Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża ostrzegł w czwartek przed nadciągającą humanitarną katastrofą w przeludnionym prowizorycznym obozie dla migrantów w Bośni i Hercegowinie, przy granicy z Chorwacją.
W oświadczeniu poinformowano, że chodzi o nazywany przez migrantów "dżunglą" obóz w miejscowości Vuczjak, na północnym zachodzie kraju. W obozie nie ma bieżącej wody, prądu i działających toalet. W 80 namiotach żyje około 700 osób, którymi zajmuje się piątka wolontariuszy z bośniackiego Czerwonego Krzyża.
Obóz leży w pobliżu miasta Bihać, którego władze w poniedziałek oświadczyły, że zawieszają dostawy wody do ośrodka, by wywrzeć nacisk na rząd, aby ten pomógł im w przeniesieniu "tysięcy" migrantów, przebywających w tym regionie.
We wtorek Associated Press poinformowała, że policja w Bośni usunęła z pociągu kilkudziesięciu imigrantów, by uniemożliwić im dotarcie do północno-zachodniej części kraju.
Migranci próbują dostać się przez Bośnię na teren Unii Europejskiej. Od początku 2018 roku do tego kraju przybyło 45 tys. ludzi - pisze BBC. Radio Wolna Europa zaznacza, że niemal 20 proc. z nich to dzieci.
Obozy dla migrantów i uchodźców są w BiH przeludnione. W lipcu UE obiecała 14 mln euro na budowę nowych obozów w tym kraju, jednak władze BiH dotychczas nie wydzieliły miejsc na ich utworzenie. Przyjęcia imigrantów odmawiają bośniaccy Serbowie. Ten podzielony etnicznie kraj wciąż zmaga się ze skutkami wojny z lat 90.
Autor: adso / Źródło: PAP