Premier Mateusz Morawiecki mówił o "radykalnym" planie odchodzenia Polski od rosyjskich surowców. Krytykuje też unijne państwa za brak decyzji o sankcjach w tym zakresie. Sam polski rząd jednak zaledwie kilka dni temu przyjął projekt wprowadzenia embarga na węgiel. Z gazem i ropą z Rosji możliwe, że pożegnamy się natomiast dopiero w przyszłym roku.
- Dziś po raz kolejny wzywam Komisję Europejską do realnych bolesnych sankcji. Kurs rubla na poziomie sprzed wojny świadczy, że Rosja niewiele traci w wyniku dotychczasowych pakietów - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki w wystąpieniu opublikowanym na Facebooku. Szef rządu zaznaczył, że "Komisja Europejska ogłasza wreszcie zakaz importu węgla z Rosji", nawiązując do propozycji szefowej KE Ursuli von der Leyen. Jak mówił Morawiecki, "Polska tego samego domagała się już wcześniej i zapowiedziała plan odejścia, plan derusyfikacji".
To nie pierwszy raz, kiedy premier krytykuje unijne państwa w sprawie sankcji. W poniedziałek Morawiecki na konferencji prasowej zwracał się bezpośrednio do prezydenta Francji Emmanuela Macrona, byłej kanclerz Angeli Merkel i urzędującego szefa niemieckiego rządu. - Panie kanclerzu Scholz, Olafie, to nie głosy niemieckich biznesów, niemieckich miliarderów, którzy teraz pewnie wstrzymują was od następnych działań, powinny być dzisiaj głośnio słyszane w Berlinie - mówił.
"Powtarzam mój postulat z Rady Europejskiej: konfiskata majątku oligarchów i państwa rosyjskiego i radykalny program odejścia od rosyjskich surowców" - pisał także w ubiegłym tygodniu na Twitterze Morawiecki.
Jak polski rząd realizuje swój własny apel dotyczący odejścia od zakupu węgla, gazu i ropy z Rosji?
Embargo na węgiel
Najbliżej jesteśmy wprowadzenia embarga na rosyjski węgiel, czyli przepisów, których PiS domagał się w 2014 roku i których przez kilka ostatnich lat sprawowania władzy nie udało mu się wprowadzić. W środę Sejm rozpoczął prace nad rządowym projektem w tej sprawie.
Planowany zakaz dotyczy przywozu i tranzytu węgla opisanego w pozycji 2701 Wspólnej Taryfy Celnej, pochodzącego z terenu Federacji Rosyjskiej oraz z "niekontrolowanych przez Ukrainę obszarów ukraińskiego obwodu donieckiego i ukraińskiego obwodu ługańskiego".
W przypadku podejrzenia fałszowania pochodzenia węgla, naczelnik urzędu celno-skarbowego zajmowałby ten węgiel na okres niezbędny do zweryfikowania jego pochodzenia. Za naruszenie zakazu grozić ma kara administracyjna do 20 mln zł.
- Mam nadzieję, że kwiecień, najpóźniej maj, będzie to całkowite odejście od węgla rosyjskiego - mówił pod koniec marca premier. To jest możliwe, jeśli parlament upora się z nowymi przepisami szybko. Jednocześnie - na co zwracają uwagę autorzy projektu w uzasadnieniu - regulacja wymaga notyfikacji Brukseli. Przy czym, jak podano, proces notyfikacji będzie przebiegał przy zastosowaniu trybu pilnego.
W 2021 r. z Rosji do Polski zaimportowano około 8 mln ton węgla energetycznego - przede wszystkim przez podmioty prywatne. Węgiel z Rosji wykorzystywany jest do zaspokojenia potrzeb gospodarstw domowych, prywatnych przedsiębiorstw (np. zakładów przetwórczych, producentów warzyw itd.) oraz małych ciepłowni.
Ten sam projekt, który trafił do Sejmu, zakłada możliwość zamrożenia funduszy i zasobów gospodarczych będących własnością, pozostających w posiadaniu, we faktycznym władaniu lub pod kontrolą osób fizycznych lub prawnych, podmiotów i organów, które zostaną wpisane na specjalną listę prowadzoną przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Lista miałaby obejmować osoby i podmioty bezpośrednio lub pośrednio wspierające agresję Rosji na Ukrainę i być publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie MSWiA.
Co dalej z gazem z Rosji?
Polska kupiła w 2021 roku 9,924 mld metrów sześciennych gazu z kierunku wschodniego - wynika z informacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska. To o 863 mln metrów sześciennych więcej niż rok wcześniej i jednocześnie jest to najwyższy poziom od 2016 roku. Te blisko 10 mld to w przybliżeniu połowa rocznego polskiego zużycia.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział kilka dni temu, że dzięki gazoportowi w Świnoujściu, gazociągowi Baltic Pipe, a także pływającemu gazoportowi koło Gdańska będziemy w stanie uniezależnić się w tym roku od rosyjskiego gazu.
Pływającego gazoportu jeszcze nie ma, ale ten w Świnoujściu jak najbardziej istnieje i po rozbudowie może przyjmować ponad 6 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Pod koniec przyszłego roku to ma być nawet 8 mld. Ponadto trwa budowa Baltic Pipe. To inwestycja, która da Polsce 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie ze złóż w Norwegii - tyle, ile importujemy z Rosji. Pełną mocą gazociąg ma ruszyć w styczniu 2023 roku, jednak pierwszy gaz (2-3 mld metrów sześciennych) może popłynąć już w październiku tego roku.
W tym kontekście zapowiedź premiera o zakończeniu sprowadzania gazu z Rosji do końca roku 2022 nie jest nowa. Podobne deklaracje słyszeliśmy od kilku lat ze strony pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, jak i przedstawicieli spółki PGNiG.
Rosyjska ropa płynie do Polski
W sprawie importu rosyjskiej ropy także słyszymy zapowiedzi. Premier mówił, że rząd będzie robił "wszystko, żeby do końca roku odejść od rosyjskiej ropy". - Doszliśmy dzisiaj do tego, że jesteśmy już w znacznym stopniu niezależni (od rosyjskiej ropy - red.), ale i tutaj pokazujemy najbardziej radykalny plan w Europie odejścia od rosyjskiej ropy do końca tego roku - przekonywał pod koniec marca Mateusz Morawiecki.
Według danych ministerstwa klimatu w okresie styczeń-listopad 2021 r. Polska importowała prawie 21,5 mln ton ropy naftowej, z czego 63,6 proc. z Rosji. Dziś ropa z tego kierunku nadal do Polski trafia.
20 marca w programie "Kawa na ławę" w TVN24 politycy odpowiadali na pytanie, dlaczego polskie koncerny paliwowe nie mogą jednostronnie zerwać kontraktów i przestać kupować rosyjskiej ropy naftowej, skoro domagamy się np. od Niemiec, by natychmiast zaprzestały kupowania gazu w Rosji.
Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk przekonywał, że te kontrakty paliwowe są elementem wspólnej polityki handlowej Unii Europejskiej. - Odcięcie się jakiegokolwiek państwa od umów handlowych z państwem trzecim jest naruszeniem prawa unijnego, jakkolwiek byśmy o tym nie myśleli. Dlatego mówimy o tym, że potrzebne są decyzje na poziomie całej UE, żeby nie było później problemów odszkodowawczych - powiedział Wawrzyk.
Z drugiej strony w podobny sposób wiceminister wypowiadał się na temat embarga na rosyjski węgiel. Tymczasem projektem w tej sprawie zajmują się właśnie posłowie. O kwestię reakcji Komisji Europejskiej oraz ewentualnych kar w takiej sytuacji był pytany przez Konkret24 Tomasz Włostowski, prawnik i partner zarządzający brukselskiej kancelarii Eutradedefence zajmującej się prawem handlowym Unii Europejskiej.
- Wątpię, by Komisja zdecydowała się na jakieś zdecydowane kroki, na przykład skargę do TSUE. W odbiorze publicznym byłaby to przecież obrona rosyjskiego węgla w sytuacji agresji rosyjskiej skierowanej w kierunku Ukrainy - wyjaśniał Włostowski.
Konkret24: Wawrzyk: o wstrzymaniu importu węgla z Rosji może zdecydować tylko Komisja Europejska. Sprawdzamy
Bez decyzji o embargu czy sankcjach kwestia sprowadzania ropy znajduje się więc w gestii firm. Długoterminowe kontrakty na dostawy tego surowca ma PKN Orlen. Kontrakt z Rosnieftem, przewidujący do 300 tys. ton miesięcznie, wygasa w grudniu 2022 r. Umowa z Tatnieftią przewiduje dostawy do 200 tys. ton miesięcznie i wygasa w grudniu 2024 r. Wszystkie dostawy rosyjskiej ropy Orlen realizuje rurociągami.
Jednocześnie Orlen poinformował, że "od początku wojny w Ukrainie nie realizuje zakupów spotowych (krótkoterminowych) ropy Ural, czyli rosyjskiej".
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Alexander Chizhenok/Shutterstock