W 1943 roku mecz Wir-Mirków w Konstancinie przerwali hitlerowcy, urządzili obławę na widzów i zawodników. Od kul zginęło kilka osób. Futbol w okupowanej stolicy był grą, którą można było przypłacić życiem. To właśnie o tamtym mieście i tamtym czasie opowiada wystawa: "Futbol niezwyczajnych dni - sport w okupowanej Warszawie". Unikatowe zdjęcia można oglądać od soboty przy stadionie przy ul. Konwiktorskiej.
- Tu w Polsce byliśmy jedynym krajem europejskim, w którym toczyły się nielegalne rozgrywki w piłkę nożną. Dumni jesteśmy z tego, że nasi przodkowie stworzyli ligę, która składała się z prawie 50 zespołów kopiących piłkę w Warszawie - mówi Robert Gawkowski, kurator wystawy "Futbol niezwyczajnych dni", która składa się z niemal 100 unikatowych fotografii.
Gra zakazana
W czasie okupacji posiadanie aparatu fotograficznego było zakazane, futbol zorganizowany był zakazany, a mimo to na mecze przychodziło często kilka tysięcy ludzi. Grano w ogródku jordanowskim, na Polu Mokotowskim, na Pradze. - Zdjęcia przedstawiają właśnie te okupacyjne rozgrywki zapomnianych już drużyn. Toczyły się od 1942 do 1944 roku. Wyłaniano mistrza Warszawy. Był Bimber, Placówka, Promyk, Błysk; nazwy nic nie mówiące. To były czasy okupacji, kamuflowano się. Dla Niemców był to mecz chłopaków w zielonych koszulkach z chłopakami w czarnych koszulkach, a tylko wtajemniczeni wiedzieli, że gra Polonia z Okęciem - opowiada Gawkowski.
Tajne było też zbieranie pieniędzy dla piłkarzy. - Przed wojną pieniądze uzyskiwane z gry w futbol były zakazane. Obowiązywała zasada amatorstwa i w Warszawie w czasie II wojny światowej te reguły złamano. Piłkarze zaczęli zarabiać. Tak jak przekupki nie płaciły podatku, tak jak chłopak jeździł na gapę tramwajem, tak jak ktoś szmuglował żywność - a robiono to w imię bohaterstwa i walki z okupantem - tak i piłkarze pobierali pieniądze, bo toczyli swoją walkę z Niemcami - dodaje Gawkowski.
"W konspiracji grał też Niemiec"
Taką walkę toczył też bramkarz Zdzisław Sosnowski, najstarszy żyjący mistrz Polski w piłce nożnej. Dziś ma 90 lat, ale doskonale pamięta te trudne czasy. Wspomina jak żandarmeria na rogu ul. Kijowskiej i Targowej zatrzymała magazyniera, który niósł sprzęt należący do jego drużyny. Chłopaków uratował Henryk Milke, choć był Niemcem, to grał w okupacyjnych rozgrywkach. - Niemiec, który jednak z chęcią przychodził i grał w piłkę w tej konspiracyjnej drużynie, kiedy była łapanka, pokazywał legitymację i ratował swoich - mówi Gawkowski. Tak też zakończyła się historia sprzętu, który udało się odzyskać dzięki Milke.
Sosnowski w czasie okupacji grał w zespole Korona Warszawa, później reprezentował Warszawiankę. Tam jednak pieniędzy nie było, więc "Sosna" odszedł do Polonii Warszawa, z którą w 1946 roku zdobył mistrzostwo Polski. Potem trafił do Legii, gdzie zarabiało się najlepiej. - Pamiętam mecz Lech-Legia w Poznaniu w latach 50. Broniłem wtedy w Legii i potrzebowaliśmy remisu. Było 1:1 i tym sposobem wybroniłem Legii utrzymanie. Siłą poznaniaków było wówczas trio Anioła-Białas-Czapczyk, czyli słynne ABC. Gdy później wróciłem do Polonii i graliśmy z Legią, to na finał mnie nie wpuścili, bo nie wierzyli, ze nie będę wspierał Legii - wspomina z uśmiechem Sosnowski i podkreśla, że dla niego najważniejsza jest dobra gra - tak Legii, jak i Polonii.
Wystawę "Futbol niezwyczajnych dni; sport w okupowanej Warszawie" można oglądać przy stadionie Polonii Warszawa przy ul. Konwiktorskiej 6 od 26 lipca od godz. 18.00. W przyszłości wystawę będzie można oglądać również w Muzeum Sportu i w dzielnicy Żoliborz.
Bartosz Andrejuk - b.andrejuk@tvn.pl - (kibic Legii Warszawa)
Źródło zdjęcia głównego: aa