Podatnicy zostawiają o sobie wiele informacji w sieci, w mediach społecznościowych. - Pokazują wszystko. Urzędnik fiskusa może porównać to, co widzi w sieci do tego, co deklarujemy w oświadczeniach majątkowych, do raportowanych wydatków - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes Monika Smulewicz z Grant Thornton, autorka bloga "HR na szpilkach".
Z danych OLX przekazanych do TVN24 Biznes wynika, że w bieżącym roku średnia wartość wystawionego na sprzedaż przedmiotu używanego we wszystkich kategoriach to 150-170 zł. Platformę odwiedza 13,5 mln użytkowników każdego miesiąca. Z kolei Vinted, również popularny serwis ogłoszeniowy ma 9 mln użytkowników. Około 20 mln użytkowników - kupujących lub sprzedających nowe i używane rzeczy - ma Allegro.
Handel w sieci rozwija się bardzo dynamicznie. Pojawia się więc pytanie, czy od sprzedaży, nawet okazjonalnej, musimy zapłacić podatek? Skąd urząd skarbowy wie, że zajmujemy się tego typu działalnością?
- Urzędy skarbowe ze względu na digitalizację procesów rozliczeniowych z podatnikami zyskały bardzo dużo wolnego czasu. Dziś urzędnik nie przekłada papierków, a urzędy skarbowe podobnie jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych mają specjalne programy i różnego rodzaju algorytmy wskazują potencjalne osoby, które powinny zostać skontrolowane - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Biznes Monika Smulewicz z Grant Thornton, autorka bloga "HR na szpilkach"..
Kiedy i kto ma zapłacić podatek?
Ekspertka zwraca uwagę, że podatnicy sami też zostawiają o sobie wiele informacji w sieci, w mediach społecznościowych. A tam także fiskus zagląda. - Pokazują wszystko. Urzędnik może porównać to, co widzi w sieci do tego, co deklarujemy w oświadczeniach majątkowych, do raportowanych wydatków - ostrzega, podkreślając, że "wzrok urzędników przyciągają luksusowe wakacje, samochody, domy, drogie torebki, markowe ubrania czy właśnie oferty sprzedaży".
O czym musimy pamiętać w przypadku sprzedaży na aukcjach internetowych przedmiotów, ubrań, butów czy innych elementów garderoby? - Podatnik, który nabył dany przedmiot ponad pół roku wcześniej, nie podlega obowiązkowi podatkowemu. Warunkiem zwolnienia podatkowego jest realizacja sprzedaży poza ramami działalności gospodarczej. Jeżeli jednak sprzedaż prywatnych przedmiotów odbywa się w ramach jednoosobowej działalności, to zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 3 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych taka sprzedaż podlega opodatkowaniu niezależnie od tego, ile czasu upłynęło ich nabycia - zaznacza.
Zdaniem Smulewicz nawet w przypadku prywatnych rzeczy będących w posiadaniu sprzedającego powyżej sześciu miesięcy "warto mieć na wszelki wypadek, gdyby urzędnik skarbowy zakwestionował takie zwolnienie, dowody zakupu, czy potwierdzenie płatności bądź inne dowody na udokumentowanie czasu posiadania".
Ekspertka tłumaczy, że zgodnie z art. 5a pkt 6 o podatku dochodowym od osób fizycznych, za pozarolniczą działalność gospodarczą uznaje się m.in. działalność handlową prowadzoną w sposób zorganizowany, ciągły i w celach zarobkowych.
- Nie jest wymagana wcale rejestracja jednoosobowej działalności gospodarczej. Już samo spełnienie przesłanek daje organom podatkowym możliwość do potraktowania sprzedaży prywatnych przedmiotów jak działalność gospodarczą - tłumaczy Smulewicz.
- Nie bez znaczenia jest również to, czy dana rzecz została nabyta w celach osobistych na własne potrzeby, czy w celach dalszej odsprzedaży. Tak jak to ma miejsce na przykład wśród tak zwanych shopperek sprzedających buty, ubrania czy inne elementy garderoby na licznych internetowych aukcjach czy lumpeksach - dodaje.
Listy od fiskusa
Efekt analizy przez fiskusa danych z handlu w internecie czy mediów społecznościowych jest taki, że urzędy skarbowe wysyłają do podatników tak zwane listy behawioralne, w których informują podatników, że mają wiedzę na temat ich działalności gospodarczej oraz wyjaśniają, że powinna ona zostać zarejestrowana po to, aby wywiązywać się z obowiązków podatkowych.
Krajowa Administracja Skarbowa w odpowiedzi na pytania TVN24 Biznes zwróciła uwagę, że wysyłanie tzw. listów behawioralnych nie jest niczym nowym w Polsce ani w Unii Europejskiej. "To standardowa praktyka w państwach UE. Takie działania mają na celu dobrowolne wywiązywanie się podatników z ich obowiązków podatkowych. Już przed 2015 r. przeprowadzono eksperyment, który wykazał, że największą skłonność do zapłacenia podatku wykazali podatnicy, którzy otrzymali taki nieformalny list z elementami ekonomii behawioralnej" - czytamy w nadesłanych wyjaśnieniach.
Monika Smulewicz tłumaczy, że listu od urzędu skarbowego nie można zignorować. - Jeśli mamy coś za uszami, to trzeba zrobić z tym porządek. Podatek od nieujawnionych źródeł, czyli ukrytych wynosi aż 75 procent. Nie ma żartów. Plus kara, bo urząd skarbowy może nałożyć karę do 720 dniówek. Kara grzywny za przestępstwa skarbowe nie może być niższa niż dziesięć stawek dziennych, czyli 1,2 tys. złotych. Natomiast maksymalna wysokość kary grzywny wynosi aktualnie 34 560 tys. złotych - wylicza Smulewicz.
W jej ocenie zignorowanie tego pisma jest od razu sygnałem dla urzędu do wszczęcia kontroli.
- Można przecież wyjaśnić, że sprzedając na Vinted używane rzeczy nie robimy nic złego. To nie wymaga opodatkowania, pod warunkiem, że jest w użytkowaniu sprzedającego co najmniej 6 miesięcy. Wymaga jednak tego, żeby skontaktować się z urzędem i wyjaśnić wszystko w razie kontroli - zastrzega.
Według ekspertki, "jak mamy coś jednak większego za uszami na przykład przyjmujemy wynagrodzenie w tak zwanej kopercie, nie wystawiamy faktur czy paragonów fiskalnych świadcząc usługi, to trzeba podjąć rękawicę i zrobić z tym porządek".
- Tym bardziej, że praktyka jest taka, że jak ktoś się przyznaje i rejestruje działalność, to urzędy często odpuszczają sankcje. Gorzej jest się nie przyznać i być przyłapanym na skutek wszczętego postępowania podatkowego - mówi.
Wyjaśnia, że wszelkie źródła dochodu powinny być opodatkowane. - Zbieractwo runa leśnego i prostytucja, to są jedyne źródła przychodu, które są zwolnione dzisiaj z opodatkowania. I czasami jak ktoś jest pod ścianą, to korzysta z tego argumentu i próbuje obronić swoje niepłacenie podatków. Urzędy jednak nie są naiwne. Podatnik musi uprawdopodobnić deklarowane przychody z prostytucji. Dowodami mogą być między innymi korespondencja mailowa, sms-y, dowody przelewów na konto, zdjęcia, dane osobowe niektórych klientów - wymienia.
"Kolejny krok do uszczelnienia systemu podatkowego"
Jednocześnie rząd chce, implementując w tej sprawie przepisy unijne, by operatorzy platform internetowych musieli przesyłać fiskusowi informacje o wartości transakcji dokonywanych za ich pośrednictwem przez poszczególnych sprzedawców. - Operatorzy platform cyfrowych będą raportować o aktywnych sprzedawcach, między innymi tych, którzy dokonali co najmniej 30 transakcji w roku lub sprzedali towary za więcej niż 2 tysiące euro. Raportowane będą też dane osób, które za pośrednictwem platformy wynajmą na przykład swoje mieszkanie - tłumaczył w czerwcu Marcin Lachowicz, dyrektor Departamentu Polityki Podatkowej w Ministerstwie Finansów.
- To kolejny krok do uszczelnienia systemu podatkowego. Słuszny zresztą - komentuje Monika Smulewicz.
- Bo skoro przepisy nakładają obowiązki podatkowe, których wielu i internetowych sprzedawców nie przestrzega, to trzeba system uszczelnić - dodaje.
Zaznacza, że nie jest to zresztą nowe uprawnienie organów podatkowych, bo mogą już dziś prosić o takie dane. - Zmiana wprowadzi jedynie automatyzm w przekazywaniu informacji systematycznie w cyklu rocznym, a docelowo kwartalnym. Jest to kolejny krok w procesie digitalizacji o automatyzacji systemu podatkowego i nie powinien budzić skrajnych emocji. Drobni sprzedawcy używanych ubrań mogą spać spokojnie, ich ta zmiana nie dotyczy - zastrzega w rozmowie z TVN24 Biznes.
Rzeczy z drugiej ręki w sieci
Magdalena Szlaz, menedżer ds. komunikacji i PR w Vinted, w rozmowie z TVN24 Biznes zaznacza, że w ciągu ostatnich kilku lat wzrosła nie tylko liczba użytkowników Vinted, ale również wystawianych rzeczy.
- Obecnie ponad 550 milionów pozycji jest oferowanych w sumie na 19 rynkach. W maju bieżącego roku polski rynek został połączony z nowo otwartym rynkiem w Rumunii. Od początku 2022 roku społeczność Vinted powiększyła się o ponad 20 milionów nowych zarejestrowanych członków. Dziś liczy ponad 80 milionów zarejestrowanych członków na świecie - informuje.
Powołując się na raport Vaayu dodaje jednak, że dla użytkowników Vinted w Polsce pozbycie się niechcianych rzeczy (56 proc.) jest ważniejsze niż możliwość zarobienia (48 proc.). Co piąta osoba kieruje się troską o ochronę środowiska i klimatu, a dla 59 proc. wyrzucanie rzeczy, które przydałyby się komuś innemu, jest postrzegane za hańbiące.
Z kolei Paulina Rezmer, rzeczniczka prasowa OLX, podkreśla w rozmowie z TVN24 Biznes, że wartość transakcji na OLX rośnie z każdym rokiem.
- Na co duży wpływ ma inflacja. Rosnąca cena nowych przedmiotów pociąga za sobą wzrost cen używanych towarów. Rzeczy z drugiej ręki cieszą się rosnącą popularnością, a liczba wystawionych ogłoszeń z rzeczami używanymi w pierwszym półroczu 2023 urosła o 13 procent w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego - podaje.
Dodaje, że z perspektywy ogłoszeń o sprzedaży największe wzrosty widoczne były w kategorii "Dom i Ogród".
- Można założyć, że nasze domowe porządki przyczyniły się do odnalezienia skarbów, które wylądowały na OLX , bo to 24 procentowy wzrost rok do roku liczby wystawionych ogłoszeń - wyjaśnia. Jak mówi, dwucyfrowe wzrosty widoczne był także w kategoriach "Moda" oraz "Dla Dzieci".
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock