W trakcie pandemii ceny mieszkań w Polsce rosły niemal najszybciej w całej Unii Europejskiej - wynika z danych europejskiego urzędu statystycznego Eurostat. W trzecim kwartale 2020 roku w ujęciu rocznym zdrożały średnio o 10,9 procent. Pod tym względem wyprzedził nas jedynie Luksemburg.
Z danych Eurostatu wynika, że w Polsce w trzecim kwartale 2020 roku ceny mieszkań, na rynku pierwotnym i wtórnym, wzrosły średnio o 10,9 procent rok do roku (o 2 procent kwartał do kwartału). Dla porównania średnia dla całej "27" wyniosła 5,2 procent, a dla strefy euro - 4,9 procent.
Największy wzrost zanotowano w Luksemburgu. Ceny mieszkań w trzecim kwartale w ujęciu rocznym wzrosły o 13,6 procent. W czołówce znalazła się również Austria. W tym kraju ceny mieszkań zdrożały o 8,9 procent rok do roku. Wzrosty powyżej 8 procent pojawiły się także: na Słowacji - 8,5 procent; w Czechach - 8,4 procent; w Holandii - 8,3 procent.
Z danych Eurostatu wynika, że spadek cen mieszkań w trzecim kwartale odnotowano jedynie w dwóch krajach - na Cyprze i w Irlandii. W ujęciu rocznym ceny spadły o odpowiednio 1,4 i 0,8 procent.
Europejski urząd statystyczny opublikował również dane dotyczące zmian stawek w poszczególnych krajach od 2015 roku. W tym okresie ceny w Polsce wzrosły średnio o 37 procent. "Nowe lokale zdrożały o 25 procent, a używane aż o 47 procent. Może się wydawać, że to dużo, ale do liderów wzrostu nam bardzo daleko" - zwrócił uwagę Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.
W omawianym okresie najmocniej mieszkania zdrożały na Węgrzech - o 80 procent. Na kolejnych miejscach znalazły się Islandia - 59 procent, i Czechy - 55 procent. Średni wzrost w całej UE wyniósł 27 procent.
Ceny mieszkań w Polsce
Jarosław Sadowski w komentarzu do najnowszych danych Eurostatu zwrócił uwagę, że "pandemia istotnie pogorszyła sytuację finansową wielu Polaków".
"Znacząco zmniejszyła też popyt na mieszkania na wynajem. Istotny wzrost cen mieszkań w tym trudnym okresie wydaje się więc bardzo dziwny. Warto jednak pamiętać, że wynik dla Polski znacząco podwyższa styczeń i luty, czyli okres bezpośrednio przed pandemią. Wtedy w naszym kraju trwał szczyt boomu na rynku nieruchomości. W kolejnych miesiącach roku ceny wciąż jednak rosły, choć już zdecydowanie wolniej" - wskazał.
Zdaniem Sadowskiego na sytuację w naszym kraju duży wpływ miało też obniżenie stóp procentowych, które sprawiło, że kredyty hipoteczne stały się najtańsze w historii.
"Średnie oprocentowanie spadło z 4,39 procent (w grudniu 2019 roku) do 2,95 procent (w listopadzie 2020 roku). Rata kredytu na 300 000 złotych na 25 lat spadła więc z 1649 złotych do 1415 złotych. Znacznie niższe raty kredytowe skusiły do zakupów tych, którzy akurat nie ucierpieli finansowo z powodu pandemii" - wyjaśnił.
Analityk zwrócił uwagę, że podobne zjawisko miało miejsce w Norwegii, gdzie oprocentowania spadło z 3,08 procent do 1,9 procent i gdzie ceny mieszkań również wyraźnie wzrosły - o 6,6 procent. W większości jednak krajów UE oprocentowanie kredytów hipotecznych niemal się nie zmieniło w omawianym okresie.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock