej. - To były trudne miesiące i trudny rok dla wszystkich, a szczególnie dla wszystkich rodzin ofiar katastrofy - ocenił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, a wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w homilii powiedział m.in., że gdyby katastrofa smoleńska na Polaków nie wpłynęła, wydarzyłaby się na próżno. - Gdyby zaś ona nic nie zmieniła, świadczyłoby to o tym, że owi pomarli tak odeszli jak przyszli, i że trudzili się na próżno; że na darmo i na nic zużyli swoje siły - podkreślił. Równocześnie z warszawskimi obchodami rocznicę czczono również w wielu innych miastach, przede wszystkim w Krakowie. - Wasz ból był i jest naszym wspólnym bólem. Wasza nadzieja jest naszą nadzieją. A najlepszą formą uczczenia pamięci tych, którzy zginęli, jest podjęcie zadań, których oni sami nie dokończyli - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas mszy w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w katedrze na Wawelu. We mszy uczestniczyła m.in. córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej Marta Kaczyńska, żona prezydenta Gruzji Sandra Saakaszwili, rodziny ofiar katastrofy, przedstawiciele władz Małopolski i Krakowa. Przed rozpoczęciem mszy św. przez kilka minut bił dzwon Zygmunta, a Marta Kaczyńska złożyła kwiaty w prezydenckiej krypcie na Wawelu.
Ku pamięci Lecha Kaczyńskiego
Niedziela była również okazją do politycznych manifestacji. W warszawskim Pałacu Kultury i Nauki odbyło się spotkanie inaugurujące Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. - Obchodzimy pierwszą rocznicę wielkiej tragedii. Zebraliśmy się ku pamięci prezydenta, jego małżonki, ale wszystkich, którzy przed rokiem odeszli od nas tak nagle i gwałtownie. Można o nich powiedzieć tak, jak o innych wielki poeta: zostali zdradzeni o świcie – mówił do ok. 3 tysięcy ludzi Jarosław Kaczyński, nagrodzony za te słowa gromkimi brawami. W deklaracji ideowej uczestnicy Ruchu zaznaczyli też, że odwołują się do dziedzictwa opartego na "pamięci historycznej" oraz "obowiązku budowy silnego, solidarnego i praworządnego państwa".
Po spotkaniu jego uczestnicy przeszli pod Pałac Prezydencki, gdzie głos ponownie zabrał Jarosław Kaczyński. Lider PiS zaczął od oświadczenia, że "ci, którzy chcieli zabić pamięć, przegrali". - My pamiętamy i będziemy pamiętać. A pamiętamy dlatego, że szanujemy tych, którzy zginęli, bo szanujemy naród polski, bo szanujemy samych siebie - mówił były premier. W tym momencie tłum przerwał mu pierwszy raz. "Pamiętamy, pamiętamy!" - skandowano. Spotkanie w Belwederze
Mniej więcej w tym samym czasie około 200 osób w Belwederze uczestniczyło w spotkaniu rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z Anną Komorowską. - Te spotkania z prezydentową wspomagają nas duchowo - mówiła siostra Aleksandra Szczygło, który zginął 10 kwietnia 2010 r. - Poznajemy się coraz bliżej, coraz bardziej się integrujemy, to nam - rodzinom ofiar - jest bardzo potrzebne. Dzisiaj na lotnisku wreszcie padły słowa o tym, że jesteśmy jedną rodziną smoleńską. Tak to czuję, czuję jakąś naturalną więź z tymi wszystkimi osobami - powiedział z kolei po spotkaniu syn Janusza Krupskiego, Paweł.
Kulminacją obchodów rocznicy katastrofy była kolejna, wieczorna tym razem, msza w Archikatedrze św. Jana w Warszawie. Uczestniczyły w niej tym razem setki ludzi m.in. Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska z mężem Marcinem Dubienieckim oraz wielu polityków związanych z PiS i byli ministrowie w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jego śmierć objawiła nam jak małostkowe, jak często niesprawiedliwe były zarzuty, szyderstwa, wyrazy lekceważenia, jakie go spotykały wtedy, gdy był prezydentem - wspominał Lecha Kaczyńskiego podczas homilii proboszcz parafii ks. Bogdan Bartołd. Dodał, że Lech Kaczyński przypominał nam, że "Polska musi być państwem bezpiecznym, a rolą państwa jest także ochrona obywateli".
Tuż po mszy jej uczestnicy ruszyli pod Pałac Prezydencki. Na czele "marszu pamięci" niesiona była wielka biało czerwona flaga a za nią transparent "Smoleńsk - pamiętamy!". W tłumie widać było też wiele biało czerwonych - często przepasanych kirem - flag, proporce "Solidarności", a kilkudziesięcioosobowa grupa związkowców ze Stoczni Gdańskiej szła z zapalonymi pochodniami.
Na koniec zgromadzenia pod Pałacem kolejny raz tego dnia przemówił Jarosław Kaczyński. Dziękował wszystkim, którzy pojawili się przed Pałacem i apelował do zebranych, by wspólnie z nim "odnowili tę ziemię". - Musimy ją odnowić wspólnie, musimy ją odnowić pracą, zdecydowaniem, zaangażowaniem i przede wszystkim wiarą w prawdę, w to, że prawda może zwyciężyć. Jeśli coś chcę wam powiedzieć na koniec, to byście nie zwątpili, że prawda zwycięży - mówił były premier.
Chwalił też ludzi zgromadzonych przed Pałacem za to, że przychodząc tam także "zabiegają o pamięć, o sprawiedliwość, o to, by nasza historia, także ta najbliższa, ta zupełnie niedawna była oceniana właśnie sprawiedliwie, w zgodzie z faktami". - Ale przychodząc tu zabiegacie także o przyszłość, przyszłość gospodarzy w wolnym kraju - wskazywał.
Na przeszkodzie temu stoi dzisiaj - jak przekonywał - "brak moralnego porządku". - Musimy ten elementarny moralny porządek wprowadzić - apelował. Nie tylko Polska
Rocznicowe uroczystości odbywały się nie tylko w Polsce. Wszędzie tam, gdzie żyją Polacy, organizowano msze święte i manifestacje. Pamięć zmarłych ofiar katastrofy uczczono m.in. w Niemczech, Czechach, na Litwie, Ukrainie, w Irlandii, Francji, Belgii, Izraelu, USA i we Włoszech.
Specjalnie z okazji rocznicy głos zabrał również papież Benedykt XVI: - Dzisiaj, gdy obchodzicie rocznicę katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent waszego kraju i inne osoby udające się na uroczystości w Katyniu, łączę się z Wami w tej szczególnej narodowej modlitwie.