Hybryda to słowo o wielu znaczeniach, jednym będzie kojarzyć się z mitologicznymi stworami, innym z… lakierem do paznokci. Większość odnosi się jednak do pierwotnego, łacińskiego użycia tego określenia dla nazwania krzyżówki lub mieszańca różnych gatunków. Hybryda to zatem coś, co składa się z różnych, czasem pozornie niepasujących do siebie elementów. W motoryzacji hybryda to połączenie dwóch różnych rodzajów napędu poruszających jeden pojazd. Samochody hybrydowe używają zatem dwóch silników – spalinowego i elektrycznego. W efekcie są nie tylko bardziej ekonomiczne, zużywając mniej paliwa, ale też bardziej ekologiczne, emitując mniej dwutlenku węgla i innych szkodliwych substancji.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Aby zrozumieć, dlaczego napędy hybrydowe są oszczędne, warto poznać sposób ich działania. Istnieje kilka rodzajów napędu hybrydowego, najbardziej popularne i najczęściej spotykane są hybrydy typu równoległego. Oznacza to obecność dwóch silników – spalinowego i elektrycznego, które mogą działać bądź wspólnie, bądź niezależnie od siebie. Zasadą generalną jest wspomaganie silnika spalinowego przez elektryczny, chociaż w różnych rodzajach hybryd odbywa się to w różny sposób. Różnie zatem realizowane jest także deklarowane oszczędzanie paliwa.
Najbardziej zaawansowany układ hybrydowy to PHEV, czyli Plug-in Hybrid Vehicle. Tutaj także mamy na pokładzie dwa (a czasem nawet trzy) silniki, spalinowy i elektryczny. Ale PHEV dysponuje znacznie większym zestawem baterii, jego zasięg na samym prądzie to zatem kilkadziesiąt kilometrów. A jak sama nazwa wskazuje, samochody PHEV mogą być ładowane z zewnętrznego źródła prądu, dokładnie tak samo jak samochody w pełni elektryczne. Przy niewielkich przebiegach i dbałości o naładowanie baterii można więc uzyskać rewelacyjnie niskie zużycie paliwa – według normy WLTP nawet w okolicach dwóch litrów na sto kilometrów. Oczywiście, w normalnej eksploatacji będzie to możliwe rzadko, ale nie jest niewykonalne. Tym bardziej, że baterie plug-ina nigdy nie rozładowują się całkowicie. Samochód po pokonaniu pełnego dystansu na prądzie pracuje jak zwykła hybryda. Zaletą hybryd plug-in jest więc możliwość przejechania kilkudziesięciu kilometrów w trybie czysto elektrycznym, co pozwoli wjechać do stref zakazanych dla samochodów spalinowych, wadą – konieczność częstego ładowania i – oczywiście – koszt zakupu, bo to najdroższe hybrydy.
Wielu producentów ma już w ofercie hybrydy PHEV, jednak tylko Volvo jest marką, w której modele z każdej serii – od najmniejszej 40 do największej 90 – występują jako plug-iny. Logicznie będzie zatem posłużyć się tym przykładem. Najprostszym, i zarazem najtańszym, modelem PHEV jest kompaktowy SUV Volvo XC40. Podstawowa wersja T4 plug-in hybrid oferuje możliwość przejechania 45 km w trybie elektrycznym, a według normy WLTP zużywa 2,1 do 2,5 litra paliwa na 100 km. Oczywiście, jeśli nie dbamy o poziom ładowania baterii bądź używamy trybu podtrzymującego poziom naładowania, wartości te będą wyższe. Ale na przykład dla kogoś, kto pokonuje niewielkie odcinki w ruchu miejskim, a ma możliwość doładowania w domu i w pracy, tak niskie zużycie będzie jak najbardziej osiągalne. Silnikiem spalinowym w XC40 T4 Recharge PHEV jest trzycylindrowa jednostka o pojemności 1,5 litra wspomagana silnikiem elektrycznym, napędzająca koła przednie za pośrednictwem automatycznej skrzyni biegów. Warto dodać, że Volvo stosuje w swoich hybrydach dwusprzęgłowe skrzynie automatyczne (w XC40 PHEV) oraz automatyczne skrzynie hydrokinetyczne (we wszystkich pozostałych modelach PHEV). W odróżnieniu od innych producentów, w Volvo nie znajdziemy w żadnej wersji przekładni bezstopniowych - CVT. Łączna moc układu to 211 KM, a moment obrotowy aż 405 Nm. Takie XC40 kosztuje niecałe 200 tysięcy złotych, a więc porównywalnie z dobrze wyposażonymi wariantami spalinowymi.
W wersji hybrydowej plug-in możemy też zamówić model XC60 T6 Recharge – to najpopularniejszy średni SUV klasy premium na rynku. Jego maksymalny zasięg na napędzie elektrycznym to 53 kilometry, czyli jest to dystans pokonany bez zużycia paliwa i bezemisyjnie. Zatem w cyklu mieszanym samochód zużyje 2,4 litra benzyny na 100 km. Jeśli natomiast nie korzystamy z częstego ładowania baterii i samochód pracuje w trybie pełnej hybrydy, zużycie paliwa wyniesie od 6,1 do 7,8 litra na 100 km. Natomiast emisja dwutlenku węgla wyniesie od 55 g/km w cyklu mieszanym do 138 g/km przy jeździe z wysokimi prędkościami. A trzeba pamiętać, że mówimy tu o dużym SUV-ie mającym moc 340 KM i moment obrotowy 590 Nm. Porównywalna wersja czysto spalinowa zużywała nie mniej niż dziesięć litrów. Warto też wiedzieć, że XC60 ma napęd na cztery koła, realizowany poprzez osobny silnik elektryczny na tylnej osi. Taki rodzaj napędu AWD nazywa się funkcjonalnym. Nie pracuje on jednak na stałe, choć można włączyć tryb jazdy "Constant AWD", w którym oba zespoły napędowe pracują równolegle. To jednak, co naturalne, spowoduje zwiększone zapotrzebowanie i na paliwo, i na prąd. XC60 dostępny jest – poza wersją T6 – także jako T8 AWD plug-in hybrid. Tu dysponujemy już mocą systemową 390 KM i potężnym momentem obrotowym 640 Nm. Z tym, że to nie jest tania zabawa, ten wariant hybrydowego XC60 to wydatek 265 tysięcy złotych.
Podobnymi wersjami napędu dysponują modele z największej serii, czyli S/V90 i XC90. Na szczycie gamy mamy natomiast sportowy model S60 T8 AWD Polestar Engineered – maszynę o mocy 408 KM, z fabrycznie zamontowanym regulowanym zawieszeniem Öhlins. To jednak kosztuje 300 tysięcy, za to wrażenia z jazdy są nieporównywalne z innymi modelami.
Jak widać na przykładzie tylko jednej marki, hybrydy PHEV oferują najwięcej ze wszystkich rodzajów napędu spalinowo-elektrycznego. Z jednej strony potrafią być bardzo oszczędne, używając głównie napędu elektrycznego, z drugiej – zawsze zapewniają kilkaset kilometrów zasięgu zwykłego samochodu spalinowego. Samochód czysto elektryczny wymaga dość długiego ładowania, może więc zdarzyć się, że przy potrzebie nagłego przemieszczenia się w inne miejsce będzie on po prostu niezdolny do jazdy. Plug-in tego problemu nie ma. Jak już wspomniano, nawet przy baterii rozładowanej na tyle, że jazda czysto elektryczna nie jest już możliwa, nadal pracuje on jak FHEV, czyli pełna hybryda, wykorzystując zjawisko rekuperacji, czyli odzyskiwania energii podczas hamowania. Oczywiście, każdy samochód PHEV od włączenia preferuje jazdę elektryczną aż do rozładowania baterii. Można jednak włączyć tryb „zachowania energii na później” – będziemy wtedy jechać w trybie hybrydowym, a silnik spalinowy doładuje baterie do zadanej wartości. To bardzo wygodna funkcja, jeśli na przykład planujemy w ciągu dnia wjazd do strefy objętej zakazem ruchu dla pojazdów spalinowych, a nie mamy możliwości podłączenia się do ładowarki. Każdy PHEV ma także funkcję doładowywania baterii silnikiem spalinowym, jednak powoduje to zwiększone zużycie paliwa i powinno być stosowane tylko awaryjnie.
Pamiętać jednak należy, że żadna hybryda nie jest samochodem wypełniającym definicję pojazdu elektrycznego. Uniemożliwia to obecność na pokładzie silnika spalinowego. Zatem nawet hybryda szeregowa, którą napędza przecież silnik elektryczny, ani plug-in o choćby największym zasięgu na prądzie, nie otrzyma zielonych tablic rejestracyjnych i przywilejów samochodu elektrycznego. Te zarezerwowane są dla pojazdów, w których znajduje się wyłącznie silnik elektryczny. Niezależnie od tego, czy prąd do jego napędu będzie pochodzić z baterii (BEV – Battery Electric Vehicle) czy też z ogniw paliwowych wytwarzających prąd ze zgromadzonego w zbiorniku wodoru (FCEV – Fuel Cell Electric Vehicle). Tak czy inaczej, zanim pojazdy elektryczne staną się dominującym na rynku rodzajem napędu, hybrydy zapewniają częściową elektryfikację i ich popularność będzie z pewnością rosła.
Rozważając zatem zakup samochodu hybrydowego należy uwzględnić wiele czynników, od finansowych po czysto, nazwijmy to, logistyczne. Ktoś, kto ma dostęp do stacji ładowania, bądź też dysponuje garażem ze zwykłym choćby gniazdkiem, na pewno bardziej zainteresuje się hybrydą typu plug-in. Czas ich ładowania jest zdecydowanie krótszy niż samochodu w pełni elektrycznego, bo baterie są jednak mniejsze, czyli koszt prądu powinien mieścić się w granicach rozsądku. Za plug-inem przemawiają też wymienione już wyżej argumenty - możliwość jazdy w trybie elektryczno-spalinowym, czyli jak zwyczajną hybrydą, a więc dostępność normalnego zasięgu na każde żądanie. Natomiast dla osób, które możliwością ładowania nie dysponują, a chcą mieć samochód spełniający ostre normy emisji, śmiało można polecić hybrydę typu miękkiego. Jej eksploatacja nie różni się niczym od użytkowania zwyczajnego samochodu spalinowego, a oszczędność paliwa w granicach 15 do nawet 20% to już bardzo poważny argument. Tak czy inaczej, w takiej czy innej formie, hybrydy będą wkrótce podstawą motoryzacji.
Źródło zdjęcia głównego: Volvo