Z powodów medycznych ośmiu migrantów opuściło w nocy z poniedziałku na wtorek statek organizacji pozarządowej Open Arms. Jednostka od prawie trzech tygodni czeka na zgodę na wpuszczenie do włoskiego portu w Lampedusie. Załoga mówi, że do Hiszpanii nie jest w stanie dopłynąć.
Na statku hiszpańskiej pozarządowej organizacji Open Arms pozostało 99 migrantów.
Stoi on na morzu, ponieważ włoskie porty na mocy decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Rzymie są zamknięte dla jednostek organizacji pozarządowych ratujących uciekinierów z Afryki.
W sobotę pokład opuściło 27 nieletnich.
Załoga jednostki alarmowała w poniedziałek, że w 18. dniu kryzysu sytuacja była nie do opanowania i pogarszała się z każdą minutą, a warunki higieniczno-sanitarne są nie do zniesienia. Zaapelowała o jak najszybszą ewakuację wszystkich migrantów.
Hiszpania zadeklarowała udział w rozwiązaniu kryzysu wokół statku i zaoferowała otwarcie dla niego jednego ze swych portów oraz przyjęcie migrantów. Załoga Open Arms mówi jednak, że nie jest w stanie wyruszyć w rejs, który będzie trwał kilka dni.
"Możemy przewieźć migrantów do Hiszpanii"
Pojawiły się pogłoski o rejsie na hiszpańskie wyspy Majorka, lub Minorka, ale wciąż nie jest rozwiązana kwestia dotycząca tego, jak należy zorganizować całą tę operację.
- Możemy przywieźć migrantów do Hiszpanii – oświadczył w poniedziałek wieczorem włoski minister infrastruktury i transportu Danilo Toninelli. Jak wyjaśnił, w takiej operacji miałaby uczestniczyć włoska Straż Przybrzeżna.
Organizacja pomocowa zaproponowała zaś, by przewieźć migrantów z jej statku do Hiszpanii samolotem lub promem.
Statek cumuje w odległości około 800 metrów od brzegów Lampedusy. O rozwiązanie impasu zaapelowała do krajów członkowskich UE i organizacji pozarządowych Komisja Europejska.
Autor: asty/adso / Źródło: PAP