W ukraińskiej sieci zawrzało, po tym jak młoda kobieta z miasta Torez, opodal którego zestrzelono malezyjskiego boeinga, pochwaliła się swoim najnowszym "nabytkiem". Opublikowała między innymi zdjęcia tuszu do rzęs "z Amsterdamu, a raczej z pola, łapiecie, o co chodzi". To jedna z wielu informacji wskazujących na to, że ofiary tragedii lotniczej ograbiono. O tym, że na miejscu katastrofy dochodzi do aktów szabrownictwa, opowiada również reporter TVN24 Wojciech Bojanowski.
Zdjęcia tuszu z zacytowanym podpisem pojawiły się na profilu "zolotosya" na Instagramie, który był połączony z profilem na portalu społecznościowym VKontakte należącym do kobiety o nazwisku Jekaterina Romanowa. Obecnie są one już niedostępne. Po fali oburzenia zostały usunięte, ale wcześniej internauci zdołali jednak zrobić zrzuty ekranowe.
"Zdobyty" tusz?
Najwięcej oburzenia wywołały przechwałki kobiety "nowym tuszem do rzęs z Amsterdamu, a raczej z pola. Łapiecie o co chodzi". Na zdjęciu widać opakowanie produktu marki Catrice, a obok twarz internautki chwalącej się efektami jego zastosowania. W komentarzach do zdjęć "zolotosya" dodała, iż tusz do rzęs zdobył dla niej "znajomy, rabuś". Stwierdziła przy tym, że przy wraku samolotu "wiele rzeczy zmieniło właścicieli. Od obcinaczek po ubrania".
Kiedy internauci zaczęli ją ostro atakować jako "hienę", kobieta stwierdziła: "Jestem separatystką. Przez ostatnie wydarzenia wszystko, co ukraińskie, wywołuje u mnie wściekłość". Później jej profile na mediach społecznościowych poznikały.
W sieci ruszyła jednak lawina oburzenia, a internauci publikowali nawet adres zamieszkania dziewczyny i jej dane osobowe.
Nie sposób zweryfikować z całą pewnością, kto stoi za wpisami w internecie. Jednak wiele z nich było automatycznie wiązanych przez Instagram z miastem Torez na wschodzie Ukrainy. To kilka kilometrów od tego miasta spadł zestrzelony rakietą malezyjski boeing.
Chaos i szaber?
Zdjęcia zamieszczane przez "zolotosya" są jednym z wielu dowodów na to, że separatyści oraz okoliczni mieszkańcy szabrowali wrak zestrzelonego samolotu. Donosili o tym już bezpośrednio po katastrofie dziennikarze. Wykonano między innymi zdjęcia separatyście, który przeglądał rozrzucone po polu bagaże i przyglądał się wyjętej z jednego z nich złotej obrączce.
O kradzieży cennych rzeczy, a nawet ubrań czy kosmetyków opowiedział również wysłannik TVN24 na wschodnią Ukrainę Wojciech Bojanowski. - Niestety, wszystko zostało rozkradzione. Widzieliśmy puste torby po aparatach fotograficznych. Tam nie ma nikogo, kto by chronił miejsce katastrofy - mówił Bojanowski w studiu TVN24.
Pogrążone w smutku rodziny ofiar lotu MH17 opowiadały dziennikarzom holenderskiej gazety "De Telegraaf", że gdy tuż po katastrofie dzwonili na telefony swoich bliskich, były one odbierane przez ludzi mówiących ze wschodnim akcentem.
O procederze piszą również znani rosyjscy blogerzy, m.in. Rustem Adagamow, który informuje, powołując się na swoje źródła, że miejscowe skupy złomu i metali kolorowych pełne są szczątków samolotu, które przynoszą miejscowi mieszkańcy.
Вот ребята собирают материал для сдачи pic.twitter.com/d0FSZWETPY
— Рустем Адагамов (@adagamov) lipiec 24, 2014
W czwartek brytyjskie media doniosły, że wdowa po jednym z pasażerów feralnego lotu z Amsterdamu do Kuala Lumpur musiała zablokować karty kredytowe swojego zmarłego męża. Jak twierdzi Reine Dalziel w rozmowie z "Daily Mail", ktoś ich używał na wschodniej Ukrainie już po katastrofie boeinga.
W internecie krąży również zdjęcie rzekomego rozkazu wydanego przez Igora Striełkowa, dowódcy donieckich separatystów. Miał on zadekretować, że wszystkie kosztowności "znalezione" na wrakowisku, muszą zostać przekazywane na specjalny fundusz "Obrony Donbasu", z którego jest kupowana broń. Nie ma możliwości zweryfikowana autentyczności widocznej na zdjęciach skserowanej kartki papieru z podpisem mającym należeć do Striełkowa.
Na miejscu katastrofy od początku panuje chaos. Wokół szczątków nie ustawiono szczelnego kordonu. Według relacji dziennikarza BBC z czwartku właściwie nikogo tam nie ma. Kontrolujący okolicę separatyści jedynie okresowo pojawiają się na miejscu, gdy przybywają zagraniczni eksperci. Na miejscu tragedii nadal leżą zwłoki pasażerów. Od ponad tygodnia.
Autor: mk\mtom/kdj / Źródło: tvn24.pl, euromaidanpress.com, Daily Mail