W związku z Krajowym Planem Odbudowy nie planujemy żadnych nowych podatków dla posiadaczy aut spalinowych - stwierdził premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z portalem gazety "Polska Times". Podkreślił przy tym, że rezygnacja z pieniędzy z KPO byłaby samobójstwem.
W niedzielę opublikowany został kolejny fragment wywiadu portalu gazety "Polska Times" z premierem Mateuszem Morawieckim. Szef rządu został zapytany o to, czy rząd w ramach wypełniania tzw. "kamieni milowych" w Krajowym Planie Odbudowy, planuje wprowadzenie dodatkowych podatków od samochodów spalinowych.
Premier o podatku od aut spalinowych
- Żadnych nowych podatków dla posiadaczy aut spalinowych nie planujemy - oświadczył premier. - Nie ma co ulegać propagandzie osób mających złą wolę. W zapisach chodzi o to, aby pojazdy, które emitują mniej spalin i szkodliwych substancji, miały większe preferencje. Już dzisiaj tak jest. Możemy zatem kontynuować to, co jest obecnie, i już więcej nie będziemy musieli nic zrobić - zaznaczył.
- Możemy też udzielić jeszcze wyższych preferencji na auta emitujące mniej trujących substancji. Już dziś jest tak, że od samochodów powyżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika jest dużo wyższa akcyza i podatek niż ten, który jest nakładany na auta poniżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika. Podobnie jest, jeśli chodzi o dopłaty i preferencje - powiedział.
- Mamy prawo konstruować taki system ulg, jaki uważamy za stosowny. Już dziś dokonujemy dopłat do samochodów elektrycznych. Za 2-3 lata będzie taki system, który będzie jeszcze bardziej odpowiadał na te potrzeby. Nie widzę zatem tutaj żadnego zagrożenia dla użytkowników pojazdów spalinowych w Polsce - dodał.
Odnosząc się do zakładu, zaproponowanego mu przez Zbigniewa Ziobrę, w którym premier miałby wskazać, gdzie w dokumencie o KPO zaakceptowanym przez rząd, jest zgoda na "opodatkowanie samochodów diesla i benzynowych w Polsce", Morawiecki odpowiedział "o przyszłość Polski nie chcę się zakładać". - Wolę o nią zadbać - powiedział.
Zapytany o podejście przedstawicieli Solidarnej Polski, z których niektórzy stwierdzili, że tzw. "kamienie milowe" są "kamieniami u szyi", premier odpowiedział, że "wystarczy popatrzeć na to, jakie są wskaźniki, jakie są cele KPO". - Otóż tam przede wszystkim mamy różnego rodzaju inwestycje w badania, rozwój, drogi, obwodnice, szpitale, przedszkola, komputery dla dzieci w szkołach. To wszystko rzeczy, które są bardzo potrzebne - zaznaczył.
- Mamy więc po jednej stronie pieniądze z grantów, plus supertanie pożyczki gwarantowane przez jeden z najpotężniejszych układów gospodarczych świata, a po drugiej stronie mamy "chwilówki". Jeżeli ktoś doradza mi, żebym wziął dla Polski chwilówkę i zwiększył ryzyko gospodarcze dla naszego kraju, to uważam, że jest to bardzo zła rada. No chyba, że krytykom chodzi o to, żeby w ogóle zrezygnować z inwestycji i jakichkolwiek pieniędzy dla Polski. Ale to już nie jest polityka, lecz antypolityka - powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie opublikowanej na polskatimes.pl.
Morawiecki został zapytany również o zdanie posłów Solidarnej Polski, co do przyjęcia przez rząd zupełnie innego dokumentu w sprawie KPO, niż ten zaakceptowany przez Brukselę. - W wyniku dokumentu przyjętego przez rząd ministrowie poszczególnych resortów zostali upoważnieni do określania wskaźników, bardzo dobrych dla Polski, wskaźników i inwestycji. W taki sposób został skonstruowany ten dokument - zaznaczył.
Premier odpowiadając na pytanie, czy nie obawia się szantażu ze strony Komisji Europejskiej w kontekście wypełniania niektórych nieprecyzyjnie określonych tzw. "kamieni milowych", odpowiedział, że "problem KPO jest mocno fetyszyzowany". - Główna część środków unijnych, która służy do budowy dużej infrastruktury, na dopłaty dla rolników, rozwój obszarów wiejskich, na naukę i badania, to ponad 500 miliardów złotych. I rezygnacja z takich pieniędzy to po prostu samobójstwo - podkreślił.
- Wiem coś o rynkach finansowych, więc wiem też, że dziś pożyczenie takich pieniądzach byłoby kompletnie niemożliwe dla Polski. W czwartek podpisaliśmy umowę partnerstwa i wieloletnie ramy finansowe z Komisją Europejską. Bez kompromisu w sprawie KPO nie byłoby to możliwe - zaznaczył.
Pytany o to, kiedy do Polski trafią pierwsze pieniądze z KPO, zaznaczył, że "gdyby decydowały kryteria merytoryczne - te środki byłyby już w Polsce". - Zachowujemy cierpliwość, nie czekamy na pieniądze unijne, inwestujemy własne środki, a oliwa, powoli, ale wypłynie na wierzch i fundusze UE spłyną do Polski. Uważam, że na przełomie tego i kolejnego roku trafią do nas pierwsze środki z nowych perspektyw unijnych - z umowy partnerstwa lub KPO - stwierdził premier Morawiecki.
Całość rozmowy z premierem Mateuszem Morawieckim ma ukazać się w poniedziałek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock