Stopa referencyjna NBP wzrosła do poziomu 4,50 procent i jest na najwyższym poziomie od listopada 2012 roku. - Nie ma sensu, żeby stopy procentowe goniły główną stopę inflacji - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. W jego ocenie "przy poziomie 5,5-6,0 procent można szukać pierwszej stabilizacji, obserwując dane z realnej gospodarki w kolejnych miesiącach".
Rada Polityki Pieniężnej podczas kwietniowego posiedzenia podniosła stopy procentowe o 100 punktów bazowych. To siódma podwyżka z rzędu. Główna, referencyjna stopa procentowa wzrosła do poziomu 4,50 proc. To najwyższy poziom od listopada 2012 roku. Tymczasem z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że inflacja w Polsce w marcu 2022 roku wyniosła 11,0 proc. rok do roku.
Zdaniem szefa PFR Pawła Borysa, "nie ma sensu, żeby stopy procentowe goniły główną stopę inflacji, która zależy w połowie od czynników zewnętrznych, na które polityka pieniężna nie ma żadnego wpływu". Kolejne posiedzenie decyzyjne RPP zaplanowano na 5 maja.
- Obecnie stopy procentowe już istotnie zbliżyły się do inflacji bazowej na poziomie prawie 7 proc. To ją trzeba obserwować i kontrolować. Stabilizacja złotego wokół 4,65 za euro daje możliwość bardziej stopniowych zmian stóp procentowych. Przy poziomie 5,5-6,0 proc. można szukać pierwszej stabilizacji, obserwując dane z realnej gospodarki w kolejnych miesiącach. Można tu szukać pierwszego poziomu równowagi, koncentrując się nie na dalszych wzrostach, ale co kluczowe, na zwiększeniu efektywności tzw. transmisji polityki pieniężnej - mówi Borys w rozmowie z "DGP".
- W skrócie: co z tego, że podnoszone są stopy procentowe, jeżeli nie rośnie oprocentowanie depozytów i ludzie mają silne bodźce do konsumpcji zamiast do oszczędności - dodaje.
Dwa scenariusze
W ocenie prezesa PFR, "warto, by rząd w perspektywie 2023 r., następnych 12-18 miesięcy, przekładał wajchę z finansowania konsumpcji na inwestycje". - Automatycznie konsumpcję będzie osłabiać wzrost obciążenia kredytów. Jeśli chodzi o inwestycje, to krytyczne jest uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy. On z jednej strony ustabilizuje nam bilans płatniczy, z drugiej strony są to środki, które, gdy gospodarka będzie zwalniała, będą metodą na pobudzanie inwestycji, co może poprawi produktywność i strukturę wzrostu - tłumaczy Borys.
Jak zauważa, pozytywny scenariusz jest taki, że w 2023 roku nastąpi osłabienie napięć geopolitycznych, spadną ceny surowców, żywności, paliw oraz energii. - To zmniejszy efekty drugiej rundy, presję płacową i inflację. Ruchy na stopach procentowych działają z opóźnieniem trzech-czterech kwartałów, więc inflacja bazowa także wówczas powinna zacząć hamować przy osłabieniu wzrostu PKB do ok. 2 proc., ale bez ryzyka wzrostu bezrobocia. Wtedy złapalibyśmy równowagę, a wzrost gospodarczy byłby podtrzymywany inwestycjami, więc nie groziłaby nam recesja. To scenariusz tzw. miękkiego lądowania - mówi Paweł Borys.
Jednocześnie zwraca uwagę, że "jeśli inflacja będzie cały czas na podwyższonym, kilkunastoprocentowym poziomie, to trzeba będzie dalej myśleć o zacieśnieniu fiskalnym i większych podwyżkach stóp procentowych". - Wtedy na przełomie 2023-24 r. bylibyśmy zagrożeni koniecznością gwałtowniejszego hamowania wzrostu. Jeśli spirala płacowa będzie nakręcać przy kontynuacji szoku podażowego, to czeka nas twarde lądowanie, czyli silniejszy spadek wzrostu z ryzykiem dla rynku pracy. Cały czas uważam, że możemy zrealizować ścieżkę miękkiego lądowania - twierdzi prezes PFR.
Pomoc dla kredytobiorców
Zdaniem Borysa "w sytuacji wojny w Ukrainie i bardzo rozchwianej gospodarki fakt, że w przyszłym roku mamy wybory, nie jest dobry". - Bo widać już w tej chwili różne pomysły, postulaty, które z punktu widzenia stabilizowania gospodarki nie działałyby dobrze, np. 20-proc. wzrost wynagrodzeń jest bardzo proinflacyjny. Z dużą ostrożnością podchodziłbym do pomysłu emitowania obligacji przez NBP - mówi.
Prezes PFR był również pytany o pojawiające się pomysły mrożenia WIBOR-u albo wysokości rat. - Mrożenie WIBORU tylko dołożyłoby do destabilizacji gospodarki i podwyższyło inflację. W efekcie koszty społeczne byłyby jeszcze wyższe. WIBOR trzeba przede wszystkim zastąpić lepszą stawką oraz rzeczywiście pomóc kredytobiorcom z problemami w spłacie rat - mówi.
- Mamy bardzo poważną sytuację gospodarczą, od II wojny chyba najpoważniejszą, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Musimy pokazać, że jesteśmy stabilni i prowadzić bardzo bezpieczną politykę makroekonomiczną. Działać jak dojrzały, rozwinięty kraj, a nie jak Turcja, która ma 60-proc. inflację. Bardzo łatwo jest wpaść do takiego "koszyka". Koszty tego ponosilibyśmy przez dekady. Fundamenty gospodarki mamy silne, ale trzeba zadbać o stabilność, przewidywalność i bezpieczeństwo - podkreśla Paweł Borys.
Centrum strategicznym Grupy PFR, której prezesem jest Paweł Borys, jest Polski Fundusz Rozwoju. Polski Fundusz Rozwoju to spółka Skarbu Państwa. Jej celem - jak czytamy na stronie jest zapewnienie, w ramach jednolitej platformy instrumentów rozwojowych, sprawnych narzędzi do zwiększenia potencjału inwestycyjnego i gospodarczego Polski.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock