Jarosław Kaczyński w ogóle nie wie, jak wygląda rzeczywistość w tych domach, gdzie się pali węglem - powiedział w rozmowie z TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz, odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego. Podczas czwartkowego spotkania z wyborcami prezes PiS stwierdził, że Polacy powinni rozłożyć zakup węgla na dłuższy okres. - Jeżeli na przykład ktoś potrzebuje trzech ton, to niech kupi półtorej tony - mówił. Zapewnił, że surowca nie zabraknie.
- To jest wielkie przedsięwzięcie, także logistyczne, żeby wprowadzić odpowiednią ilość węgla (na rynek – red.), żeby każdy mógł ten węgiel nabyć - mówił Jarosław Kaczyński.
- Tylko jedna prośba: żeby się nie niepokoić, to znaczy, jeżeli na przykład ktoś potrzebuje 3 ton, to niech kupi 1,5 tony. Później będzie miał gwarancję, że kupi kolejne 1,5 tony - radził. - W ten sposób na pewno, bo już teraz dzisiaj mogę to powiedzieć z całą pewnością, węgla do końca sezonu grzewczego wystarczy - deklarował.
Komentarze posłów PiS. "Ja zawsze tak robiłem"
Senator Piotr Kaleta z PiS w komentarzu do tych słów Jarosława Kaczyńskiego stwierdził, że sam rozkłada zakup węgla na dłuższy okres. - Mogę powiedzieć to także jako osoba, która opala również w ten sposób swój dom, że ja zawsze tak robiłem - kupowałem węgiel na raty. Ma to też taką zaletę, że wtedy wiemy, że kupujemy węgiel, który jest dobrej jakości. Jeżeli on jest po prostu gorszej jakości, wówczas szukamy innego źródła - powiedział w rozmowie z TVN24.
Zdaniem polityka zapasów węgla nie powinno się uzupełniać za jednym razem także dlatego, że "mamy czas trudny". - W związku z tym też musimy po prostu dać szansę, żeby ten węgiel fizycznie do nas mógł dopłynąć - stwierdził. Pytany, czy sam ma już uzupełnione zapasy na sezon grzewczy odpowiedział: "nie mam jeszcze zabezpieczonego węgla w całości". Przyznał, że zakupił jedynie tonę węgla za 2400 złotych. Dopytywany, gdzie uzyskał tak atrakcyjną cenę, powiedział, że "to jest skład w powiecie kaliskim, zapraszam".
Z kolei posłanka Monika Pawłowska z klubu PiS mówiła: "radzę spokój i aby nie wpisywać się w prorosyjską propagandę". - Rząd robi wszystko, aby ten węgiel był i na pewno będzie - stwierdziła. - Staramy się, aby była to dobra cena i aby ulżyć obywatelom - mówiła. Pytana o słowa Jarosława Kaczyńskiego odpowiedziała, że "każda rada jest dobra".
Kaczyński "w ogóle nie wie, jak wygląda rzeczywistość"
Zdaniem Pawła Poncyljusza z Koalicji Obywatelskiej Jarosław Kaczyński "w ogóle nie wie, jak wygląda rzeczywistość w tych domach, gdzie się pali węglem".
- Panie prezesie, informuję, że zawsze ludzie w domu mają taką kreskę, którą malują na ścianie kredą i wiedzą, że jak do tego poziomu, do tej kreski, mają węgiel w piwnicy, to są bezpieczni na zimę. Natomiast jeśli do tej kreski nie ma węgla, to nie czują się bezpieczni. Pan podobno dba o bezpieczeństwo Polaków, również, żeby było im ciepło w zimę, zrób pan coś z tym Morawieckim, żeby można było trzecią tonę tego węgla pod kreskę nasypać do piwnicy - mówił, zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego.
Rzecznik PSL Miłosz Motyka stwierdził natomiast, że Kaczyński "jest kompletnie oderwany od rzeczywistości. - Chyba za szybko dojeżdżał do Siedlec i nie widział ze swojej limuzyny, jakie są kolejki przed pustymi skupami. Rząd PiS uzależnił Polskę od ruskiego węgla, sprowadzały go nawet spółki Skarbu Państwa i to jest najlepszy dowód na to, jaką politykę gospodarczą i zagraniczną prowadzi PiS. Zablokował rozwój odnawialnych źródeł energii, nie zagwarantował dostaw węgla z innych kierunków mimo tego, że mamy kolejne miesiące od rosyjskiej inwazji na Ukrainę i embarga na ten węgiel. Mamy rząd kompletnej bezradności i nieudolności. Jedno jest pewne - na jesień i zimę, mimo zapowiedzi premiera Morawieckiego, węgla zabraknie i po raz kolejny Mateusz Morawiecki udowodnił, że jest patologicznym kłamcą - powiedział.
- Pamiętam jak na Boże Narodzenie (w czasie PRL - red.) media z rumieńcami śledziły: jadą pomarańcze z Kuby, potem sztorm jest i nie zdążą na Wigilię, po czym się okazywało, że przyjeżdżały pomarańcze pastewne, takie zielone. Przypomina mi się też skecz Laskowika i Smolenia, że nie wiadomo, kiedy nam ten towar przywiozą, nie wiadomo kiedy i czy w ogóle. Takie obietnice ludzi tylko irytują i wkurzają. Teraz rolę Kuby pełni Indonezja - mówił natomiast marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Dodał, że "'okazuje się, że, jak mówią fachowcy od górnictwa, z 8 milionów ton, 1,5 miliona będzie nadawało się do jakiekolwiek spalania w gospodarstwach domowych". - Ludzie to obserwują i nie wierzą już w te czcze obietnice - powiedział.
Wcześniejsze deklaracje
Jeszcze na początku czerwca rzecznik rządu Piotr Mueller mówił, że "odradza kupowanie teraz węgla". Jak mówił, "zaraz przez politykę spółek Skarbu Państwa dojdzie do obniżenia ceny". Mueller podkreślał, że będzie to "jeszcze w tym miesiącu". - Skracamy łańcuchy dostaw węgla poprzez spółki Skarbu Państwa, on będzie wiele tańszy niż w tej chwili. To będzie stopniowo spadało (..), będziemy robić presję cenową na niższą cenę - mówił.
Premier Mateusz Morawiecki mówił natomiast podczas lipcowego wystąpienia w Sejmie, że chce, "żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimę". Jak dodał, "w lipcu, sierpniu, wrześniu i tak dalej statki z importu będą płynęły". - I będzie zwiększane wydobycie węgla tutaj w Polsce - podkreślił. - Cel, który postawiłem spółkom Skarbu Państwa z Ministerstwa Aktywów Państwowych, jest jeden: węgla ma być nadmiar. Chcę, żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimę - powiedział Morawiecki.
Pod koniec lipca w życie weszła ustawa, która gwarantowała cenę węgla na polskim rynku. Miała ona wynieść 996,60 zł. Przedsiębiorcy mieli otrzymywać za każdą tonę do 1073,13 zł rekompensaty. Jednak sprzedawcy węgla nie byli zainteresowani takim rozwiązaniem, tłumacząc, iż nie będzie ono pokrywać faktycznych kosztów pozyskania węgla, a składy węgla musiałyby zbyt długo czekać na wypłatę rekompensat.
Obecnie Polacy mogą skorzystać z dodatku węglowego w wysokości 3 tysięcy złotych oraz dodatku do źródeł ciepła. Według danych zebranych przez TVN24 Biznes z 14 województw kwota wynikająca z wniosków o dodatek węglowy sięgnęła 15,7 miliarda złotych. Tymczasem na wypłatę świadczenia rząd przeznaczył 11,5 miliarda złotych.
Źródło: TVN24 Biznes