W 2021 roku więcej możemy zapłacić za pieczywo. Spodziewać się możemy także podwyżek cen napojów i wyższych rachunków za prąd. Niższe mogą być natomiast ceny jajek, ziemniaków czy rachunki za gaz. Dowiedz się, jaki będzie przyszły rok dla naszych portfeli.
Droższe pieczywo, tańsze jabłka
Zdaniem analityka sektora Food&Agri w Banku BNP Paribas Pawła Wyrzykowskiego w przyszłym roku wzrost cen żywności powinien być mniejszy niż w poprzednich dwóch latach, kiedy wzrosty sięgały ponad 5 proc. - Największą dynamikę wzrostu będziemy obserwować w przypadku pieczywa i produktów zbożowych - tłumaczy TVN24 Biznes. Jak wyjaśnia, ma to związek z wyższymi, szczególnie w pierwszych miesiącach roku, cenami mąki. - To konsekwencja wyższych cen zbóż oraz pozasurowcowych kosztów produkcji, energii i wynagrodzeń - dodaje.
Jak podkreśla ekspert, w 2021 roku tańsze powinno być mięso wieprzowe, którego poziom cen w pierwszych miesiącach 2020 roku był wyjątkowo wysoki.
- Ograniczenie popytu ze strony Chin na produkty pochodzące z UE i pojawienie się choroby ASF (afrykański pomór świń) w Niemczech spowodowało spadki cen tego gatunki mięsa w Europie, w tym w Polsce. Obecnie nie ma przesłanek do znaczącej poprawy sytuacji na rynku wieprzowiny, a w konsekwencji do wzrostu cen detalicznych - prognozuje analityk.
Według eksperta w 2021 roku mniej zapłacimy też za jabłka, cebulę i ziemniaki, których ceny w 2020 roku również były wysokie. - Lepsze zbiory, a także, w przypadku ziemniaków, ograniczony popyt ze strony sektora HoReCa (hotelarsko-gastronomicznego - red.), będą wpływać na niski poziom ich cen przez większość 2021 roku - wyjaśnia.
- W przypadku zdecydowanej większości surowców rolnych nie obserwujemy przesłanek do wzrostu cen w kolejnym roku - przewiduje Paweł Wyrzykowski.
Ekspert zwraca jednak uwagę, że zwiększają się pozasurowcowe koszty produkcji.
- Spodziewany wzrost cen energii elektrycznej czy wynagrodzeń będzie wpływał na obciążenia przedsiębiorstw na każdym etapie łańcucha produkcji i dystrybucji żywności, a także firm dostarczających m.in. opakowania. W konsekwencji znajdzie to odzwierciedlenie w cenach detalicznych - zaznacza ekspert.
Dodaje, że nie można też zapominać o planowanym wprowadzeniu podatku handlowego, który nie pozostanie obojętny dla portfeli konsumentów.
Podwyżki cen napojów
Ustawa wprowadzająca opłaty cukrową i od tak zwanych małpek została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę pod koniec sierpnia tego roku. Pierwotnie miała wejść w życie 1 lipca 2020 roku, rządzący zdecydowali jednak o przesunięciu tego terminu na 1 stycznia 2021 roku. Zgodnie z regulacjami zostanie wprowadzona opłata od napojów słodzonych i energetycznych. Ma ona część stałą i zmienną. Opłata stała to 50 gr za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej, dodatek 10 gr za litr napoju z dodatkiem substancji aktywnej (kofeina lub tauryna), opłata zmienna to 5 gr za każdy gram cukru powyżej 5 gram/100 ml w przeliczeniu na litr napoju.
Ekonomista z Credit Agricole Jakub Olipra prognozuje, że gdyby podatek cukrowy zostałby w całości przerzucony na konsumentów, wzrost cen napojów wyniósłby w niektórych przypadkach nawet 45 proc.
"Finalnie skala podwyżek będzie mniejsza – podatek częściowo przejmą na siebie producenci. Silne wzrosty cen napojów są jednak nieuniknione" - komentuje na Twitterze ekspert.
Opłata od "małpek"
Ponadto przepisy wprowadzają opłaty od alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml, czyli tak zwanych małpek.
Proponowana opłata wynosi 25 zł od litra stuprocentowego alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml. Przykładowo oznacza to 1 zł od 100 ml małpki wódki 40 procent, 2 zł od 200 ml małpki wódki 40 procent i 88 gr od 250 ml małpki wina 14 procent.
Opłata będzie pobierana od przedsiębiorców w momencie sprzedaży do sklepu.
Wygląda jednak, że część firm szuka sposobu na obejście wspomnianych przepisów. Na rynku pojawiają się na przykład nowe "małpki" o pojemności 350 ml.
Ceny mieszkań wciąż w górę
- Spodziewam się wzrostów cen mieszkań w 2021 o 5-7 proc. z tak zwanym większym ryzykiem w górę niż w dół. To znaczy, że bardziej prawdopodobne jest to, że ceny będą rosły szybciej (nawet w tempie dwucyfrowym) niż wolniej (3-4 proc.) - wyjaśnia TVN24 Biznes analityk HRE Investment Bartosz Turek.
Zdaniem analityka na taką sytuację na rynku będą wpływać trzy główne czynniki.
- To realnie ujemne i najniższe w historii oprocentowanie hipotek, brak bezpiecznych alternatywnych inwestycji dających ochronę przed inflacją, niższa skłonność do ryzyka wśród inwestorów niż przed epidemią - wymienia ekspert.
- Spodziewam się w 2021 wyższej liczby zawieranych transakcji niż w 2020 roku, no i większej skali akcji kredytowej - przewiduje Bartosz Turek.
Ekspert przewiduje, że w 2021 roku wzrośnie popyt na najem.
- Szczególnie gdy studenci zaczną wracać na uczelnie - realnie pewnie dopiero po wakacjach, ale wcześniej już postępująca poprawa w gospodarce powinna doprowadzić np. do wzrostu ruchu turystycznego czy kolejnych napływów imigrantów zarobkowych. Mamy też sporo młodych, którzy odkładają decyzję o wyjściu z domu rodzinnego. Po takim zamknięciu, które mieliśmy, mogą mieć większą motywację niż kiedykolwiek wcześniej, aby się wyprowadzić - twierdzi analityk.
- Uważam też, że wbrew obiegowej opinii, że "nic nie będzie takie jak przed epidemią", to właśnie wszystko będzie szybko ciążyło właśnie do starych utartych wzorców. Ludzie wrócą do normalnej pracy, nawyków, konsumpcji - słowem wygodnego życia bliżej siebie - twierdzi ekspert.
Bartosz Turek podkreśla, że widzi tutaj szczególne zagrożenie dla osób, które kupiły domy za miastem czy działki rekreacyjne.
- Przewiduję, że dziś kupowane bez opamiętania domy, działki i tak dalej za 2-4 lata powinny znowu trafić na rynek - ocenia ekspert.
Uspokojenie wahań kursów walut
Zdaniem analityka Cinkciarz.pl Daniela Kosteckiego w 2021 roku spodziewane jest uspokojenie wahań kursów głównych walut zagranicznych w relacji do polskiego złotego.
- Powtórzenie zmienności z 2020 roku będzie raczej mało prawdopodobne, a finalnie złoty może zakończyć 2021 rok tylko nieznacznym osłabieniem - wyjaśnia TVN24 Biznes analityk.
- W ciągu roku w relacji do franka szwajcarskiego złoty stracił około 5 proc., do euro strata zdaje się wynosić nieco ponad 4 proc. Tymczasem w stosunku do funta brytyjskiego i dolara amerykańskiego złoty zyskał odpowiednio 2,8 oraz 4 proc. - wymienia ekspert.
Ekspert prognozuje, że "2021 rok może przynieść odrabianie strat w relacji do euro i franka z prognozą umocnienia do poziomu 4,30 złotego za euro oraz 3,90 złotego za franka szwajcarskiego".
- Dolar amerykański również może pozostawać relatywnie słaby, podobnie jak w 2020 roku, co mogłoby prowadzić kurs USD/PLN w stronę 3,50. Natomiast funt brytyjski, po wielu latach niepewności dotyczącej brexitu, może zacząć się umacniać w stronę poziomu 5,30 - przewiduje Daniel Kostecki.
Ceny paliw mogą wzrosnąć w drugiej połowie roku
- O jakieś obniżki zasadnicze będzie trudno w przyszłym roku, jeżeli chodzi o porównanie do poziomów, które mamy teraz - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes Urszula Cieślak z BM Reflex.
Zaznacza jednak, że nie uważa, iż "przyszły rok będzie tak bardzo zwyżkowy".
- Na pewno zwyżek nie przyniesie nam pierwsza połowa roku, mówimy o takich korektach spektakularnych, czyli 30-50 groszy na litrze. Ta pierwsza połowa będzie nadal pod wpływem pandemii. To, że rozpoczęły się programy szczepień w różnych krajach, to realnie na rynek ropy naftowej wpłynie bardziej w drugiej połowie roku niż w pierwszej połowie roku - mówi.
Jak podkreśla Urszula Cieślak, jeżeli sytuacja pandemiczna na świecie się uspokoi, to nastąpi ożywienie popytu na paliwo.
- Natomiast musimy pamiętać, że strona podażowa jest również ograniczona poprzez fakt, że ta produkcja musiała teraz spaść, żeby utrzymać poziom równowagi między popytem a podażą. Druga połowa roku może być więc droższa niż pierwsza, ale nie musi, gdyż wraz ze wzrostem popytu kraje, które dzisiaj ograniczyły podaż surowca, będą pewnie ją sukcesywnie zwiększać - tłumaczy.
Zdaniem ekspertki w tej sytuacji "ewentualne wzrosty cen na rynku krajowym mogą być niewielkie".
Wyższe rachunki za prąd
Urząd Regulacji Energetyki poinformował w grudniu, że gospodarstwa domowe, korzystające z taryf Enei, PGE Obrót, Energi Obrót oraz Taurona zapłacą więcej za energię elektryczną.
W przypadku Enei, wzrost taryfy wyniesie 3,5 proc., dla PGE Obrót będzie to 3,6 proc., Energi Obrót - 3,6 proc. a dla Tauron Sprzedaż - 3,55 proc.
Na rachunki wpływ będzie mieć także tak zwana opłata mocowa. Jej wysokość będzie jednak zróżnicowana. Przepisy dotyczące opłaty dzielą gospodarstwa domowe na cztery grupy.
W 2021 r. gospodarstwa zużywające poniżej 0,5 MWh rocznie zapłacą dodatkowo 1,87 zł miesięcznie, te o zużyciu od 0,5 do 1,2 MWh rocznie zapłacą 4,48 zł, przy zużyciu 1,2-2,8 MWh rocznie opłata wyniesie 7,47 zł, a dla gospodarstw o zużyciu ponad 2,8 MWh rocznie - 10,46 zł miesięcznie.
Niższe rachunki za gaz
Urząd Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził też niedawno nową taryfę PGNiG Obrót Detaliczny. Od nowego roku za gaz zapłacimy blisko 4,5 procent mnie za gaz. To trzecia obniżka cen gazu, którą zatwierdzono dla gospodarstw domowych w ciągu roku.
Stawki i opłaty abonamentowe pozostały na niezmienionym poziomie. Nowa taryfa PGNiG OD została zatwierdzona na okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2021 roku.
Nowe auta jeszcze droższe
Według prognoz firmy Carsmile w 2021 roku ceny nowych samochodów wzrosną. - Spodziewam się, że w 2021 roku nowe samochody podrożeją średnio o 10 proc., co oznacza kontynuację tendencji obserwowanej w roku 2020 - uważa wiceprezes firmy Michał Knitter.
Jak wskazuje, głównym powodem są wymogi dotyczące emisji spalin oraz minimalnego wyposażenia pojazdów nakładane przez Unię Europejską w trosce o klimat i bezpieczeństwo na drogach.
- Powodują one, że produkowanie samochodów z roku na rok jest coraz droższe, na co w tej chwili nakładają się ograniczenia w pracy fabryk związane z pandemią - tłumaczy.
Opłaty bankowe w górę
Na przestrzeni ostatnich miesięcy wiele banków podniosło opłaty bankowe. W 2021 roku planują to zrobić m.in. mBank i BOŚ Bank.
Od marca w mBanku zmienią się między innymi warunki dotyczący zwolnienia z opłaty za kartę, wzrośnie miesięczna opłata za kartę debetową, podniesione zostaną także opłaty za wpłaty i wypłaty w placówce.
Zmianę cennika od połowy stycznia planuje też BOŚ Bank. Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie internetowej banku, wzrośnie między innymi miesięczna opłata za EKO Konto (z 5 do 6 złotych).
Podwyżki od 8 stycznia planuje też Toyota Bank. Przykładowo, mają wzrosnąć opłaty za używanie kart Black Pearl, Ice Rose i Toyota More w kolejnym roku - z 60 złotych do 90 złotych.
Już w maju tego roku GUS komunikował, że cena usług bankowych rok do roku wzrosła o 40 proc., a jeszcze przed okresem letnim opłaty za usługi bankowe podniosły: BNP Paribas, Alior, Citi i Credit Agricole. O zmianach opłat dowiedzieli się także klienci Getin Banku, Santandera i ING.
Więcej za połączenia do Wielkiej Brytanii
Wraz z początkiem nowego roku kończy się okres przejściowy dotyczący brexitu. Jednym z pierwszych skutków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może być wzrost opłat za połączenia, SMS-y, czy transmisji danych u operatorów sieci komórkowej.
"Od dnia zakończenia okresu przejściowego Zjednoczone Królestwo stanie się państwem trzecim dla celów przepisów regulujących świadczenie usług w roamingu UE. Tym samym dostawcy nie będą od 1 stycznia zobowiązani do oferowania usług w roamingu w Zjednoczonym Królestwie analogicznie jak w przypadku innych państw członkowskich tj. zgodnie z zasadą rozliczania usług w roamingu, tak jak w kraju bez naliczania dodatkowych opłat" - wyjaśniła w odpowiedzi przesłanej TVN24 Biznes Klaudia Kieliszczyk z Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
To oznacza, że dla użytkowników telefonii komórkowej stawki połączeń do Wielkiej Brytanii mogą, choć nie muszą wzrosnąć od 1 stycznia. Równie dobrze może to stać się w ciągu roku.
Podwyżki opłat za wywóz śmieci
W 2021 roku w wielu miastach wzrosną opłaty za wywóz śmieci.
Od 1 kwietnia przyszłego roku część gospodarstw domowych w Warszawie zapłaci więcej za zagospodarowanie odpadów. Wysokość opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi zostanie powiązana ze średnim zużyciem wody przez mieszkańców. To będzie oznaczało podwyżkę dla rodzin, zwłaszcza wielodzietnych, na zmianie skorzystają za to osoby mieszkające samotnie.
O kilka złotych więcej za odbiór śmieci zapłacą też od stycznia 2021 roku mieszkańcy Rybnika (Śląskie). Według nowych stawek opłata za wywóz odpadów segregowanych wyniesie w Rybniku 24 zł od osoby miesięcznie, a niesegregowanych - 72 zł. Obecne stawki miesięczne to 22 zł od osoby za odpady segregowane i 66 zł za niesegregowane. Od początku 2017 r. do końca 2019 r. mieszkańcy płacili tam odpowiednio 11 zł za odpady segregowane i 20 zł za niesegregowane.
Także samorządy województwa opolskiego zamierzają od nowego roku podnieść opłaty za odbiór odpadów komunalnych mieszkańców. Zgromadzenie Związku Międzygminnego "Czysty Region", który skupia 11 gmin województwa opolskiego, przyjęło uchwałę o podniesieniu segregowanych śmieci z 19,50 na 25 złotych od osoby. Radni miasta Opole zgodzili się na proponowaną przez zarząd Opola podwyżkę z 19 na 28 złotych od osoby. W przypadku osób, które nie będą przestrzegały zasad segregacji śmieci, stawka ta może być podniesiona do 56 złotych od osoby.
Więcej za wywóz śmieci zapłacą także mieszkańcy Kalisza - o 6 zł od osoby podwyższono opłatę za odbiór śmieci. Zrezygnowano z ustalenia stawki uzależnionej od zużycia wody. Wybrano metodę naliczania opłaty od osoby.
Od nowego roku stawki za wywóz odpadów komunalnych w aglomeracji poznańskiej wzrosną o 11 zł dla lokatorów bloków i o 12 zł na każdego mieszkańca domu jednorodzinnego.
Nowe stawki podatku od nieruchomości
Od stycznia podwyższone mają być stawki maksymalne stawki podatku od nieruchomości, które co roku obwieszcza Minister Finansów.
O ostatecznej wysokości daniny decydują samorządy, ale wiele z nich zdecydowało już na podniesienie stawek do najwyższego poziomu.
Górne granice stawek zmieniają się każdego roku w powiązaniu z wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych w okresie pierwszego półrocza roku. Inflacja w 2020 roku wyniosła w tym okresie 3,9 proc. rdr, więc o tyle też zostanie podniesiony górny limit podatku.
Podatek od budynków mieszkalnych ma wynieść maksymalnie 0,85 zł od 1 m kw. powierzchni użytkowej (obecnie 0,81 zł).
Z kolei górna granica podatku od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej osiągnie poziom 24,84 zł od 1 m kw (obecnie 23,90 zł).
Z możliwości podniesienia stawek podatku od nieruchomości do najwyższego poziomu skorzystały już władze m.in. Warszawy, Łodzi, Gdańska, Poznania, Szczecina i Białegostoku.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock