Warszawscy wyborcy mają dziś wolne. Ale wszędzie tam, gdzie przed dwoma tygodniami nie udało się wyłonić gospodarzy miast i gmin, trwa dogrywka.
W stolicy w niedzielę o wyborach nie ma mowy, a ubarwiające śnieżny krajobraz uliczne billboardy są ledwie wspomnieniem walki zakończonej już dwa tygodnie temu.
Konstancin-Jeziorna to jedna z tych miejscowości w okołowarszawskim wianuszku, których włodarzy wyłoni dopiero niedzielna dogrywka. Do urn poszli także mieszkańcy w Górze Kalwarii, Otwocku, Sulejówku, Wołominie, Ożarowie Mazowieckim, Piastowie, Raszynie i Piasecznie.
Frekwencja nie poraża
Tłumów szturmujących lokale wyborcze nie widać. Powodem był przede wszystkim siarczysty mróz. Ale wcale nie jest jasne, czy to wyłącznie warunki pogodowe położyły się cieniem na społecznym zainteresowaniu drugą turą wyborów. Dane o niższej niż przed dwoma tygodniami frekwencji potwierdzały komunikaty Państwowej Komisji Wyborczej.
O godzinie 15.00 ogłoszono, że w Województwie Mazowieckim frekwencja wyniosła 23,51 proc.
Jedna kartka
Na pierwszy rzut oka widać, że głosowanie w drugiej turze jest prostsze. Zamiast naręcza wielokolorowych arkuszy i książeczek, tym razem do rąk wyborców trafia tylko jedna mała różowa kartka. A na niej jedynie dwa nazwiska tych, którzy dostali się do tego finału walki o lokalną władzę.
Z całą pewnością emocje obecne są w sztabach kandydatów. I będą rosły po godzinie 22, gdy zamknięte zostaną lokale wyborcze, a komisje zaczną liczyć głosy. Emocji nie zabraknie zwłaszcza tam, gdzie obu zwycięskich rywali w pierwszej turze dzieliła śladowa różnica.
Przemysław Wenerski aq