Z jednej strony się hamuje, a z drugiej dodaje gaz do dechy - powiedziała na antenie TVN24 ekonomistka Alicja Defratyka, odnosząc się do działań państwa w sprawie inflacji. Zdaniem ekspertki obecny poziom wzrostu cen "nie jest winą Putina". - To, co się dzieje, to skutek opóźnionych decyzji Rady Polityki Pieniężnej, już od wakacji ekonomiści, eksperci mówili, że powinny być podwyższane stopy procentowe, aby nie dopuścić do takiej sytuacji, z którą mamy do czynienia teraz - stwierdziła.
- To co się teraz dzieje, to jeszcze nie jest wina Putina, na którego zwala całą tą sytuację premier Morawiecki. To, co się dzieje, to skutek opóźnionych decyzji Rady Polityki Pieniężnej, już od wakacji ekonomiści, eksperci mówili, że powinny być podwyższane stopy procentowe, aby nie dopuścić do takiej sytuacji, która ma miejsce teraz - mówiła ekspertka.
Inflacja w Polsce. Ekspertka: z jednej strony się hamuje, z drugiej dodaje gazu
Zdaniem ekspertki podwyższona inflacja to także skutek polityki socjalnej rządu.
- Też rozdawnictwo i masa gotówki, która wypłynęła na rynek przez różnego rodzaju programy. Przez lata tego nie było widać, ale to się w gospodarce wszystko działo, to się kumulowało i teraz to wyszło. Konsekwencje wojny będzie widać dopiero w najbliższych miesiącach i faktycznie przez wojnę ta inflacja będzie wyższa, natomiast nie jest prawdą, że inflacja, z którą mamy do czynienia teraz jest winą Putina - podkreślała.
W ocenie Alicji Defratyki "wyższa inflacja władzy była na rękę". - To wyższe wpływy z VAT-u, podatku który płacą wszyscy, nawet jeżeli ktoś jest nieświadomy, że płaci podatki, to kupując kajzerkę, czy mleko płaci VAT - mówiła.
Na korzyść władzy miały też działać niskie stopy procentowe. - Dług, który państwo zaciąga, jeżeli to oprocentowanie jest niskie, to jest tak samo jak bierzemy kredyt mieszkaniowy. To jest bardziej opłacalne przy niskich stopach procentowych, tak samo zaciągnięcie długu, wypuszczenie nowych obligacji, dla państwa przy tak niskim oprocentowaniu było bardzo korzystne - mówiła.
- Jeżeli te stopy procentowe zaczyna się podnosić, to równocześnie te odsetki od długu państwowego również zaczynają rosnąć. W ubiegłym roku za samą obsługę długu, czyli te odsetki, płaciliśmy 26 miliardów, w tym roku to już ma być ponad 20 miliardów więcej, czyli tyle, co trzynasta i czternasta emerytura razem wzięte, a w kolejnym roku będzie to jeszcze więcej - tłumaczyła.
- Podnoszenie stóp procentowych w pewnym momencie jest przeciw skuteczne, jeżeli jednocześnie mamy wiele pieniędzy w postaci różnych programów dosypywanych na rynek. Z jednej strony poprzez podnoszenie stóp procentowych chce się wyhamować popyt, aby ludzie nie wydawali tej nadwyżki na wakacje, w restauracjach, na ubrania, tylko przeznaczali te pieniądze na wyższe raty kredytów, a z drugiej strony będzie trzynasta, czternasta emerytura, kolejne tarcze, programy, podwyżki - mówiła.
- Z jednej strony się jakby hamuje, a z drugiej dodaje gaz do dechy. To będzie bardzo trudne i dopóki obie strony nie zaczną działać w tym samym kierunku, to czekają nas trudne czasy - podsumowała ekonomistka.
Inflacja w Polsce
Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że inflacja w kwietniu wyniosła 12,3 procent. To najwyższy wzrost od maja 1998 roku, kiedy inflacja wynosiła 13,3 proc. Ekonomiści ankietowani przez PAP spodziewali się wzrostu o 11,5 procent w ujęciu rocznym.
Według GUS najbardziej podrożały paliwa do prywatnych środków transportu - o aż 27,8 proc. Znacznie wzrosły też ceny nośników energii (o 27,3 proc.). W ujęciu rocznym wyższe były także ceny żywności i napojów bezalkoholowych - o 12,7 proc.
Dla porównania, inflacja w Polsce w marcu 2022 roku wyniosła 11,0 procent rok do roku. Był to najwyższy poziom od lipca 2000 roku i jednocześnie więcej niż wynikało z szybkiego szacunku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock