Postawiła się propagandowej machinie Władimira Putina. I płaci za to najwyższą cenę. - Moje życie stało się piekłem - mówi Jessikka Aro, dziennikarka fińskiego nadawcy publicznego Yle, autorka opublikowanej właśnie w Polsce książki "Trolle Putina".
Dziennikarskie śledztwo, w którym obnażyła mechanizmy działania rosyjskich trolli, okazało się - jak sama przyznaje - przekroczeniem cienkiej, czerwonej linii. Jessikka Aro stała się ich celem.
Była nazywana amerykańskim szpiegiem, psychopatką, narkotykową dilerką i medialną prostytutką. Dostawała groźby. Telefon nie przestawał dzwonić. Musiała w końcu wyjechać z kraju. Ukryć się. Odwrócili się od niej przyjaciele. Czuła się samotnie, ale nie była sama.
Im więcej pisała, tym więcej osób dostrzegało jej pracę. Jej teksty zaczęły pojawiać się w amerykańskiej prasie. Artykuły publikował "New York Times". Napisała w końcu książkę "Trolle Putina".
Jacek Tacik: Gdzie teraz jesteś?
Miasto?
Nie mogę zdradzić.
Ukrywasz się?
Tak, nic się nie zmieniło od sześciu lat. 2017 rok był jednak najgorszy: dostawałam tak wiele gróźb, że zdecydowałam się wyjechać z kraju na dwa lata. Nawet policja przyznała, że to dobry pomysł: otwarcie mi mówiła, że jeśli znajdę się w złym miejscu o złej porze, to ktoś - reagując impulsywnie - może mnie skrzywdzić.
Gdzie wyjechałaś?
Nie powiem, ale internetowe trolle podawały, że ukryłam się w Londynie. Niech tak pozostanie.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam