Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier nazwał krwawe zamieszki w Odessie tragedią, która powinna stać się sygnałem alarmowym dla wszystkich stron konfliktu na Ukrainie. Zaapelował do nich o powstrzymanie się od przemocy i rezygnację z wojennej retoryki.
Steinmeier oświadczył, że jest "przerażony i zszokowany" śmiercią "w długich cierpieniach" 31 osób w pożarze w Odessie. Potępił ekscesy z użyciem przemocy w tym oraz innych miastach wschodniej i południowej Ukrainy, gdzie "uczestnicy demonstracji bez zahamowań ścierają się ze sobą i nie stronią przy tym od mordów i zabójstw".
- Tragedia w Odessie musi stać się sygnałem alarmowym - podkreślił szef niemieckiej dyplomacji - Przemoc rodzi przemoc strony przeciwnej - dodał polityk niemieckiej SPD. Ostrzegł, że jeśli akty przemocy nie zostaną powstrzymane teraz, "może nadejść moment, gdy rozwoju wypadków nie da się już zatrzymać".
Steinmeier zaapelował do wszystkich stron na Ukrainie, by przestały "dolewać oliwy do ognia". Jak zaznaczył, ważny jest też dobór słów. - Agresywna retoryka wojenna pogarsza tylko sytuację - oświadczył szef niemieckiego MSZ.
W piątek na skutek zamieszek oraz pożaru w siedzibie związków zawodowych w Odessie zginęło łącznie 46 osób, a rannych zostało ponad 200. Ukraina i Rosja obarczają się wzajemnie odpowiedzialnością za eskalację konfliktu.