Przywódca Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew wezwał do bojkotu niedzielnego referendum w sprawie przyłączenia Półwyspu Krymskiego do Federacji Rosyjskiej. Zwrócił się do NATO z prośbą o interwencję, zanim - jak to ujął - "dojdzie do masakry".
ONZ nigdy nie zgodzi się na wysłanie na Krym "błękitnych hełmów" ze względu na prawo weta, które Rosja posiada w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - zaznaczył Dżemilew w czwartek w rozmowie z AFP w Brukseli. Dlatego - jak dodał - zwrócił się do NATO, żeby "zainterweniowało tak, jak w Kosowie", "zanim dojdzie do masakry".
Przywódca Tatarów wskazał, że liczy na to, iż spotka się w sobotę z sekretarzem generalnym NATO Andersem Foghiem Rasmussenem.
"Nie widzieliśmy żadnego poważnego środka działania ze strony Zachodu"
W piątek ma być przyjęty w Brukseli przez zastępcę sekretarza generalnego NATO Alexandra Vershbowa. Nie zaplanowano żadnych spotkań Dżemilewa z przedstawicielami prasy. - Nie widzieliśmy żadnego poważnego środka działania ze strony Zachodu - podkreślił Dżemilew w rozmowie z AFP. Według niego restrykcje wizowe nie będą skuteczne, gdyż ludziom, którzy mieliby zostać nimi objęci, "dobrze żyje się w Rosji".
Unijne groźby, amerykańskie działanie
Na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli 6 marca UE postanowiła zawiesić rozmowy z Rosją o liberalizacji wizowej oraz nowej umowie o partnerstwie i współpracy. Zagroziła też Moskwie dalszymi sankcjami, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do wycofania rosyjskich sił z Krymu oraz nie zostaną podjęte próby rozwiązania konfliktu. Wśród tych dalszych sankcji mogą znaleźć się sankcje wizowe, zamrożenie aktywów i odwołanie szczytu UE-Rosja. USA poszły dalej, jeśli chodzi o sankcje. Waszyngton nakazał nałożenie sankcji wizowych na wysokiej rangi rosyjskich i ukraińskich urzędników i inne osoby odpowiedzialne za zagrożenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz nakazały zamrożenie ich aktywów w USA.
Dżemilew na linii z Putinem
Dżemilew, który był wcześniej szefem Medżlisu - tatarskiego parlamentu - jest obecnie deputowanym do parlamentu Ukrainy. W środę odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Według Dżemilewa Putin m.in. odpowiadał na obawy, że Tatarzy ucierpią w wyniku wydarzeń na Krymie. Przywódca Tatarów krymskich zaznaczył, że niedzielne referendum "na pewno nie będzie uznane przez Ukrainę i społeczność międzynarodową". Tatarską ludność Krymu władze radzieckie deportowały w 1944 roku pod pretekstem jej współpracy z III Rzeszą. Tatarom pozwolono wrócić na Krym dopiero w połowie lat 80. W efekcie tych wydarzeń dziś duża część społeczności tatarskiej jest negatywnie nastawiona do władz w Moskwie i możliwości włączenia autonomii krymskiej do Rosji.
Dziś Tatarzy stanowią około 12 procent ludności Krymu.
Autor: mtom / Źródło: PAP