Niunia waży pół tony i na razie ma się dobrze. Ale kiedyś się zestarzeje. Czy wówczas będzie musiała, jak inne żubry, zostać zastrzelona? Czy redukcja liczebności rozrastającej się w Polsce populacji tych majestatycznych zwierząt jest konieczna? A może zamiast myśliwskich kul wystarczy stosować petardy?
- No masz Niunia, masz… No chodź, Niunia…
Niunia waży jakieś pół tony. Patrzy spode łba i krok po kroku zbliża się do Macieja, który trzyma karton z jabłkami. Niunia się schyla, bierze do pyska i rozgryza owoc. Za nią zbliża się drugi żubr, za nim trzeci i kolejne. Gdy drugi próbuje się zrównać z pierwszym, następuje szybka reakcja: nagle kilkusetkilogramowe cielsko Niuni staje się lekkie jak piórko. Następuje szybkie ni to kopnięcie, ni to stąpnięcie i w okamgnieniu trzeci w kolejce do jabłek cofa się o kilka metrów dalej od Macieja trzymającego karton z owocami.
- W stadzie jest ściśle ustalona hierarchia - tłumaczy przyrodnik. - Dostęp do jabłek mają te żubry, które mają najwyższą pozycję w stadzie, to przewodnicy. Reszta może sobie popatrzeć z daleka - mówiąc to Maciej rzuca jabłko dalej, gdzie zebrał się już cały tłumek patrzących spod byka krów i cieląt.
Jabłko nie dla żubra z lasu
Maciej Tracz jest wiceprezesem Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, które zajmuje się opieką nad żubrami w zachodniej Polsce (województwa zachodniopomorskie, lubuskie i wielkopolskie). Dzięki staraniom tej organizacji w ciągu 18 lat populacja żubrów wzrosła z 22 osobników (2005 rok) do 349 (liczenie odbyło się na koniec 2022 roku). Obecnie zwierzęta te żyją w około jedenastu stadach (niekiedy stada się łącza lub dzielą, więc dokładne podanie ich liczby nie jest możliwe), liczących od pięciu do sześćdziesięciu osobników.
Tutaj, na poligonie w Drawsku Pomorskim, żyje około 80 żubrów. Nie przeszkadzają im wystrzały, przyzwyczaiły się. Nie wchodzą też wojskowym w drogę. A że teren jest zamknięty dla postronnych osób, żyje im się tu jak u Pana Boga za piecem.
Maciej zaznacza, że stado "poligonowe" jest wyjątkowe - w tym sensie, że jest znacznie mniej płochliwe niż inne stada.
- Może tak być ze względu na to, że jesteśmy na poligonie, gdzie nie ma w pobliżu siedzib ludzkich, spacerowiczów, grzybiarzy. Inne stada, które żyją w normalnym lesie, zachowują się tak, że jak podejdziesz na 50 metrów, to usłyszysz tylko łoskot i już ich nie ma.
Stąd te jabłka i karmienie niemal z ręki. Z innymi stadami nie byłoby to możliwe i żaden z przyrodników nie próbuje tego robić. Zimowe dokarmianie tych zwierząt sięga około 20 procent ich diety i nie służy zaspokajaniu głodu. Te zwierzęta żyją na wolności, muszą sobie radzić same. W zasadzie cały wysiłek przyrodników opiekujących się żubrami skoncentrowany jest na tym, żeby żubry zatrzymać w lesie, z dala od dwunożnych sąsiadów. Jedną z metod jest zostawianie w określonych miejscach karmy, na przykład buraków. Tylko i wyłącznie po to, żeby żubry nie wychodziły na pola w poszukiwaniu jedzenia.
Żubry w polu
Problemy z żubrami dają znać o sobie od czasu do czasu w całej Polsce. Jednak najbardziej dotkliwe są tam, gdzie stada są największe, na przykład w okolicach Puszczy Białowieskiej. "We wtorek 23 maja (2023 roku - red.) w Starostwie Powiatowym w Hajnówce gorąco dyskutowano na temat szkód wyrządzanych przez żubry ze stada wolno żyjącego na terenie Puszczy Białowieskiej. Stado to w związku ze zniszczeniami puszczy przebywa daleko poza lasem, tratując pola rolników przez cały rok. (…) - Jesteśmy bardzo pokrzywdzeni przez żubry - mówiła Alina Ojdana, przewodnicząca Związku Zawodowego Rolnictwa Korona. - W związku z tym nie ustąpimy, zanim żubr nie zostanie wpisany na listę szkodników i zwierząt bezpośrednio zagrażających człowiekowi" - czytamy w portalu hajnowka.naszemiasto.pl.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam