Ostatnie miesiące upływają pod znakiem drożejących paliw. Obecnie mimo zbliżonych poziomów cen ropy naftowej do tych sprzed dziewięciu lat, musimy zapłacić za benzynę o niemal dwa złote więcej. W porównaniu z 2013 roku za litr benzyny Pb 95 trzeba zapłacić o 36 proc., w przypadku LPG ten wzrost jest o ponad 50 proc. więcej. Jakub Wiech z portalu Energetyka24 w rozmowie z TVN24 Biznes wyjaśnia, skąd wynika ta różnica.
TVN24 Biznes sprawdziło, czy za minimalną emeryturę można kupić mniej, czy więcej litrów paliwa, co w 2013 roku. Nasze wyliczenia pokazały, że mimo iż cena litra paliwa wyraźnie wzrosła, to można go kupić więcej niż 9 lat temu.
W porównaniu do sytuacji sprzed 9 lat - cena paliwa wzrosła o niemal 2 złote. W przypadku popularnej 95-tki to 36 proc. W przypadku LPG ten wzrost to 52 proc. Jak wyliczaliśmy - cena baryłki ropy jest na podobnym poziomie co w 2013 roku, a za dolara trzeba zapłacić o ponad 1,25 złotego więcej.
Ceny paliw. Ekspert wyjaśnia
Skąd tak duża różnica w cenie skoro koszt baryłki ropy naftowej i kurs złotego znajdują się na minimalnie zróżnicowanym poziomie?
- Przede wszystkim, jeżeli chodzi o rynek paliwowy on jest odrębny od rynku naftowego. To są dwa różne rynki, które podlegają wahaniom i czynnikom zależnym od różnych źródeł. Jeżeli chodzi o takie proste kalkulacje, to sam koszt baryłki ropy oraz stosunek wartości złotego do dolara nie wystarczy. Potrzeba jeszcze kosztów ogólnych, na przykład energii, kosztów uprawnień do emisji, kosztów transportu - wymieniał Jakub Wiech z portalu Energetyka24 w rozmowie z TVN24 Biznes.
- Podkreślam, że zatrzymujemy się obecnie na samym koszcie surowca, czyli ropy naftowej. Przy obecnych warunkach gospodarczych mamy ubytek ropy naftowej z Rosji i ten ubytek trzeba zapełnić, mamy też ubytek paliw z Rosji, czyli już tych produktów naftowych. Natomiast jest jeszcze pozostałość czasu pandemii i sytuacja, którą warunkują działania wojenne. Mianowicie wielu producentów ropy wstrzymuje teraz transfer na długich odcinkach z tego względu, że podczas transportu cena ropy może wahnąć się na ich niekorzyść. Więc tutaj też mamy ograniczenia handlowe na gruncie ogólnym, makroekonomicznym - mówił.
- Jeżeli przechodzimy na poziom już teraz cen paliw, to również mamy inne czynniki, które mają wpływ na to, jak sytuacja wygląda względem 2013 roku. Mamy bardzo duży popyt wynikający z odblokowania się rynku po pandemii, czyli zdjęciu obostrzeń lockdownowych, mamy bardzo duży popyt związany z ruchem samochodów osobowych, którymi między innymi uciekali uchodźcy z Ukrainy. Mamy zwiększone zapotrzebowanie na paliwa, wynikające z potrzeb wojskowych. To wszystko jest mechanizm popytowy, który winduje ceny na stacjach. Mamy negatywną sytuację na rynku cen surowca i negatywną na rynku paliw, które się po prostu na siebie nakładają. Dlatego te ceny są tak wysokie - tłumaczył ekspert.
Ceny ropy i kurs złotego a stawki na stacjach
Według danych Biura Maklerskiego Reflex w czwartek, 19 maja br. na stacjach w Polsce za benzynę bezołowiową 95 trzeba było zapłacić średnio 7,32 zł/l, olej napędowy 7,27 zł/l, a autogaz 3,64 zł/l. Tymczasem 23 maja 2013 roku litr benzyny 95 kosztował 5,37 zł, ON 5,33 zł, a LPG 2,39 zł. Oznacza to, że paliwa są obecnie droższe o odpowiednio 1,95 zł, 1,94 zł i 1,25 zł.
To efekt wyższych notowań ropy naftowej i mocnego dolara, ale nie tylko. We wtorek za dolara amerykańskiego trzeba zapłacić ponad 4,30 zł. Jeszcze w pierwszej połowie maja br. na parze USD/PLN obserwowaliśmy poziom nawet powyżej 4,52. To zdecydowanie więcej niż w analogicznym okresie 2013 roku. Wówczas za amerykańską walutę płaciliśmy około 3,25 zł.
Tymczasem baryłki ropy naftowej WTI oraz Brent, których ceny rozliczane są w dolarach, kosztują w okolicach 110 dolarów za baryłkę. W maju 2013 roku baryłka ropy Brent, notowanej na londyńskiej giełdzie, była w okolicach 102-104 dolarów. Wydobywana w USA ropa WTI kosztowała około 94-95 dolarów.
Dyskusja o cenach podstawowych produktów
Ceny podstawowych produktów stały się ostatnio tematem wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy. W ubiegłym tygodniu w publicznych dyskusjach zaistniał temat cen masła. Stało się tak za sprawą wypowiedzi senatora Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Karczewskiego, który 18 maja stwierdził w radiowej Jedynce, że masło "wcale nie jest aż takie drogie".
"Fakt" wyliczył, że Karczewski za swoją pensję, czyli 12 145 zł netto, może kupić 1745 kostek masła, podczas gdy za pensję minimalną - 2346 zł netto - można kupić tylko 340 kostek. Dziennik przyjął, że masło kosztuje 6,95 zł.
Czytaj także: Konkret24: Ile masła można kupić za emeryturę teraz, a ile w 2013 roku? Minister pyta, my liczymy
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24