Dwa zarzuty usłyszał w czwartek mężczyzna, który w środę, w Sądzie Najwyższym, próbował wyjąć broń z kabury policjanta - poinformował rzecznik Komendanta Stołecznego Policji Mariusz Mrozek.
Postawione mężczyźnie zarzuty to: naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza i użycie przemocy w celu zmuszenia go do zaniechania czynności służbowych. Grozi mu kara do trzech lat więzienia. - Materiały tej sprawy zostały przekazane do analizy Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście, a mężczyzna został zwolniony do domu - powiedział Mariusz Mrozek, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. O zarzutach dla mężczyzny jako pierwsze poinformowało radio RMF FM.
Doszło do szamotaniny
Do próby odebrania broni policjantowi doszło w środę, w Sądzie Najwyższym, który zajmował się pytaniem prawnym dotyczącym prezydenckich ułaskawień. Na początku posiedzeniu Adam Słomka wygłosił z ław dla publiczności żądanie usunięcia ze składu SN "zbrodniarzy, którzy nas skazywali". Pojawił się też transparent, a kilkanaście osób zaczęło wznosić okrzyki. Doszło do szamotaniny. W reakcji przewodniczący składu SN Jarosław Matras wezwał do zachowania porządku, a powodu braku reakcji polecił policjantom usunąć z sali osoby go zakłócające. Ogłoszono przerwę w posiedzeniu. Policja przystąpiła do wyprowadzenia demonstrujących osób. W trakcie działań policjantów mężczyzna, który robił zdjęcia, najpierw celowo strącił policjantowi czapkę z głowy. Funkcjonariusz nie przerwał jednak interwencji. Chwilę później mężczyzna z aparatem sięgnął do kabury funkcjonariusza i próbował wyciągnąć z niej pistolet.
Reakcja policjanta uniemożliwiła mu to. Mężczyzna został odepchnięty, a niedługo potem zatrzymany i przewieziony do komendy policji.
PAP/skw/pm/jb