1 lipca mija termin na obniżenie opłaty interchange, jaką operatorzy kart pobierają od sprzedawcy za każdą transakcję kartą płatniczą. Czy długo wyczekiwana przez handlowców zmiana przyspieszy rozwój rynku płatności bezgotówkowych? Czy skorzystają na tym klienci?
Ustawę nakazującą obniżenie stawek interchange prezydent Bronisław Komorowski podpisał w październiku 2013 r. Zgodnie z nią od 1 lipca tego roku, prowizje pobierane od transakcji kartami płatniczymi, nie będą mogły przekroczyć 0,5 proc. wartości transakcji. Obecnie wynosi ona 1,2-1,3 proc., czyli ok. dwukrotnie więcej niż wynosi średnia w UE. - Przedsiębiorcy chcący przyjmować płatności kartowe nie mogli przy tym negocjować opłat narzuconych przez międzynarodowe organizacje płatnicze - tłumaczy cel ustawy Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego i dodaje, że dzięki niej Polska stała się jednym z nielicznych krajów na świecie, w którym udało się przełamać monopol międzynarodowych organizacji płatniczych Visa i Mastercard.
Mniejsze ceny kontra większe marże
W dyskusji nad zmniejszeniem stawki interchange pojawiał się argument, że skoro ona spadnie, to spadną także ceny, w których sprzedawcy uwzględniali koszty obsługi terminali. Zdaniem Marcina Nowackiego ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców to mit. - Nie przewiduje się obniżki cen produktów przez punkty handlowe i usługowe. Praktycznie żaden uczestnik rynku tego nie przewiduje. Nigdzie na świecie nie zaobserwowano takich konsekwencji obniżki interchange – rozwiewa wątpliwości. Dlaczego? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy najpierw nieco więcej uwagi poświęcić, tzw. agentom rozliczeniowym. To firmy, także banki wydające karty, które podczas transakcji naliczają opłatę interchange i dopiero potem przekazują jej część jednej z organizacji kartowych. Pozostała część interchange to ich czysty zysk. Poza tym pobierają jeszcze od sprzedawcy również inne opłaty: processingową i marketingową. No i mają swoją marżę.
Teraz możemy wrócić do naszych cen. Otóż, skutkiem obniżenia interchange wcale nie musi być zmniejszenie cen, bo agenci rozliczeniowi (banki), korzystając z okazji, "odbiją" sobie straty i np. zwiększą marżę lub opłaty marketingowe pobierane od sprzedawców. W rozmowie z tvn24bis.pl Łaniewski przyznaje, że docierają do niego niepokojące sygnały z rynku o możliwych podwyżkach innych opłat. - Opłaty marketingowe jednej z organizacji kartowych działającej na polskim rynku wzrosły w tym roku do poziomu blisko 40 proc. wysokości interchange - dodaje Łaniewski.
Pan płaci
Na spadku opłat mogą jednak skorzystać duże sieci handlowe, hotele oraz stacje benzynowe akceptujące karty. - To ich siła zakupowa pozwala wymuszać na agentach rozliczeniowych obniżkę sumy opłat adekwatnej do obniżki interchange. Dotychczas sektor małych i średnich przedsiębiorstw (MSP) nie był beneficjentem obniżki, gdyż agenci rozliczeniowi zwiększyli poziom pozostałych opłat - otwierdza. Liczy jednak, że od 1 lipca 2014 r. presja uczestników rynku z sektora MSP na agentów rozliczeniowych zmieni ten stan rzeczy.
O ile zatem na obniżce mogą skorzystać handlowcy, o tyle w przypadku klientów nie jest to już takie pewne. Co prawda obniżenie kosztów może przyczynić się do spopularyzowania transakcji bezgotówkowych i zwiększenia liczby punktów, w których będzie można płacić kartą, to coraz częściej mówi się też o możliwym przerzuceniu przez banki na kupujących części utraconych zysków w postaci, np. podniesienia opłat za wydanie karty, przelew czy wypłatę gotówki z bankomatu. - Taka powszechna podwyżka kosztów bankowych musi wpływać negatywnie na rozwój obrotu bezgotówkowego w Polsce. Wyższe opłaty za karty zniechęcają po prostu konsumentów do utrzymania i wykorzystania kart - ostrzega Nowacki. W Polsce na jednego obywatela przypada średnio jedna karta płatnicza, podczas gdy w np. Luksemburgu - trzy.
Łaniewski z FROB ma jednak nadzieję, że „tego typu, krótkowzroczne działania będą należały do rzadkości. - Każdy klient może swobodnie wybrać bank, z którego usług chce korzystać, zatem na pewno wybierze ofertę tego, który nie stara się kompensować utraty przychodów pieniędzmi swoich klientów. Brak jest uzasadnienia dla przenoszenia utraconych korzyści z interchange na podwyżki opłat i prowizji w innej części działalności banków komercyjnych - uważa. O tym, że takie "przerzucanie kosztów" już ma miejsce, Nowacki jest przekonany. I przypomina pierwszą, dobrowolną obniżkę opłaty o 0,5 pkt. proc. ze stycznia 2013 r. - To wpłynęło na systematyczny wzrost cen, opłat i prowizji bankowych lub wprowadzenie nowych pozycji kosztowych dotychczas będących bezpłatnymi. Dane z połowy 2013 r., czyli po sześciu miesiącach niższego interchange wskazywały, że połowa banków podniosła lub wprowadziła nowe opłaty. Podwyżki sięgały 30-40 proc. w przypadku kosztów prowadzenia konta - ujawnia. Nic nie wskazuje więc na to, by sytuacja nie miała się powtórzyć.
Nie zapomnij o aneksie
To jak w końcu będzie: skorzystamy czy nie? - Jestem przekonany, że obniżka przyczyni się do znacznego zwiększenia dynamiki rozwoju obrotu bezgotówkowego i przełamania głównej bariery dla instalowania nowych terminali - bariery kosztowej - ocenia Łaniewski. Nie można zapomnieć też o korzyściach dla całej polskiej gospodarki. - Te będą również widoczne poprzez redukcję kosztów związanych z emisją i zarządzaniem pieniądza gotówkowego - koszty te bowiem szacowane są na 1 proc. PKB – dodaje prezes FROB.
Joanna Chilicka z Polskiej Izby Handlowej wierzy, że zyskają przede wszystkim sprzedawcy, ale widzi tez plusy dla klientów. - Obniżenie stawki to z pewnością duża ulga dla sprzedawców, znaczący spadek kosztów, w dłuższej perspektywie może przyczynić się to do obniżenia cen w sklepach. Obecnie na rynku bankowym jest tak silna konkurencja, że nie zmiana stawki interchange nie powinna wpłynąć na koszty ponoszone przez klientów banków – stwierdziła.
Autor: Radosław Fellner / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock