W czwartek poseł rosyjskiej Dumy Siergiej Gawriłow przemawiał w gruzińskim parlamencie z miejsca przewodniczącego. Wydarzenie to wywołało gwałtowne protesty na ulicach Tbilisi. - Reakcja Gruzinów nie byłaby tak gwałtowna, gdyby nie ich zniechęcenie do gruzińskiej klasy politycznej: do rządzących i do opozycji – ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wojciech Jagielski z "Tygodnika Powszechnego".
Ponad 10 tysięcy ludzi protestowało w Tbilisi w związku z wystąpieniem rosyjskiego deputowanego w gruzińskim parlamencie. Doszło do starć z policją, a w ich wyniku rannych zostało około 250 osób, a ponad 300 zostało zatrzymanych.
Wojciech Jagielski, korespondent wojenny, reporter, pisarz i dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" stwierdził, że zdecydowana reakcja policji wynikała z faktu, że demonstranci próbowali wedrzeć się do gmachu gruzińskiego parlamentu. – To był jedyny powód – dodał.
- Do policji ludzie nie mają chyba pretensji – ocenił. – Mają pretensje do polityków, zwłaszcza do polityków z rządzącej partii, którzy pozwolili, żeby w gmachu parlamentu odbyła się sesja zgromadzenia parlamentarnego krajów prawosławnych. Ktoś nie zauważył albo nie pomyślał, że przewodniczącym tego zgromadzenia obecnie jest rosyjski poseł – zwrócił uwagę Wojciech Jagielski.
"Reakcja nie byłaby tak gwałtowna, gdyby nie zniechęcenie do rządzących i opozycji"
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego” przypomniał, że rosyjski poseł Siergiej Gawriłow "wsławił się uznaniem niepodległości dla Abchazji i Osetii Południowej". – Gdyby on tylko uczestniczył w tych obradach, nie wywołałoby to tak wielkiego zamieszania. Natomiast fakt, że zajął miejsce przewodniczącego parlamentu, że przemawiał, że był taki znany, to wzburzyło Gruzinów – powiedział.
- Reakcja (...) nie byłaby tak gwałtowna, gdyby nie ich zniechęcenie do gruzińskiej klasy politycznej: do rządzących i do opozycji – ocenił Jagielski. – Ludzie się, mówiąc kolokwialnie, "zagotowali" i poszli pod parlament – stwierdził.
Na pytanie, czy wystąpienie rosyjskiego polityka okazało się być kroplą, która przepełniła czarę goryczy, Wojciech Jagielski zauważył, że "ta kropla nie wywołała niczego radykalnego". – Doprowadziła do dymisji przewodniczącego parlamentu. Ustąpi poseł, który organizował tę konferencję. Natomiast rewolucji ulicznej w Gruzji, mam nadzieję, nie będzie – powiedział.
- To jest sezon wakacyjny i nie sądzę, żeby w Gruzji po tym incydencie doszło do przedterminowych wyborów, a tego domagała się gruzińska opozycja, która też wykorzystała to wzburzenie – dodał.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24