Premium

Mięso? Tylko na plebanii. Czy mama źle jada?

Zdjęcie: Shutterstock

Była królową zup. Rosół z tłustymi okami, krupnik na żeberkach, pomidorowa z kleksami śmietany. Dziś biała bułka maczana w mleku. Bo drogo, ręce i zęby już nie te, no i Stefana zabrakło. Według badania PolSenior2 około 10 procent osób starszych jada mniej posiłków niż rekomendowane minimum. A problemem jest nie tylko ilość jedzenia, ale też jakość. Ryzyko niedożywienia dotyczy już prawie co czwartego seniora.

POLSKA SIĘ STARZEJE. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA MAGAZYNU TVN24 >>>

To już nie jest łatwe zrobić herbatę. Czajnik jest ciężki, a dłoń drży, nawet kiedy do szklanki sypie łyżeczkę liściastej.

Może pomóc? Poprosi.

Zanim siądzie w fotelu, szuka po szufladach gorzkiej czekolady. 

Kiedy łamie tabliczkę, skóra na rękach tak się napina, że aż błyszczy. Widać każdą żyłkę i plamkę, wszystko się zlewa, wygląda jak duży siniak. Zwracano uwagę, że na ostatnich zdjęciach dłonie królowej Elżbiety II były właśnie takie. 

Stanisława swoich dłoni nie lubi. Kiedyś były sprawne i posłuszne. Robiły coś dobrego - karmiły. 

Rocznik 1933, całe zawodowe życie spędziła w kuchni. Gotowała trochę w szkolnych stołówkach, trochę w pracowniczych, najdłużej w miejskich zakładach bawełnianych. Mówili jej, że robi dobre zupy. One dają szerokie pole do popisu dla wyobraźni, kiedy niewiele więcej jest. Że czasy zup gotowanych z wyobraźni wrócą, Stanisława nie myślała. Na szczęście po wodziankach i mlecznej z lanymi kluskami przyszedł moment na warzywa i mięso. I w pracy, i w domu, ale w domu to same najlepsze: pomidorowa z makaronem z czterech jaj, gęsta od śmietany, rosół, co kilka godzin na gazie dochodził, z lubczykiem i żółtymi okami tłuszczu, krupnik na żeberkach. Dla Stefana i wnuczków.

To Stanisława pamięta. Ale że kiedy Stefan odszedł i na życie zostało 1300 złotych, to opowiada już córka Alina. Na mieszkanie idzie 400 złotych. Na leki około 150, ale tylko dlatego, że nie wszystkie się wykupuje. Część na miażdżycę, część na demencję, coś na osteoporozę.

Sadzik: te nierówności mają imię
Sadzik: te nierówności mają imięTVN24

Brak mięsa

Alina jest na rencie i robi, co może. Dorabia jako gospodyni na plebanii. Proboszcz lubi Stanisławę, więc czasem zaprasza ją na obiad. Stanisława przychodzi coraz rzadziej, bo Alina też już nie ma siły, żeby dla mamy być fizycznym oparciem. 

Obiad na plebanii oznacza mięso. Lekarka mówiła, że trzeba jeść więcej mięsa.

To brak mięsa Stanisława oskarża o lecące z niej wszystkie spódnice. Żeby jakoś wyglądać, kiedy idzie na plebanię, musi założyć podkoszulek, flanelową koszulę i na to grubą kamizelkę. Wtedy nie widać, że skóra i kości. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam