Zapowiedzi były takie, że na Polskim Ładzie nikt nie straci, że otrzymamy więcej niż do tej pory. Okazało się niestety, że król jest nagi - powiedział na antenie TVN24 wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński. Dodał, że "za chwilę ten cały bałagan dotknie również inne grupy zawodowe".
Po wprowadzeniu nowych przepisów podatkowych z Polskiego Ładu pojawiły się między innymi głosy nauczycieli, którzy otrzymali w styczniu niższe pensje. Wiadomości od zaniepokojonych nauczycieli napływają też do redakcji Kontaktu 24.
Polski Ład a pensje nauczyciele. "Miano uprościć system podatkowy, a go skomplikowano"
- Moi koledzy, moje koleżanki są najdelikatniej mówiąc wkurzeni na to, co się stało - mówił. - Najkrócej mówiąc zobaczyli mniejsze pieniądze niż otrzymali jeszcze w grudniu. Zapowiedzi były takie, że na Polskim Ładzie nikt nie straci, że otrzymamy więcej niż do tej pory. Okazało się niestety, że król jest nagi - mówił.
Wiceprezes ZNP stwierdził, że "za chwilę ten cały bałagan dotknie również inne grupy zawodowe". - Przyjęto projekt w niezwykle szybkim tempie, który wiele błędów. Miano uprościć system podatkowy, a go skomplikowano. Okazało się, że ustawa spowodowała iż zwłaszcza osoby, które pracują więcej niż w jednej placówce, a takich osób jest bardzo wielu, to między innymi skutek reformy pani Anny Zalewskiej, potracili od dwustu do pięciuset złotych - powiedział.
Krzysztof Baszczyński odniósł się też do słów ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka. "Na podstawie 'karty nauczyciela' to państwo od lat kredytuje pensje nauczycieli - wypłacając je z góry, za nieprzepracowany jeszcze miesiąc..." - pisał polityk w mediach społecznościowych.
- Bym prosił pana ministra sportu, aby zajął się sportem, a nie Kartą Nauczyciela. Jeszcze raz to powiem i adresuje to do pana ministra: to nie ma nic wspólnego z tym, że nauczyciele otrzymują z góry wynagrodzenia. To nie ma nic wspólnego z Kartą Nauczyciela. To jest wynik tego, ze pan poseł, minister nie zastanowił się nad czym głosuje - mówił.
- Ustawa mówi, że jeżeli pracownik chce skorzystać z ulgi dla klasy średniej, to musi wypełnić tak zwany PIT-2. Ten PIT można wypełnić w jednej placówce, a jak się pracuje w kilku placówkach, to mamy określone efekty - wyjaśniał.
- Minister Czarnek dzień wcześniej spotkał się z kuratorami i mówił, że to jakaś bzdura. Kuratorzy mu powiedzieli, że nigdzie takiej sytuacji nie ma i nie było. Natomiast ilość maili i telefonów, które otrzymaliśmy do związku świadczą o tym, że sytuacja jest rzeczywiście poważna - powiedział.
"To może główny grzech tej ekipy"
Wiceprezes ZNP powiedział, że "to może główny grzech tej ekipy, że prawo jest tworzone prawie z poniedziałku na wtorek, w niezwykłym tempie". - To jest pokaźna książka, około pięciuset stron. Tego nawet księgowi nie są w stanie odpowiednio przełknąć - ocenił.
- Trzeba informować, a tutaj tego zabrakło. Po prostu przyjęli ustawę, zrobili piękne plakaty i cały czas mówili, jak to obywatele na tym skorzystają. Trzeba z ludźmi rozmawiać, to jest za poważna sprawa. Nie mówię już o tym, że czas wprowadzenia tej ustawy jest naprawdę niefortunny - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock